Connect with us

Czego szukasz?

powered by Advanced iFrame. Get the Pro version on CodeCanyon.

Formuła 1

Rumunia w F1: Niedoszłe Grand Prix, Forza Rossa i kierowca

Rumunia często zazdrościła, że ich sąsiedzi – Węgry – mają swój wyścig F1. W pewnym momencie Rumuni postanowili coś z tym zrobić i tak najpierw pojawiły się plany budowy toru, przewijali się nieźli kierowcy i inwestorzy gotowi stworzyć zespół wyścigowy. Co poszło nie tak? O tym dowiecie się z naszego artykułu.

red bull showrun 2022 bukareszt rumunia w f1
Fot. Red Bull Content Pool

Rumunia w F1. Sen o Grand Prix F1

W sierpniu 2009 roku pojawiły się doniesienia o rzekomym zainteresowaniu Formułą 1 ze strony Rumunii. Firma Ramses Project Romania była zainteresowana budową toru nieopodal Bukaresztu. W sam projekt „Rumunia w F1” miał być zaangażowany mistrz świata F1 z 1997 roku, Jacques Villeneuve. Kanadyjczyk, podobnie jak i władze F1, interesowały się ekspansją serii w Europie Środkowo-Wschodniej. Niestety nic poważnego z tego się nie urodziło, a zapowiadało się dość ambitnie, o czym świadczą słowa jednego z pomysłodawców.

Jest to projekt stworzenia stałego toru o wielu zastosowaniach na potrzeby turystyki i zawodów międzynarodowych, a w dłuższej perspektywie możliwość zorganizowania Grand Prix Formuły 1 – powiedział Jacques Samalens, właściciel Ramses Project Romania. Mimo że finalnie wymieniona spółka nie wywiązała się z obietnicy, nie zraziło to innych. W 2014 roku otwarto bowiem ośrodek MotoPark Romania nieopodal Adâncaty, który gościł lokalne serie oraz był miejscem szkoleń przeprowadzanych przez Giancarlo Fisichellę. Mało jednak realne wydaje się organizowanie tam GP F1 bez przebudowy i dostosowania do FIA Grade-1. Jak wygląda ten obiekt możecie zobaczyć tutaj. Na pewno pasji do motorsportu w Rumunii jest całkiem sporo. Jednym z przykładów jest chociażby Flat Out Formula One, czyli wyścigi… bolidów z tektury.

ZOBACZ TAKŻE
Grecja w F1: Grecki Cypryjczyk w bolidzie i fiasko projektu toru

Bucharest Ring – zaprzepaszczony potencjał rumuńskiego Makau

Co ciekawe, plany pt. „Rumunia w F1” nie były wcale nierealne. Z inicjatywy władz Bukaresztu i City Challenge BmbH powstał uliczny tor Bucharest Ring. Za projekt obiektu odpowiadał znany wszystkich architekt torów F1, czyli Hermann Tilke. Naprawdę całość mogła się podobać, ponieważ nitka przebiegała wokół rumuńskiego parlamentu. Sprawdzić mogły się także bolidy F3. W planie była także opisywana przez nas nie tak dawno GP Masters, ale seria ta podupadła jeszcze przed sezonem 2007.

 

Finalnie Bucharest Ring zdążył gościć Brytyjską Formułę 3 (jeden z wyścigów wygrał Brendon Hartley, kierowca Toro Rosso z 2017-2018). FIA GT, FIA GT 3 i Dacia Logan Cup. Niestety już w 2009 roku organizatorzy natknęli się na problemy finansowe. Próba ratowania idei Bucharest Ringu była jeszcze w 2010 roku, kiedy Auto GP zapowiedziało tam zawody. Szybko jednak te plany odwołano i tak też aż po dziś dzień nie odbył się tam żaden wyścig. Formułą 1 pojawiła się jednak w Bukareszcie na odcinkach wspomnianego toru w 2009, a potem w 2022 roku. Wówczas za sprawą pokazów Renault i Red Bulla.

 

ZOBACZ TAKŻE
Formuła Easter: Jak blok wschodni próbował naśladować zachód?

