Red Bull woli poradzić sobie sam lub z… Hondą
Mało kto spodziewał się, że Red Bull ostatecznie nie porozumie się z Porsche. Niemiecki producent samochodów sportowych chciał wspólnie z Austriakami zbudować jednostkę napędową i dołączyć do stawki od 2026 roku. Wiele rzetelnych mediów, w tym Autosport, potwierdzały już, że wkrótce doczekamy się ogłoszenia ścisłego partnerstwa. Wówczas doszło też do przecieku informacji o tym, że Porsche chciałoby około połowy udziałów w stajni z Milton Keynes. Tymczasem Red Bull nie chciał się na to zgodzić, a rozmowy zostały przerwane. Zamiast w kierunku marki ze Stuttgartu, Czerwone Byki skierowały się ku Hondzie. Japończycy są namawiani na pełnoprawny powrót do F1 od sezonu 2026. Podczas GP Japonii, mimo odejścia z F1, logo Hondy pojawiło się na bolidach Red Bulla i AlphaTauri, aby uczcić wspólny sukces.
FIA może dać Porsche i innym producentom dodatkowy czas
Nic dziwnego, że nikt nie wierzył już w powrót Porsche do F1 właśnie po związaniu się z Red Bull Racing. Temat ich wejścia ucichł i nawet pojawiały się głosy o porzuceniu planów. Za to Audi, które nie dogadało się z McLarenem i Astonem Martinem, ogłosiło, że na pewno wchodzą do sportu. Ogłoszenie zaangażowania drugiej marki należącej do VW w Sauberze wydaje się kwestią czasu, o czym wspominał chociażby Toto Wolff. Dlatego wszyscy mogli czuć zaskoczenie, że to Porsche, które zarejestrowało specjalny znak towarowy zw. z F1, nagle porzuci swoje plany. 16 października upływał termin zgłoszenia dla producentów silników F1 2026, ale wydaje się, że FIA może zrobić wyjątek, aby tylko pozyskać kogoś nowego obok Ferrari, Renault (Alpine), Mercedesa, Red Bull Powertrains Limited i Audi.
– Zauważamy również, że Porsche nadal prowadzi rozmowy z zespołami Formuły 1 – czytamy w oświadczeniu FIA. Czyniąc taki ruch, Porsche chciałoby zostać współwłaścicielem zespołu. Jako że Sauber raczej zwiąże się z Audi, to im pozostają Haas i Williams. W ich przypadku pozyskanie takiego partnera jak Porsche może być czymś świetnym. Jednakże Niemcy raczej mogą spróbować jeszcze przekonać McLarena lub Astona Martina. W obu przypadkach zyskaliby bardziej nowoczesne zaplecze oraz wsparcie w drodze do sukcesu. Mało prawdopodobne jest jednak to, aby w Woking ktoś chciał oddać duży procent udziałów. Za to w ekipie Lawrence’a Strolla konieczna byłaby zmiana podejścia i zerwanie związków z Daimler AG (Mercedesem).