Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Haas „tylko” korzysta z tunelu aero Ferrari. Nie mogą pracować razem

Odkąd Haas dołączył do stawki F1 w 2016 roku, wciąż wraca temat współpracy amerykańskiej ekipy ze Scuderią Ferrari. Wielu rywali podejrzewa oba zespoły o ukrywanie szerszych związków i nadmiernego pomagania sobie. Serwis RacingNews365.com postanowił dojść do prawdy i w tym celu porozmawiał z głównymi inżynierami Haasa. Okazuje się, że instalacja części bazy zespołu zarządzanego przez Guenthera Steinera w Maranello niesie za sobą sporo ograniczeń.

Haas współpraca Ferrari tunel aerodynamiczny Maranello brak wymiany danych
Fot. Haas F1 Team

Pretensje rywali do Haasa i Ferrari wciąż występują

Przypomnijmy, że od debiutu w F1 stajnia z Kannapolis współpracuje z Ferrari oraz Dallarą. Amerykanie kupują od Włochów wszystkie możliwe komponenty i podzespoły, nie tylko samą jednostkę napędową. Od 2020 roku nastąpiło większe zbliżenie się między nimi, bowiem Gene Haas chciał, aby jego ekipa znów wróciła do środka stawki. W 2022 roku misja się udała i dlatego niektórzy obawiają się, że już rok po rewolucji technicznej, amerykańska ekipa wykorzysta niemalże kopię konkurencyjnego Ferrari F1-75. Ma do tego jednak nie dojść. W dodatku Ferrari i Haas ryzykowałyby wtedy otrzymaniem kary od FIA za transfer własności intelektualnej.

Biuro Haasa w Ferrari Gestione Sportiva daje sporo możliwości. Jednakże głównie chodzi tutaj o symulacje, wykorzystywanie tunelu aerodynamicznego. Coś podobnego jak w przypadku Astona Martina i Mercedesa, które na czas rozbudowy kompleksu brytyjskiej marki, działają w jednej części kompleksu w Brackley. Inżynierowie stajni z Kannapolis podkreślali, że nie mogą przejść pomiędzy niektórymi pomieszczeniami, jeśli nie mają kart członka Scuderii. Oni i kilka innych podmiotów mają osobne karty dostępu, które nie uprawniają do pełnego korzystania z tunelu czy CFD.

ZOBACZ TAKŻE
Symulacja CFD w motorsporcie: Od czego trzeba zacząć?

Resta zdradza kulisy pracy w Maranello

Projekt VF-23 zapewne będzie opierał się na silniku, skrzyni biegów, zawieszeniu, tylnej strukturze zderzeniowej i innych częściach wewnętrznych tzw. niezbywalnych. I właśnie to jest legalne w świetle obowiązujących przepisów w F1. Oczywiście nie można wykluczyć, że inżynierowie Haasa będą wzorować się na rozwiązaniach z zeszłorocznego bolidu Ferrari. Będzie to prostsze niż „kopiowanie” od Red Bulla czy Mercedesa. Pora przedstawić wam, co o sytuacji myślą szefowie pionu technicznego stajni z główną bazą w Kannapolis. To, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień będzie ciągle monitorowane przez delegatów FIA. 

To, co mamy tutaj w Maranello, to grupa projektantów, aerodynamików, inżynierów testowych i inżynierów strukturalnych, a także kilku facetów zaangażowanych przy symulacjach. Twórcy modeli pochodzą głównie z Dallary [głównego konstruktora – przyp. red.] [Aerodynamicy – przyp. red.] wszyscy są członkami Haas F1 Team. [My i Scudeira Ferrari – przyp. red.] jesteśmy niezależnymi firmami, które w rzeczywistości są konkurentami. Istnieją obszary kontrolowane przez różne wpisy do karty. Więc odznaka nie działa, jeśli chcesz przejść do innych miejsc – powiedział Simone Resta.

Kiedy przyszedłeś [w odniesieniu do Dietera Renckena z RacingNews365 – przyp. red.], byłeś wspierany przez HR. Jeśli miałeś znaczek Ferrari, nie mogłeś wejść [do biur Haasa – przyp. red.]. FIA przyjeżdża od czasu do czasu, ale nie planowo. Mogą przyjść rano, zapukać do drzwi i poprosić o zwiedzanie. To absolutnie [wyrywkowa kontrola – przyp. red.] – dodał dyrektor techniczny Haasa.

ZOBACZ TAKŻE
Steiner wyznaczył nowe cele Haasa. Pora na... podia

Haas i Ferrari niczym Aston Martin i Mercedes

Rywale często posądzali Haasa o nadmierne wykorzystywanie danych Ferrari. Zwłaszcza jeśli chodzi o prace w tunelu aerodynamicznym. Podejrzenia nasiliły się po sytuacji z Racing Point i Mercedesem w 2020 roku, kiedy to tunel w Brackley pomógł mniejszej ekipie sporo zyskać. RP20 był niemalże kopią mistrzowskiego modelu W10 z 2019 roku. Wówczas stajnia z Silverstone, obecnie startująca jako Aston Martin, zyskała sporo wydajności. W przypadku Haasa nie było jeszcze aż takich sytuacji, aby byli całkowicie oskarżani o kopiuj-wklej bolidu Ferrari. Włoski inżynier wyjaśnił, dlaczego korzystanie z jednego tunelu aero nie oznacza wyjścia „identycznych” modeli.

Istnieje kalendarz, który jest uzgodniony między dwiema firmami. Mamy swoje sloty i są dwa niezależne systemy i niezależne zestawy danych, z różnymi modelami. […] To dość sprawdzona konfiguracja, która istnieje od lat. AlphaTauri używa tego samego tunelu aerodynamicznego co Red Bull, Aston Martin używa tego samego co Mercedes, więc jest to dość ugruntowane – zaznaczył Resta.

Jeśli chodzi o symulator, tutaj także Haas ma spore ograniczenia. Właściwie w ostatnich latach tylko Mick Schumacher, jako ich kierowca i wychowanek Akademii Ferrari, miał pełny dostęp. Gene Haas i Guenther Steiner postanowili nie stawiać na własny projekt ze względu na koszty i… „właściwy kompromis”. 

Nie mamy symulatora. Czasami korzystamy ze starszego symulatora, który jest obecnie poza programem F1, ale dotyczy to tylko wybranych czynności. To kwestia pieniędzy i inwestycji i uważamy, że jest to właściwy kompromis, ponieważ robimy tylko mały program na starym symulatorze – wspominał szef pionu technicznego Haasa.

Niezależność od Ferrari

Stajnia z Kannapolis, pomimo kupowania sporej ilości części od Ferrari, uważa się za niezależny zespół. Owszem, dużo kupują, ale rozwój prowadzą sami, co podkreślał jej dyrektor techniczny.

W ogóle nie jesteśmy od nich zależni, to całkowicie nasz program. Jesteśmy niezależni, a Ferrari są dla nas konkurentami, więc prowadzimy własny program tuneli aerodynamicznych. Następnie decydujemy, kiedy przetestować niektóre komponenty. Mamy własny wybór i nie ma żadnego połączenia. Musimy zrozumieć, czy chcemy kupić uaktualnienie, czy nie. Na koniec jest to koszt, który musimy zrównoważyć z zasobami, które mamy, aby rozwinąć samochód i znaleźć, gdzie najlepiej wydać pieniądze. I wtedy możemy zdecydować, co robić – ocenił Włoch.

ZOBACZ TAKŻE
Capito patrzy na współpracę Ferrari i Haasa. Ciekawią go limity budżetowe

Główny inżynier-aerodynamik o swojej pracy

Arron Melvin, który pełni w Haasie funkcję głównego szefa działu aerodynamiki, poparł słowa swojego przełożonego. Według niego, Haas staje przed wieloma wyzwaniami ze względu na ograniczony budżet. To wszystko sprawia, że musza bardziej kalkulować i dopracowywać swoje uaktualnienia.

Nie twierdzę, że z pewnością nie chcemy niczego produkować, ale mamy wiele czeków. Zanim nawet wyprodukujemy tylko jeden z naszych przejazdów w tunelu aerodynamicznym, dana część powinna być legalna. To trudna równowaga, ponieważ jest bardzo czasochłonna. W końcu, jeśli jesteś w 99% legalny, to zupełnie inaczej niż w 100%. Pokazujemy im [FIA – przyp. red.] dokładne przestrzeganie przepisów. To wspólne dla wszystkich zespołów. [Delegaci techniczni FIA – przyp. red.]są bardzo dokładni i to jest uczciwa konkurencja. To trudna konkurencja, ale wiemy, że jest uczciwa – podkreślił Melvin.

ZOBACZ TAKŻE
US F1 Team: Największy zespół "krzak" w historii F1?

Na pewno amerykański zespół wyróżnia się, jeśli chodzi o ścisłą współpracą z Ferrari. Takie partnerstwo Haasowi się po prostu opłaca, ponieważ w niektórych okresach są oni blisko czoła środka stawki i mogą osiągać niezłe wyniki. I to małym kosztem. Wielu dziś dziwi się, czemu upadłe zespoły tj. Manor, Caterham czy HRT nie pokusiły się o podobny model działania w F1.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama