O wyzwaniach w IMSA i WEC
Redaktor: Louis, ścigasz się w największych wyścigach długodystansowych w Europie oraz Ameryce. Jakie są największe różnice pomiędzy tymi dwiema stronami świata?
Louis Felipe „Pipo” Derani: Pod kątem samej rywalizacji są one dość zbliżone. Zarówno w WEC oraz IMSA Sportscar startują mocne załogi. Oczywiście w jednych mistrzostwach mamy DPi, a w drugich Hypercary. Jednak co do zasady to nadal są prototypy, które są do siebie dość podobne. Jedyną znaczną różnicą między DPi i Hypercarami jest masa. Natomiast pod kątem sportowym spore różnice występują przy zasadach neutralizacji, które są bardziej skomplikowane w IMSA SportsCar. To też mocno wpływa na rywalizację w wyścigu.
Jak dużym wyzwaniem jest ściganie zarówno w USA jak i w Europie?
Obecnie to nie jest jakoś szczególnie wielkie wyzwanie. Oczywiście sytuacja na świecie od dwóch lat jest jaka jest. Jednak na szczęście restrykcje już są luźniejsze. Czasami „’Jetlag” była męczący, ale po jakimś czasie można się do niego przyzwyczaić.
Sebring International Raceway to jeden z najbardziej wymagających torów na świecie. Powiedz, jak można się przygotować do ścigania na tym obiekcie?
Na przykład w tym roku było bardzo gorąco, więc poradziłbym zadbać o dobre nawodnienie organizmu. Bez tego trudno byłoby zachować dobrą koncentrację na takim obiekcie będąc odwodnionym. Jednak nawet jeśli byłoby chłodniej to i tak nawodnienie jest tu bardzo istotne.
Kilka wspomnień z przeszłości
Ścigałeś się w kilku różnych odmianach Formuły 3. Która z nich była twoją ulubioną?
Ogólnie to myślę, że najlepsza była brytyjska F3. Zresztą to były jeszcze bardzo mocne mistrzostwa, gdy jeszcze tam się ścigałem. Potem niestety, gdy odszedłem stamtąd to poziom zaczął spadać. Jednak wcześniej prawdopodobnie to były jedne z najmocniejszych mistrzostw F3 w Europie. Nie zapominajmy, że kilku bardzo dobrych kierowców przeszło przez te mistrzostwa.
Który wyścig z przeszłości traktujesz jako swój największy przełom?
Powiedziałbym, że to byłoby 12h Sebring 2016. Oczywiście 24h Daytona z tego samego roku również była fantastyczna, ale Sebring było dla mnie jeszcze ważniejsze.
Ścigałeś się zarówno prototypami DPi, jak i LMP2 oraz Fordem GT. Czy uważasz, że można porównać Forda do prototypów?
Zdecydowanie nie. Ford GT to zdecydowanie auto GT i według mnie zdecydowanie daleko mu do prototypów pod jakimkolwiek kątem.
W przeszłości zdarzyło ci się wystartować w Stock Car Brasil, a także wystartowałeś w wyścigach GT3 McLarenem oraz Bentley’em. Powiedz, czego nauczyły Cię takie pojedyncze starty?
Taką najważniejszą lekcją wyciągniętą z takich startów jest zdolność do adaptacji. Takie wydarzenia zmuszają Cię do tego, aby szybciej poznać nowy samochód i specyfikę serii. Dzięki temu teraz nauka nowego pojazdu przychodzi mi szybciej.
Co przyczyniło się do tego, że Twoja współpraca z Felipe Nasrem była tak efektywna?
Myślę, że ważne było to, jaką relację zbudowaliśmy pomiędzy sobą podczas wspólnych startów. Chociażby to pomogło nam w zbudowaniu dobrej relacji, co potem pomogło nam dominować w połowie sezonu 2018 w IMSA SportsCar.