GP2 szybsza od F1. GP Monako 2010 i słabe tempo nowych zespołów F1
To wydarzenie w szczególności dało się zapamiętać polskim kibicom. Wszystko przez świetne okrążenie Roberta Kubicy ponad granicę możliwości bolidu Renault w kwalifikacjach, które dało mu 2. pole startowe. Ostatecznie nasz rodak zakończył GP Monako 2010 na drugiej lokacie, ale tutaj nie o tym. Otóż przed przyjazdem do księstwa wszyscy obawiali się, jak będzie przebiegał weekend, w którym udział weźmie 24 kierowców. Główny problem stanowiły tutaj trzy wchodzące dopiero zespoły: Lotus Racing, Virgin Racing i HRT. Niektórzy zastanawiali się nawet, czy GP2 nie będzie szybsza od kilku bolidów F1. Zwłaszcza czołowi zawodnicy byli pełni obaw ich tempa i przede wszystkim utknięcia za nimi w kluczowym fragmencie czasówki. A jak wiemy w Monako dobra pozycja startowa niemalże gwarantuje nam sporo punktów w wyścigu.
Obawy Fernando Alonso, Lewisa Hamiltona i wielu innych potwierdziły się. W sesjach treningowych wymienione wcześniej trzy ekipy nie miały nawet tempa, które gwarantowałoby im czołowe lokaty w niższej kategorii, czyli GP2 (dzisiejszej Formule 2). Wydawało się, że problemem dla nich może być spełnienie reguły 107%, bowiem np. HRT traciło między 5 a 7 sekund do liderów. To dawałoby im dopiero 7. miejsce w układzie sił GP2. Ich bezpośredni rywale na końcu stawki też nie prezentowali się o wcale lepiej. Niestety deszczowe kwalifikacje w GP2 wypaczyły nam nieco obraz tego, czy ich liderzy byliby w stanie nawiązać swoimi czasami do wyników końca stawki F1. Warto dodać, że przedostatniego Bruno Sennę od ostatniego Karuna Chandhoka dzieliła nieco ponad sekunda, a w sumie tracili oni ok. 4,8 s i 5,9 s od czasu pole position Marka Webbera. Lotus i Virgin zeszli do 3,2-3,4 s, więc obeszło się bez dramatu.
GP Hiszpanii 2014, czyli blamaż Marussi i Caterhama
Rewolucja silnikowa i techniczna nie pomogła zespołom z końca stawki. Caterham (pochodzący od Lotusa Racing i Team Lotus) i Marussia (od Virgin) zostały jeszcze bardziej dotknięte, ponieważ zamiast zbliżyć się do środka stawki, to się znacząco oddalili. Obie ekipy wróciły niemalże do punktu wyjścia z 2010 roku, kiedy to debiutowały w F1. Za to jeśli chodzi o HRT, to Hiszpanie wypadli z gry już po sezonie 2012. Dwójka, która pozostała na placu boju, zmagała się z coraz większymi problemami finansowymi, co negatywnie wpływało na ich formę. I to w dodatku do tego stopnia, że ich czasy okrążeń z kwalifikacji do GP Hiszpanii 2014 były gorsze od liderów z GP2. 18. Max Chilton z Marussi straciłby w przedsionku F1, blisko 0,3 s do PP i byłby czwarty. Za to Śp. Jules Bianchi dopiero 12., a Marcus Ericsson i Kamui Kobayashi (Caterham) zajęliby dopiero 14. i 15. miejsca.
In 2014 in Barcelona, Caterham’s F1 car was SLOWER than their GP2 car! 🤯
-1.30.3 for the F1
-1.29.8 for the GP2 (0.5s faster!)#F1 cars became terribly slow in ‘14, and Caterham’s car was terrible. I explain this strange result in this thread! 👇 pic.twitter.com/KxG2HqHVmI— F1 Data Analysis 📈 (@F1DataAnalysis) December 1, 2022
– To zależy od przepisów i nic nie możemy zrobić. Nie można krytykować fanów za zadawanie takich pytań [w sensie o porażkę z GP2 – przyp. red.] i ważne jest, aby ich wysłuchać – powiedział Graeme Lowdon z Manor-Marussii.
To wydarzenie szerokim echem odbiło się też ze względu na fakt, że Caterham miał swój zespół w GP2. Jeżdżący w jego barwach wówczas Alexander Rossi i Rio Haryanto pokonaliby kolegów z F1 odpowiednio o 0,4 i 0,6 sekundy. Także wyglądało to bardzo źle, a fani motorsportu nie mogli przepuścić okazji do tworzenia memów i kompromitujących symulacji w grach. Jedną z nich zamieszczamy poniżej, ponieważ mniej więcej oddaje rzeczywistą sytuację Caterhama w F1 z tym w GP2. Jeśli chodzi o straty malezyjskiej ekipy do dominującego Mercedesa to wynosiły one ponad 5 sekund.
GP2 szybsza od F1. GP Hiszpanii 2015 – Marussia przyjmuje kolejny cios
Rok po blamażu Marussi i Caterhama przyszła kolej na kolejny cios. Tym razem jednak Formułą 1 straciła drugi z wymienionych zespołów, który upadł z powodu ogromnych długów. Na placu boju pozostała jeszcze Marussia, ale reprezentujący ją Will Stevens i Roberto Merhi nie mieli łatwo. Ich czasy były gorsze odpowiednio o ok. 2,8 i 3,6 sekundy od poprzedzającego ich Sergio Pereza z Force India, reprezentującego wtedy szeroki środek stawki. Wówczas kierowcy GP2 byli szybcy na tyle, że Stevens byłby tam 22., a Merhi przedostatni. Blisko 3 i 3,8 sekundy straty czasowej do PP w niższej kategorii wywalczonego przez Stoffela Vandoorne’a wręcz przerażało. Wyglądało to tragicznie i miało prawo wywołać poczucie wstydu u Marussi, jakby nie było zespołu Formuły 1. Rozczarowania ich tempem nie ukrywał też dublujący ich Kimi Raikkonen.
– Nie jest to łatwe, bo nie możesz jechać tak szybko w zakrętach, jakbyś chciał, więc musisz się do tego dostosować – tak ze swojego słabego czasu okrążenia tłumaczył się Roberto Merhi. Wówczas w królowej motorsportu znów głos podniosły ważne persony. Jednakże ich wymiany na nic się zdały, bowiem nikt tak naprawdę nie pomógł najsłabszemu zespołowi w stawce. Marussia na sezon 2016 przekształciła się w Manor Racing i poprawiła się na tyle, aby nawet zdobyć punkty. Wszystko wyglądało coraz lepiej, ale przez długi ekipa znalazła się zależna od zewnętrznego funduszu, który próbował pomóc im wyjść z trudnej sytuacji. Po tym, jak nie byli w stanie przekonać Mercedesa do utworzenia zespołu juniorskiego na wzór Toro Rosso, wszystko upadło.