Danie główne to Daytona 500
Druga połowa lutego oznacza, że do życia budzi się najpopularniejsza od lat amerykańska seria, jaką jest NASCAR Cup Series. Tegoroczny sezon zapowiada się równie wyjątkowo, co poprzedni. Wprawdzie rewolucja techniczna w tych mistrzostwach jest już za nami. Jednak to nie oznacza, że nic się nie działo za kulisami w trakcie zimy. To będzie drugi rok, w którym w użytku zobaczymy samochody siódmej generacji, ale z pewnymi zmianami. W sezonie 2022 sporo zawodników cierpiało na wstrząśnienie mózgu na wskutek pozornie niegroźnie wyglądających wypadków. Władze sporu zdecydowały się przyjrzeć tym sytuacjom, aby móc wprowadzić zmiany, które zapobiegną powtórkom tego typu sytuacji. Przede wszystkim zmianom uległa tylna struktura zderzeniowa, która powinna od teraz zapewnić lepszą amortyzację podczas uderzenia. Jaki będzie tego efekt? Przekonamy się w niedzielę, 19 lutego, po godzinie 20:00 czasu polskiego, po starcie wyścigu Daytona 500. Ten możecie śledzić w Polsce wyłącznie na kanale Motowizja.
Jednak to nie wszystkie nowości na ten sezon. Sporo zmian mamy także w składach kierowców. Największą z nich jest Kyle Busch, który opuścił Joe Gibbs Racing na rzecz Richard Childress Racing. Dwukrotny mistrz NASCAR przejął fotel po Tylerze Reddicku, którego RCR wypuściło spod swoich skrzydeł rok wcześniej, niż pierwotnie przewidywał ich kontrakt. Reddick dołączył do 23XI Racing, gdzie miał wylądować w 2024 roku. Jednakże przyspieszona emerytura Kurta Buscha przyspieszyła transfer Reddicka. Co ciekawe, do tej ekipy na Daytonę dołączy słynny kaskader, Travis Pastrana, który podejmie wyzwanie startu w Daytona 500.
Z pozostałych istotnych zmian, do ścigania wróci Jimmie Johnson, który został współudziałowcem zespołu, którego jednym z właścicieli jest Richard Petty. Młodszy z dwóch siedmiokrotnych mistrzów wystartuje w tym roku w kilku wybranych rundach. Jego partnerem zespołowym będzie Eric Jones, ale także charyzmatyczny debiutant, jakim jest Noah Gragson.
Kacper Sztuka będzie walczył dalej
Polak zmagający się z budżetem na starty w ostatnim czasie pojawił się w nowej serii, jaką jest Formula Winter Series. Zawodnik US Racing absolutnie zdominował testy na torze Jerez, podobnie jak kwalifikacje oraz wyścigi, z których wywiózł komplet punktów. Oczywiście sezon nie składa się z jednej rundy, ale z kilku. Toteż nie należy jeszcze wręczać mu pucharów, których jeszcze nie wywalczył. Jednakże nadchodzący weekend na małym torze Ricardo Tormo w Walencji zapowiada się równie dobrze, co ten miniony. Zawody na torze Jerez były pierwszymi w historii FWS i nie były one transmitowane nawet w internecie. Wygląda jednak na to, że teraz to się zmieni i prawdopodobnie pojawi się transmisja w serwisie YouTube. Wszystko, czego warto dowiedzieć się o Formula Winter Series, znajdziecie w artykule poniżej.
Warto jeszcze wspomnieć o dwóch rzeczach
Przede wszystkim chodzi o poziom stawki. Sporo dyskutuje się ten temat, a także o ilości zawodników na polach startowych. FWS znacząco odstaje w tych dwóch aspektach od włoskiej czy hiszpańskiej Formuły 4. Jednakże warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Przede wszystkim, Kacper Sztuka startując w takich mistrzostwach może lepiej przygotować się do właściwego sezonu, a dodatkowo może on poznać kolejne europejskie obiekty. Wprawdzie tej serii daleko jest do bliskowschodnich serii pokroju F4 UAE czy FRMEC, które oblegają inni czołowi zawodnicy z Europy, Azji czy Ameryk, ale tutaj lepszy jest rydz, niż nic.
Drugą rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę jest aspekt wyników. W ostatnim czasie na Twitterze Mateusz Kaprzyk i Kacper Sztuka, a także czołowi polscy dziennikarze zajmujący się motorsportem wzięli udział w zorganizowanym przez nas panelu dyskusyjnym dotyczącym przyszłości motorsportu w Polsce. Jednym z wniosków wysuniętym przez jednego z zawodników było to, że dla sponsora nie zawsze najważniejsza jest ekspozycja w najlepszych mistrzostwach juniorskich. Czasem ważniejszy jest puchar przywieziony z zawodów, niezależnie od ich poziomu. Przykładem tego jest właśnie FWS. Zapis owego panelu jest dostępny pod tym linkiem.