Rumunia w F1. Marzenia o zespole F1

Pod koniec 2013 roku wyciekł jeden z listów adresowanych F1 dotyczących zgłoszenia chęci uczestnictwa w MŚ F1 przez Forza Rossa. Firma ta jest m.in. importerem samochodów marki Ferrari w Rumunii. Jeden z jej właścicieli Ion Bazac w porozumieniu z ówczesnym ministrem Victorem Pontą chciał wprowadzić rumuński zespół do królowej sportów motorowych. Wszystko wyglądało ciekawie, bowiem projekt zwrócił uwagę Colina Kollesa, który miał powiązania z Jordan GP, Midland F1, Spykerem i Force India, a potem z HRT. Rumun z niemieckim paszportem ma też ekipę ByKolles, znaną ze startów w WEC. Gdy Caterham miał większe problemy finansowe Kolles był tym, który miał pomóc. Jednakże liczono wówczas na to, że wkrótce inwestorzy z Rumunii wykupią ekipę z Leafield i na jej bazie stworzą nowy podmiot.

 

Nawet spodziewano się, że projekt Caterham CT07 przeznaczony na sezon 2015 doczeka się produkcji. Tak się nie stało. Forza Rossa Romanian F1 nie była w stanie zapłacić FIA wpisowego o wartości około 20 mln USD, a co dopiero wykupić zaplecze upadającego Caterhama. Bernie Ecclestone naciskał na to, aby poczekać i dać nowej ekipie dołączyć później albo na początku 2016 roku. Wówczas mielibyśmy dwa nowe zespoły. Ostatecznie jednak partia Ponty nie wygrała wyborów w Rumunii i szanse na rządowe wsparcie Forza Rossy upadło. Niektórzy jeszcze wtedy nie chcieli się z tym pogodzić.

ZOBACZ TAKŻE
Bułgaria w F1: Niedokończony tor, nierealne plany i tester Lotusa

Mówiło się o próbie dogadania umowy z Renault, które od 2011 roku dostarczało silniki zespołowi z Leafield. W to wszystko miała wmieszać się rumuńska Dacia, która miałaby zyskać reklamę w F1. Pomysł ten szybko upadł, a marzenia o przerzuceniu uwagi na Manora, który w sezonie 2016 zmierzał ku upadkowi, też szybko upadły. Szczegółową historię rumuńskiego zespołu, który nigdy nie powstał znajdziecie tutaj.

Nikt nawet nie testował bolidu

Mimo że wiele mniejszych ekip, aby przetrwać dawało szansę odbycia jazd bolidem F1 kierowcom z dość egzotycznych krajów, tak nigdy nie padło na przedstawiciela Rumunii. Nie oznacza to jednak, że nie mieli oni żadnych dobrych zawodników. Polscy kibice mogą kojarzyć Mihaia Marinescu, czyli rywala Kevina Mirocha z Formuły 2. Obaj Panowie rywalizowali w wyścigach serii wskrzeszonej od 2009 roku. Wówczas projekt ten miał sprawić, że FIA ujednolici drogę do F1. W tamtym okresie o prym bezpośredniego przedsionka królowej sportów motorowych rywalizowały GP2 (dzisiejsza Formuła 2, od 2017) i Formuła Renault 3.5. FIA Formula Two Championship, która nawiązywała do serii istniejącej w latach 1948-1984 upadła właśnie w 2012 roku. Jej ostatni sezon był dość intensywny, a Marinescu i Mirocha walczyli o 5. miejsce w „generalce”. Polak ostatecznie uległ Rumunowi o 1,5 pkt. Obaj wygrywali jednak wyścigi i stawali na podium, więc mają co wspominać.

Obok Mihaia Marinescu byli też inni kierowcy, którzy dali się zapamiętać w seriach juniorskich. Pierwszym z nich był Michael Herck, który w 2010 roku zdobył nawet 3. miejsce w jednym z wyścigów GP2. Drugim za to był Robert Vișoiu, który w 2013 roku wygrał nawet dwa wyścigi GP3 i był blisko Top 10 w „generalce”. Innym i jak do tej pory ostatnim Rumunem, który się wyróżniał był Petru Gabriel Florescu, który wygrywał wyścigi w Brytyjskiej Formule 4 w 2016 roku oraz zdobywał pole position w Euroformule Open i Hiszpańskiej F3 w 2018 roku. Na ten moment jednak nie zanosi się na to, aby ktokolwiek był bliski walki o awans do Formuły 1.

5/5 (liczba głosów: 3)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama