To, co szczęśliwe dla Russella, jest pechowe dla Hamiltona?
W miniony weekend Russell i Hamilton wywalczyli odpowiednio 5. i 6 miejsce. Dwaj kierowcy Mercedesa wykorzystali kosztowny błąd Valtteriego Bottasa, który miał spotkanie z bandą i stracił 2 pozycje. Reprezentanci Srebrnych Strzał walczyli między sobą o miano najlepszego z reszty i finalnie przewagę miał młodszy z Brytyjczyków. George Russell ruszał z 12. pola i przespał start, przez co początek wyścigu przejechał, będąc na 14. miejscu. Dopiero po zjazdach rywali do alei serwisowej, mógł wykorzystać twarde opony i wspiąć się na 5. miejsce. Czekał go jednak zjazd, więc wraz z zespołem postanowili oni zaryzykować i tak doczekali się neutralizacji. Mimo spadku za Bottasa i Hamiltona miał dużo świeższe opony i od razu to wykorzystał. Jego jazda pozwoliła mu podtrzymać świetną passę finiszów w Top 5 we wszystkich dotychczasowych wyścigach.
Jeśli chodzi o Lewisa Hamiltona ten miał pecha do neutralizacji i przez nią przegrał z zespołowym kolegą. Warto dodać, że 7-krotny MŚ po starcie z 6. pola stracił 2 miejsca i kilka okrążeń zajął mu powrót do czołowej szóstki. Toto Wolff ubolewał nad tym, że jednemu z jego zawodników neutralizacja pomogła, a drugiemu przeszkodziła.
– George przez długi czas pozostawał na torze, ponieważ zakładaliśmy dla niego samochód bezpieczeństwa. Ten pojawił się znikąd i trafił przeciwko Lewisowi Straciliśmy tam pozycję, ale ostatecznie nie ma w tej chwili „szczęśliwego” ani „nieszczęśliwego”. To trochę nudne, ponieważ jesteśmy trzecią najszybszą siłą – a jesteśmy na ziemi niczyjej. Mieliśmy dobry piątek. Musimy przeanalizować, dlaczego tak się stało, aby potem tam wrócić – powiedział 50-latek na łamach Sky Sports F1.
Mercedes musi gonić
Przed GP Hiszpanii Mercedes traci już 62 punkty do liderów, czyli Ferrari. Red Bull, z którym toczyli zacięte boje w zeszłym roku też im odjechał. Na ten moment Srebrne Strzały nie myślą o realnej walce, choć są rozczarowane GP Miami. Głównie chodzi o pokaz siły w piątkowych treningach, kiedy George Russell kręcił niezłe czasy. Wówczas i u Lewisa Hamiltona było widać potencjał do poprawy w sobotę. Niestety później wróciły stare demony, nasilało się podskakiwanie na prostych oraz zmienność charakterystyki tyłu bolidu.
– To jest miejsce, w którym jesteśmy – dodał Wolff, bez ogródek oceniając pozycję Mercedesa w stawce. – Nie jesteśmy tak szybcy w kwalifikacjach i wracamy do miejsca, w którym jesteśmy, a jest ono za Red Bullem i Ferrari. Przyjrzymy się wszystkim danym, które posiadamy i wygenerowaliśmy, i spróbujemy dowiedzieć się [dlaczego tak zmieniło się nasze tempo – przyp. red.]. W piątek mieliśmy naprawdę dobre sesje z szybkimi okrążeniami. I musimy przeanalizować, dlaczego tak jest, ponieważ w tej chwili nie jesteśmy na szczycie – zaznaczył szef Mercedesa.