Ogólne wrażenia: Opel Astra L GS Line 1.6 Turbo Plug-In Hybrid
Już od lipca 2021 roku, czyli momentu oficjalnej prezentacji, nowy Opel Astra L zwracał na siebie uwagę. Dostrzec można było spore zmiany względem wersji K, którą mieliśmy okazję sprawdzić w 2020 roku. Poniekąd nowe wcielenie Astry musiało nawiązywać chociażby do Mokki czy Grandlanda, które zyskały już więcej francuskiej duszy. Z grzecznego przedstawiciela segmentu C stała się ona bowiem bardziej zadziorna, i to nie tylko w hatchbacku, ale i Sports Tourer (kombi). Stylistycznie udało się wywrzeć całkiem niezłe wrażenie i na żywo zostało ono podtrzymane, linie są dość ostre, ale zarazem dynamiczne i to jest dobre połączenie. Samochód zyskał nieco na przestronności, a także dogonił konkurentów pod względem technologicznym. Dzięki temu hybrydowy Opel Astra L GS Line może przypaść wam do gustu.
Chociaż wielu widzi, że Francuzi zrobili z Opla Astry „gorszego” bliźniaka dla Peugeota 308 czy DS 4, to trzeba oddać im, że zrobili to porządnie. Owszem znajdziemy sporo tworzyw sztucznych i tańszych akcentów, ale nie można liczyć, że mówimy o tej samej półce. W końcu widać to też po cenach. Mimo wszystko jest lepiej jak w Fiacie Tipo (też z rodziny Stellantis), a na tle VW Golfa, Toyoty Corolli, Renault Megane, Hondy Civic, Fordzie Focusie czy Seata Leona nie ma się czego wstydzić. Wszystko zostało wykonane dosyć porządnie, spasowanie w kabinie jest niezłe, a ergonomia kierowcy dzięki fotelowi AGR i usportowionej kierownicy jest całkiem niezła. Nawet multimedia działają nieźle, choć wymagają jeszcze większego odświeżenia. Grafiki przy zegarach oraz obsługa infotainment też jest dość prosta i sprawna.
Tym razem GS nie ma wiele wspólnego ze sportem
Jedynie od czasu do czasu 8-stopniowa przekładnia potrafiła się sporadycznie zamyślić i przeciągnąć nas na niższym biegu w trasie. Niezależnie od trybu jazdy. Poza takim sporadycznym incydentem Opel Astra L GS Line zapewniał dobre wrażenia z jazdy. Czuć było poniekąd jakbyśmy siedzieli praktycznie w Peugeocie 308. Osiągi także były niczego sobie i 180 KM w tym przypadku były w zupełności wystarczające. W końcu nie mówimy tutaj o sportowej duszy, pomimo że mamy do czynienia z GS Line. Po prostu mamy tutaj „mieszczucha”, który też sporadycznie nada się na dłuższe trasy. Pasażerowie też nie powinni narzekać na ilość miejsca i wygodę na tylnej kanapie. Jest całkiem ok, oczywiście nie mówimy tutaj o osobach bliżej 190 cm i większych.
Dane techniczne
Sercem Opla Astry L jest dobrze znany układ hybrydowy Plug-In z Peugeota, Citroena czy DS-a. W tym przypadku mowa oczywiście o spalinowej jednostce 1.6 (oznaczonej nie jako PureTech, a Turbo) z 8-biegową skrzynią automatyczną (A8, nie jako EAT8). „Spalinówka” oferuje nam 150 KM, a silnik elektryczny 110 KM, ale harmonijnie łączna ich moc to 180 KM. Maksymalny moment obrotowy oscyluje w granicach 360 Nm. Masa własna pojazdu wynosi 1 678 kg. Przyspieszenie od zera do „setki” nie powinno zająć dłużej niż 7,7 sekundy, co jest bardzo dobrym wynikiem. Maksymalna prędkość wynosi 225 km/h.
Warto jeszcze przyjrzeć się podstawowym wymiarom. Otóż przedstawiają się one następująco: 4 374 mm (długość) x 2 062 mm (szerokość, z lusterkami) x 1 472 mm (wysokość). Jeśli chodzi o rozstaw osi to jest to 2 675 mm. W przypadku przestrzeni bagażowej mamy rozstrzał między minimalną – 352 l – a maksymalną – aż 1 268 litrów. Natomiast zbiornik paliwa pomieści 42 litry benzyny. I to by było na tyle w kontekście podstawowych danych.
Wyposażenie: GS Line
Mimo że sam fakt, że obcowaliśmy z wersją GS Line, daje poczucie, że musiało być dość „bogato”, to nie mogło zabraknąć kilku dodatków. Najdroższą opcją dodatkową był system multimedialny Navi z nawigacją online i łączami Bluetooth, USB, tunerem cyfrowym DAB i wyświetlaczem projekcyjnym Intelli-HUD za 6 000 zł. Drugą lokatę zajął nasz czerwony kolor Hot – 2 700 zł. Pozostałe opcje nie były aż nadto kosztowne, bowiem obręcze kół ze stopów lekkich 18″ z oponami Michelin 225/40 R18 kosztowałyby 1 300 zł, a system kontroli jakości powietrza w kabinie Intelli-Air jedyne 500 zł. Suma summarum dodatkowe wyposażenie wyniosłoby nas 10 500 zł.
