Aston Martin AMR23 ma jeszcze potencjał
Wiele zespołów po wakacyjnej przerwie przesunęło swoje priorytety na bolid 2024. Część ekip zamierza jednak prowadzić rozwój tegorocznej i przyszłorocznej maszyny jeszcze przez co najmniej kilka rund. Wśród nich jest Aston Martin, który po braku podium od GP Kanady, wrócił do gry podczas GP Holandii, kiedy to Fernando Alonso był drugi. Szef zespołu z Silverstone nie ukrywał, jak wiele znaczyło dla wszystkich to osiągnięcie.
– Chcemy dalej walczyć, w tym roku będziemy dalej rozwijać samochód… Zwycięstwo było blisko, ale zdobędziemy je następnym razem – powiedział Mike Krack. Luksemburczyk wspomniał jeszcze niemieckim mediom, że nowe elementy pojawią się na torach Monza i Marina Bay. Brytyjska ekipa nie zamierza zwalniać tempa, kiedy czuje, że ich bolid ma potencjał na wyrwanie zwycięstwa niepokonanemu Red Bullowi RB19. – Mamy wiele pozytywnych rzeczy, ciężka praca opłaca się, w lipcu nie zgasły dla nas światła. Przeprowadziliśmy analizę, sprowadziliśmy tutaj [jeszcze w Holandii – przyp. red.] nowe elementy i przywieziemy ich jeszcze więcej na Monzę i Singapur. Nie zamierzamy się rozluźniać.
Aston Martin ha cambiado la ala trasera. Ahora ambos tienen ala de menos carga que la vista esta mañana.
Aston Martin has changed the rear wing. Both cars equiped with lower downforce wing compared to this morning one#f1 #ItalianGP #monza pic.twitter.com/pzFHv14po4
— Albert Fabrega (@AlbertFabrega) August 31, 2023
Wśród poprawek na GP Włoch można zauważyć nowe tylne skrzydło, które ma być lepsze niż to na Spa. W ten sposób AMR23 ma zwiększyć prędkości maksymalne, opór aero i zawalczyć o coś więcej niż 5. miejsce. Łatwo nie będzie, bo do gry może wrócić Ferrari, a i Mercedes może być mocny. Niewiadomą jest McLaren, który miewał na szybkich torach podobne deficyty, co Aston Martin.
Jest o co walczyć
Jak do tej pory Red Bull wygrał wszystkie 13 wyścigów oraz 3 sprinty. Fernando Alonso z Astona Martina w Monako, Kanadzie i Holandii był najbliżej zajęcia pierwszego miejsca. Finalnie jednak nie było mocnych na Czerwone Byki i cały czas czegoś brakowało. W lipcu zespół z Silverstone przeżywał kryzys. Winne temu miały być zaostrzone testy elastyczności FIA i tajemnicza ugoda. Jednakże federacja dopatrzyła się więcej również u rywali, przez co od GP Singapuru rygor będzie większy. Jeśli nowa dyrektywa zagra na korzyść Astona Martina, wówczas mogą mieć mocną końcówkę sezonu. Ich celem wciąż pozostaje walka o 2. miejsce w klasyfikacji konstruktorów oraz chociażby pojedynczy triumf w GP. Obecnie ich wyniki i tak przewyższają oczekiwania.