Connect with us

Czego szukasz?

IndyCar

Indianapolis 500: Josef Newgarden wygrał po szalonej końcówce

Tegoroczne Indy 500 przeszło do historii nie tylko pod względem szalonej końcówki obfitującej w rekordowe trzy czerwone flagi. Najbardziej jednak kibiców rozgrzał Josef Newgarden, zapewniając sobie triumf atakiem w kluczowym momencie ostatniego restartu. Top 3 uzupełnili Marcus Ericsson oraz Santino Ferrucci.

Josef Newgarden pokonał Ericssona i Ferrucciego w Indianapolis 500
Fot. Joe Skibinski / IndyCar

Josef Newgarden błądził, potem pędził

Nikt nie potrafi tego logicznie wytłumaczyć. Dwukrotny mistrz IndyCar po starcie z siedemnastej lokaty nie miał najlepszego początku zawodów. Dopiero po siedemdziesiątym okrążeniu los zaczął się mu uśmiechać. To wtedy właśnie zaczął doganiać czołową dziesiątkę. Pomogły mu także dwie pierwsze neutralizacje, które pomogły mu podgonić czołówkę. Po pierwszej przerwie w ściganiu nagle stał się on widoczny. To właśnie wtedy Newgarden zaczął walczyć z Tony’m Kanaanem, Scottem Dixonem. Wszystko jednak przybrało inny obrót po 184. okrążeniu. To właśnie wtedy rozbił się Felix Rosenqvist wraz z Kylem Kirkwoodem. Wtedy właśnie Josef Newgarden mógł zyskać kolejne pozycje, jednocześnie samodzielnie walcząc z Ferruccim czy Pato O’Wardem.

Najważniejsze jednak było „ostatnie uderzenie” na ostatnim okrążeniu. To właśnie wtedy wznowiono ściganie po raz ostatni po jednej z kolizji. Wydawało się, że Marcus Ericsson po tak genialnym restarcie nie pozwoli sobie wydrzeć zwycięstwa. Jednak Szwed nie przewidział tego, jak dobrze zabrał się za nim dzisiejszy bohater. Zdecydowany manewr na tylnej prostej sprawił, że dwukrotny mistrz IndyCar przejął prowadzenie po podciągnięciu się w cieniu aerodynamicznym przejmując prowadzenie na ostatnich metrach. Ericsson nie zdołał już wyprowadzić żadnego kontrataku. Tym samym Josef Newgarden zapisał się na kartach historii jako dwukrotny mistrz IndyCar, a od dziś także jako triumfator Indianapolis 500 w 2023 roku. Team Penske przełamał dziś posuchę trwającą pięć lat. W ostatnich trzech latach ten tor sprawiał im problemy, ale dziś udało im się zdjąć klątwę „aeroscreenu”.

 

 


 

Ericsson i Ferrucci mieli prawie wszystkie argumenty. Pech Palou

Szwed także startował dziś spoza czołówki i również był on w dobrej pozycji do wygrania tej niedzieli. Jemu udało się szybciej dojechać do ścisłego czoła stawki, bowiem dokonał tego jeszcze przed pierwszą neutralizacją. Jednak potem, gdy przyszło mu samodzielnie walczyć o prowadzenie to było widać, że zeszłoroczny zwycięzca woli poczekać z tym do końcowej fazy wyścigu. Tutaj Ericsson doskonale wypełnił lukę po tym, jak z czołówką na jakiś czas pożegnał się Alex Palou. Hiszpan chyba przejął klątwę od Scotta Dixona, bo był on dziś w dobrej pozycji do walki o zwycięstwo. Niestety na drodze mistrza z sezonu 2021 stanął VeeKay, który staranował go w alei serwisowej, co kosztowało Palou sporo czasu. Potem kierowca Chip Ganassi Racing rzucił się w fantastyczną pogoń. Niestety to dziś wystarczyło na czwarte miejsce na mecie.

