Toyota ma się czego bać
Rok temu obydwa samochody miały kłopoty z filtrem paliwa w ostatnich godzinach, co groziło zatrzymaniem obydwu aut w końcówce wyścigu. Dziś sytuacja wyglądała inaczej, ponieważ załoga #8 jedzie bez problemów. Niestety tego samego nie można powiedzieć o #7. Jose Maria Lopez zatrzymał się za zakrętem Arnage na osiem godzin przed metą, po czym wrócił do wyścigu. Zaraz potem Argentyńczyk skierował się ku alei serwisowej, aby móc bezpiecznie zresetować system. Na jego nieszczęście to zajęło mu dłuższą chwilę, co sprawiło, że stracił on okrążenie do liderującej załogi #8. Tu trzeba powiedzieć, że Lopez miał szczęście, że znalazł się na torze tuż za Conwayem i mógł szybko odzyskać okrążenie. Teraz #7 walczy o dogonienie ósemki, aby jeszcze powalczyć o zwycięstwo. Niestety na ten moment brzmi to mało prawdopodobnie.
Więcej działo się za nimi. Mianowicie Alpine. Tam Lapierre wypadł poza tor w zakrętach Porsche przy dublowaniu Porsche z GTE Am. Uszkodzeniu uległo przednie lewe koło, które naprawiono w garażu. Wprawdzie ta ekipa już nie walczy nawet o podium. Jednak dla nich ważniejsze będą dziś podwójne punkty na mecie.
Zawierucha w LMP2
Na początek trzeba oddać zespołowi JOTA to, jak dobrze przygotował swoje załogi oraz kierowców do tego wyścigu. Dwa lata temu United Autsports zdobył tutaj dublet. Rok temu WRT mogło powtórzyć to osiągnięcie, dziś JOTA stoi przed taką szansą. Na drodze może im jednak stanąć Prema, która tak czy inaczej może zdobyć swoje pierwsze podium w WEC, pod warunkiem, że nie wystąpi żadna awaria po drodze. Taką złapała rok temu WRT #41, ale wówczas pałeczkę przejęła załoga #31. Dziś to nie będzie możliwe, ponieważ RealTeam po przygodach stracił sporo czasu. Natomiast #31 wypadło w ogóle z wyścigu po wypadku Robina Frijnsa. Jedyną nadzieją belgijskiej ekipy jest auto #32 jadące w okolicach ósmej pozycji. Niestety ich strata raczej wyklucza ich z walki o zwycięstwo. Podobnie to wygląda w przypadku Inter Europol Competition. Tam obydwa auta miały problemy z cewką zapłonową oraz klamkami od drzwi, co wywołało u nich pojedyncze postoje w garażu.
Tragedia Corvette oraz Porsche
Po trudnej nocy dla Corvette wydawało się, że walka o zwycięstwo nie będzie im pisana. Jednak los okazał się być niezwykle zmienny i około ósmej rano liderujące Porsche #92 zameldowało się w garażu z uszkodzonym frontem i przebitymi oponami. To sprawiło, że Corvette #64 zredukowało stratę do lidera i przejęło prowadzenie. Wtedy wydawało się, że los znów się uśmiechnął do amerykańskiej ekipy. Niestety zaledwie godzinę doszło do kolejnego zwrotu akcji. Francois Perrodo podczas walki z rywalem z LMP2 zahaczył o Alexa Simsa w Corvette, która wylądowała w barierkach. Niestety uszkodzenia okazały się być zbyt poważne, co poskutkowało wycofaniem załogi z wyścigu. Na domiar złego w tym samym czasie zespół zgłosił wycofanie załogi #63. Tym samym amerykańska ekipa zakończyła swój udział w 24h Le Mans w dziewiętnastej godzinie wyścigu.
Aston Martin po cichu
Przed wyścigiem zapowiadano pojedynek Ferrari kontra Porsche, ale nikt nie wziął pod uwagę Astona Martina. Ten wprawdzie wystawił tu najmniej aut. Jednak biorąc pod uwagę to, że dwa z nich walczą o podium to była to słuszna decyzja. TF Sport po przejęciu prowadzenia nad ranem nadal okupuje pierwszą lokatę. Natomiast NorthWest stale oscyluje pomiędzy drugim, a czwartym miejscem. Ich rywalem na te moment są w zasadzie tylko Porsche Hardpoint oraz WeatherTech Racing. Żadna z załóg Proton Competition czy Project 1 nie liczy się walce o czołowe pozycje po kraksach i kolizjach. Podobnie można powiedzieć o Ferrari, które do tego wszystkiego jeszcze zmaga się z niezawodnością.
Wyniki wyścigu 24h Le Mans na cztery i pól godziny przed metą:
Fot. FIA WEC
Fot. FIA WEC
