Powrót ELMS na specyficzny obiekt
Mistrzostwa Europy powracają w ten weekend do ścigania po intensywnej rywalizacji w Wielkanoc na torze Paul Ricard. Tym razem jednak zespoły rywalizujące w ELMS pojawią się na torze Imola. To nie jest nowy obiekt w kalendarzu tych mistrzostw, ponieważ gościł on wspomnianą serię w sezonie 2016. Jednakże od tego momentu sporo się w tym sporcie zmieniło. Chociażby w tym czasie zmieniła się specyfikacja samochodów LMP2 i LMP3, a sama stawka uległa powiększeniu. Niezamienny natomiast pozostaje sam włoski tor. Ten jest niezwykle szybki, ale także i wąski. To oznacza, że walka podczas dublowania wolniejszych samochodów będzie zdecydowanie trudniejsza niż zwykle. To z kolei może przyczynić się do większej liczby kolizji, co może zaowocować większą liczbą neutralizacji czy żółtych flag.
Przed tym wyścigiem należy wspomnieć, że faworytem do wygranej jest Prema, która wygrała w debiucie na Paul Ricard. Tam ponownie w zespole Lorenzo Colombo zastąpi Juana Manuela Correę, który wiosną tego roku złamał nogę. Ciekawe będzie też to, jak tym razem spisze się Algarve Pro, które jako jedyny zespół wystawi dwóch zamiast trzech zawodników. Tam duet samochodu #19 ponownie utworzą Bent Viscal i Sophia Floersch. Podium w pierwszym wyścigu tego sezonu w wykonaniu tego składu było dość niespodziewane mimo poziomu umiejętności tej dwójki. Jeśli zdołają oni utrzymać ten poziom na torze Imola to będzie można ich uznać za groźnych rywali Premy czy United Autosports.
Jak wygląda sprawa dyskwalifikacji?
Przypomnijmy, że Inter Europol Competition wywalczył miejsce na podium w podczas francuskiej rundy w klasie LMP3. Jednakże potem okazało się, że jeden z elementów zawieszenia w ich samochodzie jest niezgodny z regulaminem technicznym, co zaowocowało wykluczeniem ich z wyników wyścigu. Zespół podjął próbę apelacji, ale po niedługim czasie zdecydowali się ją zaniechać.
To oznacza, że polska ekipa przyjeżdża do Włoch z zerowym dorobkiem punktowym, zarówno w LMP2 jak i LMP3. Co do tej pierwszej klasy to należy jeszcze dodać, że „piekarze” wykorzystują ten sam samochód nie tylko do startów w WEC, ale i do ścigania w ELMS. Ten niestety został uszkodzony po wypadku Alexa Brundle w 6h Spa i wymaga odbudowy. Jednakże najważniejszą informacją jest to, że nie ucierpiał ani zawodnik ani samo podwozie. Pozytywem jest jednak to, że zespół jest w stanie walczyć z czołowymi ekipami jak Algarve Pro, Cool Racing czy United Autosports.
Zastanawiające będzie pewnie również to, jak wypadnie w ten weekend Inter Europol Competiton. Jakub Śmiechowski w rozmowie z nami przed 6h Spa zdradził, że zespoł był zadowolony z tego, jak zespół otworzył tamten wyścig. Polak dodał też, że jednym z problemów, które stanęły na drodze po punkty w wykonaniu załogi #43 było rozwarstwienie ogumienia. Szef i współwłaściciel polskiego zespołu zapewnił nas również, że „piekarze” rozwiązali ten problem po 4h Le Castellet.
Na koniec tej części zapowiedzi warto jeszcze wspomnieć, że wyścig 4h Imola wyjątkowo wystartuje o godzinie 11:30 czasu polskiego. Dokładniejsze informacje o odnośnie transmisji są dostępne w artykule poniżej. Lista startowa znajduje się tutaj.
Wielkie święto samochodów GT w Bathurst i nie tylko
Po roku przerwy wraca jeden z najważniejszych wyścigów, czyli Bathurst 12h. W ostatnich latach gwarantował on nie tylko emocjonujące finisze, ale i neutralizacje wywołane chociażby obecnością kangurów na torze. Zwykle walka o zwycięstwo trwa tu do samego końca i liczą się w niej załogi w pełni fabryczne. Niestety z racji sytuacji sanitatno-epidemiologicznej zeszłoroczna edycja tych zawodów nie doszła do skutku. Natomiast w tym roku niemożliwe było rozegranie tych zawodów w tradycyjnym terminie wypadającym na początku lutego.
Toteż zdecydowano, że tegoroczne Bathurst 12h odbędzie się właśnie w maju. Niestety z racji kolizji terminów z rundą ELMS, IMSA Sportscsar, GT World Challenge Europe trudno było sprowadzić do Australii topowe zespoły i w pełni profesjonalnych zawodników. Dlatego też zdecydowano, że w tym roku pojadą tu wyłącznie załogi Pro-Am. Mimo to i tak na starcie pojawi się zaledwie dwadzieścia załóg. Dla porównania przed zeszłoroczną przerwą na liście startowej regularnie pojawiało się około czterdziestu załóg. Znacznie więcej aut pojawi się w ten weekend na wspomnianej rundzie GT World Challenge Europe, które rozegra dwa wyścigi sprinterskie na Magny-Cours. Tam spory wpływ na rywalizację może mieć pogoda.
Wyścig Bathurst 12h wystartuje w sobotę o godz. 21:00 czasu polskiego. Lista startowa do tej imprezy znajduje się tutaj. Natomiast poniżej jest dostępny odnośnik do darmowej transmisji z wyścigu.
W USA też nie zabraknie akcji
Piąta runda IMSA Sportscar Championship sprowadza zawodników do Mid-Ohio. Tam w stawce zobaczymy ciekawą kombinację czterech klas, wśród których zabraknie wyłącznie GTD Pro. Rok temu doświadczyliśmy tu emocjonującego finiszu, w którym Albuquerque obronił wygraną dla Acury przed Deranim z Cadillakiem. Czy podczas tegorocznej edycji będzie podobnie? Jeśli spojrzymy na to, jak wytyczne BoP wypaczyły rywalizację na Laguna Seca to niestety można mieć ku temu wątpliwości. Pewne jest wyłącznie to, że surowa natura tego obiektu dostarczy nam nie tylko ostrego ścigania, ale i sporo żwiru na torze. Wyścig tej serii wystartuje w niedzielę, 15 maja, o 20:10 czasu polskiego. Lista startowa do tego wyścigu znajduje się tutaj.