Alpine obawiało się spadku formy Alonso
Wiele wskazywało na to, że Alonso przedłuży współpracę z Alpine. Francuska ekipa powierzyła mu już testy nowych opon Pirelli, co jasno sugerowało wiązanie z nim dalszych nadziei. Jednocześnie, po czasie wyszło, że „Nando” nie mógł otrzymać długoterminowej umowy ze względu na… wiek. Tym samym zespół z Enstone tak jakby przestał wierzyć w swojego kierowcę, który wciąż ma w sobie motywację i niewiarygodne tempo.
– Długoterminowe zaangażowanie zespołu było dla Alonso bardzo ważne. Dwuletni kontrakt. […] Przeszłość pokazuje, że sportowcy w pewnym wieku są przechytrzani przez konkurencję. 41-letni Alonso może nie być daleki od tego. Schumacher miał 42 lata i został pokonany przez Rosberga. W wieku 38 lat tak się nie stało. […] Dlatego pomyśleliśmy, że najlepszą rzeczą, jaką można zrobić z Fernando, to uzgodnić rok plus rok. Tylko, że on chciał gwarancji na więcej sezonów – wyjaśnił Otmar Szafnauer na łamach Elconfidencial.com.
Mike Krack wyraził zgoła odmienne zdanie co do 2-krotnego MŚ F1. Luksemburczyk nie widział nic złego w wieku Hiszpana. Szef Astona Martina dostrzegł wielką szansę dla swojego zespołu. Alonso ma być tym motorem napędowym, który nie tylko przywróci stajnię z Silverstone na czoło środka stawki, ale też pomoże im… wygrywać.
– Po prostu Fernando ma ten zabójczy instynkt. Bez względu na wszystko, wiesz, że zawsze da ci wszystko: zawsze naciskaj 100 procent, zawsze wydobywaj maksimum z samochodu i zespołu. Jego wyścigi są wyjątkowe – niesamowite połączenie pewności siebie, instynktu i inteligencji. Będzie wymagał od nas wiele, ale tego można się spodziewać po wielokrotnym mistrzu świata. Fernando będzie siłą napędową, gdy będziemy się razem wspinać. I tak jak wszyscy w zespole, nie mogę się doczekać, aby z nim pracować – powiedział Krack.
Praca i jeszcze raz praca – to skłoniło Astona Martina do ryzyka
Aston Martin chciał zatrzymać Sebastiana Vettela. Krack wielokrotnie podkreślał, że stara się namówić Niemca na pozostanie w Formule 1. Ostatecznie 4-krotnego MŚ nikt nie był w stanie zatrzymać. Dlatego też brytyjska ekipa mogła wykorzystać zamieszanie w Alpine i „ukraść” im kierowcę. Oba podmioty chcą wygrywać, a Aston Martin wciąż sporo inwestuje w swoje fabryki, robiąc to, czego nie do końca robią ludzie w Enstone.
– Podpisanie kontraktu z Fernando jest jasnym wyznaniem naszych zamiarów jako Aston Martin F1. Nie jesteśmy na starcie, aby patrzeć na liczby. Jesteśmy tutaj, aby wygrać. Jesteśmy w podróży zmierzającej na czoło stawki. Decyzja Fernando, aby dołączyć do nas w tej podróży – aby kierowca jego kalibru uwierzył w projekt Aston Martin F1 – jest wspaniałym komplementem dla naszego zespołu i pracy, którą wykonujemy. Perspektywa posiadania Fernando i Lance’a w bolidzie w przyszłym roku jest niezwykle ekscytująca – podsumował szef Astona Martina.