Wracając jednak do Ercssona to Szwed zdecydował się pokazać pazury po 140 okrążeniach z 200 zaplanowanych. Wtedy też tradycyjnie wyścig wszedł w fazę, w której zawodnicy i zespoły podkręcały tempo. Kluczowe jednak było prowadzenie byłego kierowcy F1 w trakcie ostatnich dwudziestu okrążeń. Liczne czerwone flagi sprawiły, że zeszłoroczny zwycięzca mógł już przez moment poczuć się jak zwycięzca. Jednak między poczuciem się jak zwycięzca a faktycznym zostaniem nim na drodze stanęły ostatnie okrążenia.

ZOBACZ TAKŻE
Co musisz wiedzieć o Indy 500? Przewodnik z legendą mikrofonu IndyCar

Czerwone flagi głównymi aktorami w końcówce

Wydawało się, że po kolizji z udziałem Benjamina Pedersena już nie zobaczymy zielonej flagi. Jednak tu dyrekcja zawodów zadecydowała inaczej. Ostatnie okrążenie, którego byliśmy świadkami przeszło do historii złotych finiszy IndyCar. Niestety Marcus Ericsson wraz z zespołem i małżonka będą chcieli jak najszybciej o nim zapomnieć. Nie pomogła ucieczka na restarcie, ani nawet zjazd z linii wyścigowej na tylnej prostej. Josef Newgarden złapał się tak dobrze w cieniu aerodynamicznym, że nie było szans na zmarnowanie takiej szansy na atak. Marcus Ericsson niestety nie obronił wygranej sprzed roku.

Santino Ferrucci to zawodnik spoza regularnej czołówki, któremu prawie każdy dziś kibicował. Zawodnik AJ Foyt Racing przez cały maj był mocny na tym obiekcie. Dodatkowo w trakcie wyścigu cokolwiek by się nie wydarzyło to on stale jechał w czołowej piątce. Słowem „Santucci” miał dziś ogromną szansę na wygraną w Indianapolis 500, które nawet momentami prowadził. Niestety, gdy na czele stawki dogonili go Newgarden z Ercssonem to nie pomogły nawet błędy McLarena, który wyeliminował się sam. Dziś Ferrucci dał z siebie wszystko, ale to po prostu było za mało. Jednak patrząc na możliwości jego zespołu w porównaniu do czołowych ekip to kontrowersyjny Amerykanin może być z siebie dumny.

McLaren za bardzo chciał

Felix Rosenqvist czy Pato O’Ward to kolejni zawodnicy, którzy liczyli się dziś w walce o wygraną. O ile kończący karierę w IndyCar Tony Kanaan czy piąty na mecie Alex Rossi nie mieli dziś szans, tak dwaj pozostali kierowcy McLarena byli w świetnej dyspozycji. Obaj przez znakomitą większość dystansu jechali w czołowej czwórce regularnie walcząc o prowadzenie. Dodatkowo wielokrotnie takowe udawało im się przejąć. Strategicznie nie mieli dziś powodów ku temu, aby przegrać Indy500. Tym razem po prostu zawiodła głowa lub jakby to powiedział Casey Stoner z MotoGP: ambicja przerosła talent. Najpierw na 184 okrążeniu błąd popełnił Felix Rosenqvist, w którego potem wbił się Kyle Kirkwood, który nie miał szans ominąć Szweda.

Później przy ataku na Ericssona na drugim miejscu w ścianie zameldował się Pato O’Ward. Do tego jeszcze przedwczesny start Meksykanina do restartu po pierwszej przerwie sprawił, że sędziowie musieli opóźnić takowy o jedno okrążenie w cel upewnienia się, że stawka ułożyła się w bezpieczny sposób. Słowem, O’Ward był dziś absolutnie zdesperowany, aby odnieść zwycięstwo, czemu nie należy się dziwić biorąc pod uwagę jego wyniki z tego sezonu. Wobec tego to Alex Rossi musiał dziś ratować honor „pomarańczowych” finiszując na piątym miejscu. McLaren przyjechał do Indianapolis jako faworyt, a wyjechał stąd z niczym.

 

 

 

Dużo pechowców w wielkim wyścigu

Przy tak zbitej i mocnej stawce niestety nie mogło się obyć bez błędów i wypadków. Jeszcze przed startem pecha złapał startujący zastępczo Graham Rahal, któremu musiano wymienić akumulator, co zepchnęło go na koniec stawki. Jednak on przynajmniej ukończył zmagania. Tego o sobie może powiedzieć debiutujący tu RC Enerson po awarii silnika. Z kolei po własnych błędach mety nie osiągnęli Sting Ray Robb, Katherine Legge czy Romain Grosjean. Najpoważniejszy wypadek spowodował jednak Felix Rosnenqvist. Szwed po błędzie na 184 „kółku” obrócił się w drugim zakręcie i na niego wpadł Kyle Kirkwood.

Jedną z najważniejszych informacji  było to, że obaj wyszli z tego zdarzenia cało, choć niewiele brakowało do tragedii. Tu trzeba wspomnieć, że koło z samochodu Kirkwooda oderwało się od samochodu i przeleciawszy nad siatką oddzielającą kibiców od toru, wylądowało na samochodzie drogowym stojącym na parkingu przy torze. Na szczęście nikt nie ucierpiał.

Duży incydent spowodował dziś także Pato O’Ward atakujący Ericssona na dziesięć „kółek” przed metą. Tym razem nie najedliśmy się tak wiele strachu, co poprzednim razem. Jednak w wyniku tego zdarzenia z wyścigiem pożegnał się ulubieniec argentyńskiej widowni, a więc Augustin Canapino. To wywołało nam drugą czerwoną flagę po tej, którą spowodował Rosenqvist. Natomiast trzecie i ostatnie jej wywieszenie przyniósł nam incydent na końcu stawki na cztery kółka przed metą.

Seria IndyCar ma przed sobą zagwozdkę

Mianowicie Amerykanie muszą zrewidować procedury przerywania wyścigu tak, aby możliwe najbardziej skrócić tego typu przerwy i ograniczyć w nich okrążeni pokonywane za samochodem bezpieczeństwa na rzecz tych, w trakcie których na torze powiewa zielona flaga. Dodatkowo warto będzie też przemyśleć kwestię restartu wyścigów na mniej niż pięć okrążeń przed metą. Chociażby Marcus Ericsson dał dziś do zrozumienia, że ostatnie wznowienie na ostatnim okrążeniu to nie był najlepszy pomysł z punktu widzenia bezpieczeństwa.

ZOBACZ TAKŻE
Powojenne odrodzenie Indianapolis 500. Kulisy ścigania w USA

Co czeka nas po Indianapolis 500?

W serii IndyCar nie ma czasu na odpoczynek. Zgodnie z tradycją już za tydzień, 1-3 czerwca, kierowcy pojawią się w Detroit. Do tej pory zwykle ścigano się na Belle Isle. Jednak od tego sezonu amerykańskie mistrzostwa pojawią się na nowym torze. Ten będzie zlokalizowany w śródmieściu Detroit w stanie Michigan. Nowy obiekt położony tam, gdzie dawniej w tym mieście ścigała się F1 to nowe rozdanie. Jeszcze nikt nie rywalizował na tej konfiguracji, co oznacza, że wszyscy zawodnicy będą musieli nauczyć się go jak najszybciej w trakcie treningów i kwalifikacji.

ZOBACZ TAKŻE
Kalendarz IndyCar 2023. Miejsca, rodzaje torów i daty

Wyniki 107 edycji wyścigu Indianapolis 500 w sezonie 2023 IndyCar

Wyniki 107 edycji wyścigu Indianapolis 500 w sezonie 2023 IndyCar

Fot. IndyCar

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama