Najlepszy kierowca: Max Verstappen
Najtrudniejsze zwycięstwo w sezonie dla Maxa Verstappena przyszło w momencie, w którym nie musiał już nic udowadniać. Wiktorię w mistrzostwach zapewnił sobie już na Suzuce i teraz miał się po prostu dobrze bawić. Większość wyścigu tak właśnie wyglądała. Po fenomenalnym starcie 25-latek przejął inicjatywę i nie zamierzał nikomu ustępować. Tragiczny pit-stop trwający 11 sekund diametralnie utrudnił wyzwanie. Holender wpadł jednak w klasyczną dla siebie furię i amok, które jednak w jego przypadku są czymś jak najbardziej pozytywnym. „Super Max” szybko wyprzedził rywali, którzy stanęli z nim na podium – Lewisa Hamiltona oraz Charlesa Leclerca. Tym samym w końcu wydarzyło się coś co nie udało się od lat. W końcu powtórzył wyczyn, kiedy to kierowca wygrał 13 wyścigów w sezonie. Przed nim dokonali tego Michael Schumacher i Sebastian Vettel.
This one was for you, Didi ☝️ #GivesYouWings pic.twitter.com/kYpXDyG0pm
— Oracle Red Bull Racing (@redbullracing) October 23, 2022
Lewis Hamilton proszę państwa. Ostatni raz rozpoczynaliśmy naszą analizę wyścigową od pochylenia się nad wygraniem wyścigu przez Brytyjczyka w wyścigu o GP Arabii Saudyjskiej…. 2021. Naprawdę dawno nie było sytuacji, w której to on przekroczył linię mety jako pierwszy. Dzisiaj było już nieziemsko blisko. 7-krotny mistrz świata był naprawdę szybki i długo prowadził w drodze do mety. Przegrał tak naprawdę tylko i wyłącznie przewagą opon, ale i niestety bolidu po stronie Verstappena Tymczasem Charles Leclerc, który zajął trzecie miejsce, tak naprawdę nie zrobił niczego niesamowitego. Monakijczyk po omijaniu rywali ze środka stawki prostu jechał swoje i skończył na podium kilka sekund za dwójką liderów.
Najlepszy zespół: Oracle Red Bull Racing
Stajnia z Milton Keynes przypieczętowała dziś swoje 5. w historii mistrzostwo świata wśród konstruktorów. Triumf Maxa Verstappena i 4. miejsce Sergio Pereza dały im aż 37 punktów. Niewiele brakowało, aby mogli dopisać sobie punkt za najszybsze okrążenie w wyścigu, ale finalnie rzutem na taśmę pozbawił ich tego George Russell z Mercedesa. Początkowy przebieg wyścigu zapowiadał nawet szanse na dublet Czerwonych Byków, co w jeszcze lepszym stylu oddałoby hołd zmarłemu wczoraj Dietrichowi Mateschitzowi. Mimo wszystko, wykonali oni świetną robotę i w ostatnich 3 wyścigach mogą się już tylko bawić ściganiem. Verstappen może też stać się samodzielnym rekordzistą pod względem zwycięstw w jednym sezonie, a Checo może mieć sjestę w Meksyku. Także jest się o co jeszcze bić.
CONSTRUCTORS’ CHAMPIONS!! THE BULLS ARE BACK ON TOP!!! 👑 pic.twitter.com/dM0VORhXzb
— Oracle Red Bull Racing (@redbullracing) October 23, 2022
Mercedes wrócił do gry, zaskoczenie ze strony Astona
Oni wrócili. Fioletowe sektory, podgryzanie się z Verstappenem na restartach i „Hammer Time”. Mercedes a przede wszystkim najważniejsza jednostka w osobie Lewisa Hamiltona wreszcie w pełni wrócili do walki o najwyższe cele. Zwycięstwo w GP Stanów Zjednoczonych to wszystko, czego ekipa z Brackley potrzebowała w tym sezonie do szczęścia. Wygrana była naprawdę na wyciągnięcie ręki i nikt by się nie zdziwił, gdyby to oni wyjechali z obiektu COTA z trofeum dla najlepszego konstruktora. Hamilton był dzisiaj wielki, Russell powiedzmy, że wystarczająco solidny, Najważniejsze są punkty, których Mercedes zdobył aż 31.
CO WY TAM ROBICIE!? Nie winimy nikogo, kto z podobną ekstazą zareagował na start w wykonaniu kierowców Astona Martina. Po początkowym kotle Lance Stroll przeskoczył z piątego na trzecie miejsce, a Seb Vettel z dziesiątego na piąte. Niestety ostatecznie ekipa Mike’a Kracka zapunktowała dzisiaj tylko z Niemcem. Ósme miejsce i cztery punkty to zdecydowanie za mało względem tego, ile powinni wywieźć ze Stanów Zjednoczonych. Co najważniejsze pokazali oni jednak ogromny progres i to, że będą groźni w końcówce sezonu. Oklaski należą się AlphaTauri. Kwalifikacje do zapomnienia, start z końca stawki dla Tsunody. Nic nie zapowiadało tego ile, tempa pokaże siostrzana ekipa Red Bulla. Wiele pokrzyżowała kara dla Gasly’ego, ale punkt dla jego japońskiego partnera to powód do radości.
Onboard with Alonso during that collision with Stroll
Both drivers are ok and, amazingly, Alonso has managed to get going again #USGP #F1 pic.twitter.com/xyAHqiDry9
— Formula 1 (@F1) October 23, 2022
Największe zaskoczenie: Kevin Magnussen
Nie wiemy w sumie, jak do tego doszło, ale na 9. pozycji dojechał Kevin Magnuseen. Jazda na jeden pit-stop okazała się strzałem w dziesiątkę. A jak widzieliśmy wielokrotnie strategia jest dla Haasa koszmarem. Patrząc, gdzie skończył jego partner z zespołu Mick Schumacher, trzeba być w pełni podziwu tego, co Duńczyk był w stanie wyciągnąć z sytuacji typu „pod górkę”, którą było skończenie kwalifikacji już w Q1. K-Mag po raz kolejny w tym sezonie pokazał, dlaczego to on powinien zostać na kolejny sezon w zespole, a tym samym pożegnamy się z Schumacherem.
Kierowca Dnia. Tymczasem Sebastian Vettel wzruszył dzisiaj wiele osób swoją niesamowitą postawą. Niemiec z końcem sezonu kończy karierę kierowcy F1. Po starcie z dziesiątej pozycji nikt nie spodziewał się, że błyskawicznie przebije się on do ścisłej czołówki. W pewnym momencie włączył się do walki o podium, a nawet prowadził w wyścigu. Niestety wzruszenie przerodziło się w płacz i lament. Ekipa Astona Martina zawaliła jednak najważniejszy pit-stop w ostatnich dwóch latach. Przez to, zamiast wygrać/stanąć na podium/zdobyć ogrom punktów czterokrotny mistrz świata dojechał ósmy. Jeszcze lepiej prezentował się jego partner z zespołu, Lance Stroll. Jego fanom na pewno w pewnym momencie musiało się zrobić ciepło. Młody Kanadyjczyk bił się przez chwilę o podium. Niestety makabryczny wypadek z Fernando Alonso zaraz po zjeździe samochodu bezpieczeństwa wykluczył go z wyścigu.
Sam 2-krotny MŚ za to dotoczył się do alei serwisowej, a potem pojechał kapitalne zawody i w końcówce niewiele zabrakło mu do obrony P6 przed Norrisem. Wszyscy zastanawiali się, jak po takim uderzeniu, twardym lądowaniu i uderzeniu bokiem w barierę jego A522 przetrwało. Naprawdę coś niesamowitego. Sędziowie jednak chcą jeszcze porozmawiać o zajściu ze Strollem i Alonso. Mimo że wyglądało to groźnie, raczej skończy się na incydencie wyścigowym lub reprymendzie.
Największe rozczarowanie: Carlos Sainz
Drugi weekend z rzędu zdecydowanie największym rozczarowaniem jest drugi kierowca Ferrari, Carlos Sainz. Hiszpan niezwykle zachwycił w sobotę, w końcu przełamując swoje demony związane z kwalifikacjami. Trzecie pole position w karierze nie dało mu jednak nic. 28-latek przegrał start z Maxem Verstappenem, a na wierzchołku zakrętu numer 1 został uderzony przez George’a Russella. Kontakt z Mercedesem obrócił jego bolid i przebił tylną lewą oponę. Niestety Hiszpan zakończył swój udział w GP Stanów Zjednoczonych już na pierwszym „kółku”.
Ogromną bolączką jest też DNF Valtteriego Bottasa. Kierowca Alfy Romeo dał nadzieję na powrót do formy ekipy z Hinwil. Wszystko za sprawą naprawdę świetnych kwalifikacji i startu w pierwszej dziesiątce. Obrót przez podmuch wiatru, który wyrzucił go w żwir, zabrał szansę na walkę o cokolwiek. Kierowca z Finlandii kolejny raz w ostatnim czasie nie ukończył zawodów. Nie dziwne, że wśród rozczarowań wymieniamy Nicholasa Latifiego i Daniela Ricciardo. Obaj nie pokazali absolutnie nic w sobotę i powtórzyli tę niemoc w niedzielnym wyścigu.
Klasyfikacje generalne: Red Bull mistrzem świata wśród konstruktorów
Charles Leclerc przybliżył się nieznacznie do wicemistrzostwa świata. Dojeżdżając zaraz przed Sergio Perezem wyprzedził go na dwa punkty w ich niezwykle zaciętej walce o pozycje za Verstappenem w ostatecznym rozrachunku. George Russell tymczasem mocno oddalił się już od Carlosa Sainza, który nie punktował w dwóch ostatnich wyścigach i to prawdopodobnie on zajmie czwarte miejsce na koniec tego sezonu. Aktualną klasyfikację kierowców znajdziecie, klikając w odnośnik poniżej.
Słodko-gorzki weekend dla Red Bulla. Sprawa przekroczenia przez nich limitów budżetowych w 2021 roku zaczęła się napędzać na przestrzeni weekendu. Ponadto wczoraj wieczorem zmarł założyciel Red Bulla Dietrich Mateschitz, co wybiło wszystkich z rytmu. Kierowcy RBR uczcili jego pamięć, zdobywając piąty tytuł wśród konstruktorów. Red Bull ma już 656 punktów i nic nie jest w stanie zmienić tego, że w 2022 roku to oni wyznaczają poziom i klasę w stawce Formuły 1. Wciąż może się okazać, że Mercedes łyknie Ferrari w ostatecznym rozrachunku. Różnica miedzy nimi to 53 punkty. Pełną klasyfikację konstruktorów na trzy wyścigi przed końcem znajdziecie, klikając w link poniżej.
Następna runda: GP Meksyku
Już naprawdę na pełnym luzie kierowcy Formuły 1 ruszają do pobliskiego Meksyku. Dokładnie bolidy na Hermanos Rodriguez zobaczymy już 28-30 października. Domowy wyścig Sergio Pereza zawsze jest fiestą i celebracją końcówki sezonu F1. Teraz będzie podobnie, zwłaszcza jeśli kierowca Red Bulla ponownie stanie tam na podium. Sezon 2022 jest już daleko za wierzchołkiem góry. Czas już bowiem na ostateczne rozdania w trzech ostatnich rundach. Weekend o GP Meksyku na ulicznym torze Autodromos Hermanos Rodriguez już w przyszły weekend. Red Bull, który od 2017 roku wygrywa tam niemal wszystko, jak leci, nie może nie zrobić tego w sezonie, w którym robią to wszędzie, niezależnie od warunków.
Wyniki GP Stanów Zjednoczonych 2022