Jeśli chodzi o to, co mamy w standardzie, to chociażby czarny dach, który zapewnia nam dośc ciekawy efekt stylistyczny. Poza nim jest niezła, materiałowa tapicerka Greta w kilku odcieniach ciemnej szarości łączoną z czarną sztuczną skórą (+ fotel kierowcy AGR). Oprócz tego nie można zapominać o wielu systemach wspomagających kierowcę, aktywny tempomat czy LED-owych reflektorach (które są adaptacyjne). Mowa też o przednim zderzaku w stylizacji GS czy perforowana, skórzanej kierownicy i wielu innych.
Spalanie OK, ale mogłoby być lepiej
Opel Astra L nie jest samochodem paliwożernym i tutaj trzeba przyznać, że udało się podtrzymać tradycję względem poprzednich generacji. Jednakże jeśli chodzi o nasz wariant hybrydowy, to w zimie trzeba było liczyć się z mniejszym zasięgiem na silniku elektrycznym. Według producenta, 60 km jest do zrobienia, ale dla nas realne było około 40 km. Bateria miała pojemność 13,2 kWh, a przeważnie zużycie na 100 km wynosiło co najmniej 20 kWh. W cieplejszym okresie na pewno da się osiągnąć lepszy wynik. Dodatkowo ogólne średnie spalanie w cyklu mieszanym (WLTP) powinno oscylować w granicach 1,2 l/100 km. Innych wartości producent nie podał. W naszym teście, z rzadkim ładowaniem baterii, udało się osiągnąć średnią 5,6 l/100 km.
W trasie z uwzględnieniem dróg szybkiego ruchu możemy realnie myśleć o spalaniu na poziomie 5,5 l/100 km (przy 120 km/h). Jednakże, kiedy to wykluczyliśmy autostrady i drogi ekspresowe udawało się zejść na 4,3 litra. W mieście przy rozładowanych bateriach i sporym natężeniu ruchu trzeba było liczyć na wartości w okolicach 7 l/100 km. Nam udało się osiągnąć 6,7 l. Suma summarum na pełnym zbiorniku można przejechać około 670 km.
Nie mało taka przyjemność kosztuje
Testowany egzemplarz hybrydowy Opel Astra L GS Line o mocy 180 KM został wyceniony na kwotę 187 tys. złotych. Należy pamiętać, że ponad 10 tys. to opcje dodatkowe. Naszą konfigurację znajdziecie w konfiguratorze Opla wpisując ID: 6FB6ED74. Oczywiście możecie mieć podobny wariant nieco taniej. Standardowy GS Line startuje od 182 500 zł, ale chociażby Elegance to już 174 500 zł. Jeśli chodzi o hybrydy to jest jeszcze GSe Line za przeszło 204 tys. złotych. Zatem może być i drożej niż było w przypadku auta prasowego. Chcąc mieć nową już 6. generację Astry można też wydać około 110 tys. zł za Edition z 110-konną 1.2 Turbo z 6-biegowym Manualem. Po drodze mamy jeszcze Elegance (od 125 800), Business Edition (od 129 800) i GS (od 143 300).
Każdy więc może skonfigurować sobie ten samochód wedle uznania. Do wyboru macie jeszcze 130-konne 1.2 Turbo z manualem lub automatem i Diesla 1.5 (tylko automat). W grę, zwłaszcza dla rodzin, może wejść wersja ST (Sports Tourer, czyli kombi) od 114 800 zł. Ceny są aktualne ze stanem datowanym na marzec 2023.
Podsumowanie: Opel Astra L GS Line 1.6 Turbo Plug-In Hybrid 180 KM A8
Opel Astra L GS Line 1.6 Turbo Plug-In Hybrid 180 KM A8
-
Stylistyka
-
Przestronność
-
Jakość materiałów
-
Wyposażenie
-
Multimedia
-
Komfort użytkowania
-
Przyjemność z jazdy
-
Silnik i napęd
-
Skrzynia biegów
-
Ekonomia i ekologia
-
Bezpieczeństwo
-
Cena w stosunku do jakości
Podsumowanie
Nieco słabsza hybrydowa odmiana Opla Astry L za blisko 190 tys. złotych to już dość spory koszt. Mimo że mówimy o GS Line i kilku przydatnych dodatkach, to wciąż wydaje się to wysoka wartość. Oczywiście swoje zrobiło unowocześnienie Astry, dostosowanie jej pod nowsze technologie czy poprawa jakości wykonania. Dzięki temu na tle konkurencji samochód wypada całkiem nieźle. Trzeba jednak dłużej zastanowić się nad hybrydą w przypadku tego samochodu, ponieważ zwykła spalinówka benzynowa czy to diesel mogą zapewnić nam równie dobre jak nie (w drugim przypadku) lepsze wyniki spalania. Rozstrzał cenowy między wersjami też jest dość spory, dlatego Astrze należy się uznanie za duży krok naprzód i przyjemność z jazdy i użytkowania, ale przez sporą liczbę konfiguracji możecie mieć sporo scenariuszy w głowie odnośnie dokonania prawidłowego wyboru.