Debiut w najlepszym i najgorszym miejscu
Alex Marquez ma za sobą dość trudne dwa lata od momentu zdobycia tytułu w Moto2. Hiszpan został awaryjnie ściągnięty w miejsce Jorge Lorenzo, który przedwcześnie zakończył karierę i musiał sprostać niełatwemu zadaniu, jakim była jazda na motocyklu RC213V. Wprawdzie jego starszy brat aż sześciokrotnie zdobywał tytuł na tej maszynie. Jednak z drugiej strony wszyscy inni zawodnicy na Hondzie mieli z nią pewne problemy. Niestety okazało się, że Alex nie zdoła podzielić losu brata i nie będzie w stanie walczyć o czołowe miejsca. W tym wszystkim nie pomagały takie rzeczy jak opóźniony start sezonu 2020, kontuzja jego brata czy wreszcie zatrudnienie Pola Espargaro na kolejny rok na jego miejsce. Te czynniki miały wpływ na sytuację, która już i tak nie była wesoła. Alex musiał zmierzyć się nie tylko z wagą swojego nazwiska, ale i z trudną maszyną, z którą tylko Marc sobie radził.
Wyniki w pierwszym sezonie były niestety do przewidzenia i skończyło się czternastym miejscem w klasyfikacji generalnej. Jedynym plusem były podia w GP Francji oraz GP Aragonii po bardzo dojrzałej jeździe. Oprócz tego Alex wywalczył także fotel w zespole LCR, gdzie otrzymał motocykl w specyfikacji fabrycznej. Jednak na tym skończyły się pozytywy. Sezon 2021 to nie tylko kolejne pasmo wywrotek i sporadycznych finiszy czołowej dziesiątce i przegrana z Taką Nakagamim w klasyfikacji generalnej. Obecna kampania również nie daje nadziei na lepszy wynik, dlatego też LCR zdecydowało się nie przedłużyć z nim umowy na kolejne lata.
Spora szansa na poprawę wizerunku
Tym samym Alex Marquez zdecydował się opuścić rodzinę Hondy i przenieść się do zespołu Gresiniego na Ducati. Tam w sezonie 2023 zasiądzie za sterami motocykla GP22 u boku Fabio Di Giannantonio, który będzie jego partnerem zespołowym. Tu warto jeszcze wspomnieć, że Marquez utrzyma sponsoring Red Bulla, a dodatkowo wniesie ze sobą budżet od hiszpańskiego browaru Estrella Galicia. Niemniej jednak to będzie dla niego ważny rok. Inny motocykl o nieco odmiennej charakterystyce pozwoli mu na zmianę stylu jazdy i sposobu pracy z mechanikami. Obecnie Ducati uchodzi za wymagającą maszynę pod kątem fizycznym, ale jednocześnie za najłatwiejszą w adaptacji. Trudno powiedzieć, jak mogą wyglądać wyniki Alexa na tej maszynie. Jednak można z całą pewnością stwierdzić, że jest to dobra, ale jednocześnie ostatnia szansa dla niego, aby pokazać swój talent.
🔥Our 2023 MotoGP line-up 🔥 #GresiniRacing #GresiniFamily pic.twitter.com/NSWevnxGGI
— Gresini Racing (@GresiniRacing) June 26, 2022
Co to oznacza dla rynku transferowego?
Przyjście Alexa MArqueza do Gresini Racing oznacza, że z tą ekipą pożegna się Enea Bastianini. Włoch pozostanie w przyszłym roku w rodzinie Ducati, ale na ten moment trudno powiedzieć, gdzie on wyląduje. Pierwszy scenariusz mówi, że miałby on awansować bezpośrednio do ekipy fabrycznej. Zaś drugą opcją jest zastąpienie Jorge Martina w Pramac Ducati po awansie Hiszpana do głównego zespołu. Mówiąc o Pramac Ducati można już z całą pewnością powiedzieć, że Johann Zarco zostanie w tym zespole na kolejny rok. Zarówno on, jak i jego przyszłoroczny partner zespołowy będą dosiadać motocykli w specyfikacji 2023 wraz z poprawkami.
Jeśli chodzi o Hondę to nadal najbardziej realnym scenariuszem jest zastąpienie Pola Espargaro Joanem Mirem i zatrudnienie Rinsa na miejsce jego imiennika w ekipie LCR. Z kolei rosną szanse na to, że w monakijskim zespole utrzyma się Taka Nakagami. Japończyk wprawdzie nie grzeszy wynikami, ale obecnie ma on najdłuższy staż na RC213V. Jego doświadczenie i odczucia byłyby przydatne przy przebudowie motocykla, która jest konieczna. Natomiast wspomniany Pol Espargaro miałby wrócić do KTM-a, ale nie do ekipy fabrycznej. Hiszpan miałby wystartować dla Tech3, dla którego jeździł kilka lat temu, gdy francuski zespół był zespołem klienckim Yamahy. Tam miałby on partnerować Remyemu Garnderowi. Natomiast Raul Fernandez, podobnie jak Miguel Oliveira, jest przymierzany do fotela RNF Aprilia. Jednak kolejka do tych dwóch miejsc jest zdecydowanie dłuższa.