Inter Europol Competition mistrzem AsLMS?
Ten weekend to także finał tegorocznych mistrzostw Asian Le Mans Series z udziałem polskiej ekipy. Za nami dwa wyścigi w Dubaju, które poszły idealnie po myśli Algarve Pro, DKR czy Inter Europolu w LMP2. W LMP3 dobrze te dwie rundy przepracowały MV2S, GRAFF oraz znów DKR. Z kolei w GTE na idealnej drodze do mistrzostwa znalazło się Walkenhorst BMW. Stawka jest ogromna, ponieważ nagrodą za mistrzostwo jest automatyczne zaproszenie do startu w 24h Le Mans. Oczywiście możliwość startu w tym wyścigu można wywalczyć także w drodze selekcji, jakiej ACO dokona w marcu, ale ta nie zawsze daje ekipie pełną gwarancję znalezienia się na liście.
Kto i czego potrzebuje?
Na początek słowo o systemie punktowym. W wyścigu można wywalczyć 25 punktów za wygraną w systemie punktacji identycznym, jak w F1. Jedyną różnicą jest to, że dodatkowy punk można zdobyć w kwalifikacjach za pole position w swojej klasie, a nie za najszybsze okrążenie w wyścigu. Przechodząc do sedna, Algarve Pro ma 37 punktów, o jeden więcej niż DKR na drugiej pozycji. To oznacza, że pierwsza wspomniana ekipa musi pokonać swojego luksemburskiego rywala w odbywa wyścigach, aby wyprzedzić go w punktacji.
Jednakże tu ważne będą też punkty za pole position, które w Dubaju dwukrotnie zdobyli „piekarze”. Oni zaś potrzebują dwóch wygranych, aby zdobyć tytuł niezależnie od dalszego układu na mecie. Jeśli nie uda im się wygrać jednego z wyścigów to muszą zrobić wszystko, aby zwycięstwo nie przypadło Algarve, DKR, Nielsenowi czy 99 Racing. Te cztery ekipy rywalizują wraz z Inter Europolem o mistrzostwo i każdy punkt będzie tu ważny. Obecnie polska ekipa oraz Nielsen tracą po dziesięć punktów do lidera LMP2. Cztery punkty mniej ma od nich 99 Racing, w którym jedzie Nikita Mazepin.
W LMP3 prowadzi MV2S, który ma 40 punktów, przed GRAFF’em (36 punktów) i DKR (33 punkty). Zaledwie 17 i 16 „oczek” mają auta CD Racing na czwartym i piątym miejscu (ex aequo z #73 Inter Europolu), które rok temu zdobyło tu tytuł. Czy hiszpańska ekipa zdoła obronić mistrzostwo? Brzmi to mało prawdopodobnie. Wygrana DKR przed GRAFF’em i MV2S w sobotę byłaby bardzo dobra dla sytuacji w punktacji. Wówczas niezależnie od wyników kwalifikacji w niedzielę o wszystkim zadecydowałoby to, kto z tej trójki pierwszy zamelduje się na mecie. Czy taki scenariusz się spełni? To się okaże w ten weekend.
W klasie GT3 dla odmiany mamy dominację
#34 Walkenhorst BMW ma 52 punkty na koncie, a kolejny w stawce #10 GetSpeed Mercedes ma ich o 16 mniej. Dalej jest #7 HRT, które do samego wicelidera traci 15 „oczek”. To oznacza, że wspomniana załoga #7 czy będące za nimi #21 AF Corse muszą powalczyć o wygraną w sobotę, aby w ogóle utrzymać się w walce o tytuł. Oczywiście wspomniany #10 GetSpeed też nie jest w doskonałej sytuacji. Jednakże ich strata punktowa gwarantuje im matematyczne szanse na mistrzostwo, jeśli w pierwszym wyścigu dowiozą drugą lokatę, tak jak dokonali tego w obydwu wyścigach w Dubaju. Niniejszą zapowiedź zakończymy ciekawostką. Otóż wiceliderzy wszystkich trzech klas podczas wyścigów w Dubaju zanotowali po dwa finisze na drugich miejscach. Natomiast w każdej z tych kategorii w tym sezonie wygrywał lider, bądź trzecia załoga klasyfikacji generalnej.
