Ferrari i Binotto zbyt często zaliczają wpadki
GP Węgier miało być tym wyścigiem, który pozwoli Ferrari wrócić do gry. Włoska ekipa miała duże szanse na dublet i odrobienie sporej liczby punktów do Red Bulla, który nie zakwalifikował się zbyt wysoko. Czerwone Byki od piątku nie mogły znaleźć recepty na rywali, a w to wszystko wmieszał się Mercedes. Lepiej dla Ferrari być już nie mogło, tymczasem oni zepsuli swoim obu kierowcom strategię. Wybór twardych opon dla Leclerca na ostatni przejazd czy zbyt wczesne założenie miękkich Sainzowi przyniosły im P6 i P4. Tymczasem Max Verstappen, mimo piruetu i kilku kłopotów, wygrał wyścig po starcie z 10. pola.
Czerwone Byki odjechały Scuderii na 97, a Verstappen odskoczył Leclercowi na 80 punktów. Zważywszy na to, że do końca pozostało 9 rund, trudno wyobrażać sobie zwroty akcji, które pozwoliłyby Włochom nie tylko odrobić straty, ale i przegonić rywali. Warto uwzględnić, że ekipa cierpi też na większą zawodność, a jej kierowcy też popełnili kilka rażących błędów. Suma summarum za cała sytuację poniekąd odpowiada szef zespołu Ferrari. Ralf Schumacher nie zdziwiłby się, gdyby po letniej przerwie okazało się, że stajnia z Maranello zmieni szefa lub tylko ogłosi rozstanie z obecnym.
– Widzę, że miejsca pracy u dwóch osób są zagrożone: Daniela [Ricciardo – przyp. red.] i Mattii [Binotto – przyp. red.]. Kiedy dostaniesz dar możliwości walki Ferrari w mistrzostwach świata i zaprzepaszczasz to, powinno to stać się dla ciebie trudne. Więc widzę go w niebezpieczeństwie podczas wakacyjnej przerwy. Zbyt wiele drobiazgów idzie nie tak i zbyt wiele problemów technicznych – podkreślił był kierowca Toyoty, Williamsa i Jordan GP.
Ekspert Sky Deutschland grzmi nad… strategią
Ralf Schumacher nie mógł zrozumieć strategii Scuderii Ferrari na GP Węgier. Zespół mógł wygrać, ale wystraszył się podcięcia przez Verstappena. Dodatkowo Leclerc otrzymał twarde opony, które były dość wolne i trudno było je dogrzać. Włosi liczyli, że w końcówce Monakijczyk upora się z rywalami, którym miękkie i pośrednie opony miały się skończyć. Wówczas ich ruch miałby inny wydźwięk.
– Ostatni postój Leclerca był dla mnie niezrozumiały. Nie sądzę, że Red Bull spodziewał się takiej pomocy – ocenił Niemiec.