Trzy wyścigi to za mało?!
Przypomnijmy, że Formuła 1 zniknęła na jakiś czas z USA po sezonie 2007. Wtedy zmagania rozegrano jeszcze na torze Indianapolis. Po długiej walce o przywrócenie królowej sportów motorowych i jej popularyzację wśród Amerykanów wyścig powrócił. W 2012 roku gospodarzem Grand Prix Stanów Zjednoczonych Ameryki został obiekt CoTA w Austin. Kiedy w 2017 roku władzę w serii przejęło Liberty Media stało się jasne, że będą oni zbiegali o większe zainteresowanie podmiotów po zachodniej stronie Atlantyku. Przewinęło się sporo planów, ale finalnie drugi wyścig w USA przypadł Miami, które doczekało się miejsca w kalendarzu na sezon 2022. Rok temu ogłaszaliśmy za to powrót F1 do Królestwa Hazardu, czyli Las Vegas. Pierwsze zmagania na nowym obiekcie odbędą się pod koniec bieżącego roku.
Wydawało się, że już kwestia organizacji Grand Prix F1 w amerykańskich miastach jest na jakiś czas jasna i klarowna. Nic z tych rzeczy, ponieważ o królowej motorsportu przypomniał sobie stan New Jersey. W przeszłości, za kadencji Berniego Ecclestone’a, miał tam powstać tor uliczny, który miał zadebiutować w 2013 roku. Jednak wtedy miał być to obiekt dzielony między miasta West New York i Weehawken. Organizację zawodów odraczano aż do sezonu 2015, aby ostatecznie zakomunikować o problemach finansowych promotorów. Temat New Jersey nie upadł i czasami wracały wizje zmagań w Nowym Jorku. Tymczasem przed szereg wyszły władze Atlantic City.
Dawne lotnisko Bader Field otrzymało w środę, 22 marca, zielone światło od władz miasta na przebudowę pod „oszałamiający” tor wyścigowy. Obiekt miałby mierzyć 4 km długości i spełniłby wszystkie wymagania FIA Grade 1, które uprawniają do organizacji Grand Prix F1. Projekt ma kosztować 2,7 mln USD, a jego realizacja ma zostać zakończona w perspektywie między 6 a 9 lat. Zatem nie byłoby to szybkie wejście w skład kalendarza królowej sportów motorowych. Wokół nitki toru byłyby też budynki mieszkalne, co wydaje się dość specyficznym pomysłem.
Czy w kalendarzu znajdzie się miejsce?
Obecny kalendarz F1 liczy sobie 23 rundy. Zespoły i kierowcy F1 wielokrotnie podejmowali dyskusje z FIA i Liberty Media na temat wielkości terminarza. Gdy już doszliśmy do najdłuższej kampanii w historii, trzeba ostrożniej planować zmiany. Stefano Domenicali, dyrektor generalny F1, podkreślał wcześniej liczbę 24 jako „maksymalną”. Później Włoch i inni przedstawiciele ze środowiska F1 przedstawiali pomysł rotacji wyścigów między sezonami. Umożliwiłoby to organizację zawodów przez większą liczbę podmiotów. Niestety tutaj może być problem, ponieważ niektórzy mogą nie pójść na takie ustępstwa.
Warto podkreślić, że co jakiś czas powraca temat powrotu Formuły 1 do Afryki. Niestety pomysł z powrotem RPA w 2024 roku upadł. Możliwe, że jeszcze wróci. Chiny także są zainteresowane powrotem i mają ku temu podstawy w postaci umów. Brak wyścigu F1 w Państwie Środka ma wynikać głównie w przyczyn wywołanych pandemią koronawirusa. Natomiast w Arabii Saudyjskiej wzmagają się głosy dotyczące chęci organizacji dwóch wyścigów w jednym sezonie. Ciekawe, na jakie kompromisy pójdzie F1 i czy czasem kalendarz nie przekroczy wspomnianych 23 lub 24 rund w roku. Możliwe jednak, że rynki atrakcyjne finansowo będą rządziły się innymi prawami i zyskają przywileje. Za to wymiany wyścigów nastąpią między organizatorami, którzy walczą o odpowiedni budżet.