Red Bull nadal ze znakami zapytania
Wszystko tłumaczone jest przejawem nadmiernej ambicji, która mogła doprowadzić do kilku błędów po drodze. Oczywiście „chudszy” bolid RB18 stał się jeszcze bardziej konkurencyjny, ale momentami też i bardziej narażony na różne problemy. Jednym z nich była usterka DRS-u u Verstappena już w kwalifikacjach. Holender przez to stracił decydującą próbę w Q3, która mogła pozwolić mu walczyć o PP. Czerwone Byki postanowił szybko zająć się problemem, ale niestety wrócił on w trakcie wyścigu. Podczas walki z George’em Russellem aktualny mistrz świata raz miał uniesiony płat, a innym razem zamknięty. Zespół doszedł do połowicznego rozwiązania usterki poprzez mniejsza częstotliwość najeżdżania na tarki. Doszło tez do zmiany strategii, która miała pomóc 24-latkowi pokonać rywala z Mercedesa.
Red Bull ma tylko kilka dni na rozwikłanie zagadki, tak aby w trakcie weekendu o GP Monako problemy zostały zażegnane. Sam Christian Horner nie ukrywał, że jego ludzie pracują już nad rozwiązaniem dla usterki DRS i jednocześnie wskazał przyczynę takiego stanu rzeczy. – Wymaga to dalszej analizy. Oczywiście gonimy za każdym gramem na rzecz osiągów, a waga jest również czynnikiem. Może byliśmy zbyt ambitni. Musimy dokładnie zrozumieć, na czym polega problem, ponieważ myśleliśmy, że mamy rozwiązanie, ale niestety nie okazało się to niezawodne przez cały wyścig – powiedział Brytyjczyk.
Mniej stresu – to jest cel na kolejne rundy
Max Verstappen poniekąd sam skomplikował sobie wyścig. Po tym jak na 8. okrążeniu w zakręcie nr 4 wypadł w żwirową pułapkę spadł za Pereza i Russella. Mimo wszystko brak DRS=u w trakcie kilku ważnych okrążeń okazał się dokuczliwy. Dr Helmut Marko także zwrócił uwagę na problemy z wagą, jak i na to jak próba ich rozwiązania mogła pociągnąć za sobą coś innego.
– Następnym razem powinniśmy sprawić, że wyścig będzie mniej stresujący. Założyliśmy, że rozwiązaliśmy i naprawiliśmy problem po kwalifikacjach, ale najwyraźniej tak się nie stało. Jeśli jesteś ciężki, musisz stworzyć lżejsze części. Przekroczyliśmy tam limit. Wtedy części wyginają się lub nie mają już odpowiedniej sztywności. To jak chodzenie po linie – powiedział doradca Red Bulla dla ORF.
– DRS często się nie otwierał, ale czasami już tak. To zmusiło nas do przejścia z oryginalnego planu 2 pit stopów do 3, ponieważ w przeciwnym razie nie moglibyśmy wyprzedzić Russella. […] Mieliśmy również problemy z temperaturą, ale kiedy możemy jeździć na wolnym powietrzu, okazaliśmy się najszybszym samochodem na torze – dodał Marko.
Red Bull Racing, mimo wyjścia na prowadzenie w obu klasyfikacjach, wciąż musi uważać na Ferrari. Scuderia miała dużo pecha w Hiszpanii, bowiem Leclerc do czasu awarii stał się murowanym faworytem do triumfu. Dodatkowo Włosi zaczęli naciskać rywali wpływając na wzmożenie kontroli paliwa, co omal nie kosztowało Czerwone Byki startu z alei serwisowej lub nawet mogło oznaczać ich dyskwalifikację.