Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

GP Japonii: Triumf Verstappena. Podium Piastriego | Analiza

Max Verstappen na tyle zdominował wyścig na Suzuce, że w trakcie całej transmisji widać go było tylko kilkakrotnie. Jego 48. zwycięstwo oznacza, iż Red Bull zdobywa kolejny tytuł konstruktorów. Powody do celebracji ma też McLaren – po raz pierwszy od GP Włoch 2021 Brytyjczycy zdobyli podwójne podium.

max verstappen red bull mś konstruktorów gp japonii 2023 f1 analiza wyniki
Fot. Red Bull Content Pool

Najlepszy kierowca: Max Verstappen

Holender nie ma sobie równych. Na Suzuce, podobnie jak przy większości tegorocznych zwycięstw, nic nie mogło go zatrzymać. Samochód bezpieczeństwa? Neutralizacja w chwili, kiedy Piastri (jego podówczas najbliższy rywal) zjechał do boksu? Dla Red Bulla nie był to problem. Verstappen poradził sobie nawet z dwoma McLarenami, które po starcie usiłowały wyminąć go z obu stron.

Od tego momentu tylko budował przewagę. Po połowie zawodów, mimo zjazdów do boksów, drugi Lando Norris tracił do Holendra ponad 13 sekund. Urzędującego czempiona nie trapiły żadne kłopoty, odjechał samotny i pozbawiony przypływów adrenaliny wyścig. Gdy jego rywale trzymali się czasów w granicach 1:35-1:36, Verstappen wykręcił okrążenie w 1 minutę i 34,1 sekundy.

ZOBACZ TAKŻE
GP Japonii: Deklasacja Verstappena w kwalifikacjach. Piastri na P2 | Analiza

Trzynaste zwycięstwo w toku tego sezonu stało się faktem. Holender śrubuje rekordy, zapewniając ekipie 6. w historii zwycięstwo pośród zespołów. Czerwone Byki mają 316 punktów przewagi nad drugim Mercedesem – nic im już nie zagrozi. Lando Norris śrubuje tymczasem swój wizerunek ich być może najpoważniejszego rywala, jeśli mistrzowie świata będą jeszcze w tym roku do ugryzienia. Brytyjczyk pojechał wybornie, zgodnie z metodami, które zapewniały mu sukcesy w poprzednich wyścigach. W warunkach wysokiej degradacji (47-stopniowy asfalt utrudniał życie oponom), oszczędzał ogumienie, wymijał bezbłędnie przy pierwszej okazji i bez trudu zameldował się 2. na mecie.


Za jego plecami finiszował Oscar Piastri – Australijczyk po raz pierwszy w karierze stanął na podium. Osiągnął to w 16. wyścigu kariery, co zapewnia mu wysokie miejsce na liście debiutantów, którzy najszybciej otrzymywali puchary za czołową trójkę, zwłaszcza w obecnej erze F1. Piastri odjechał kapitalne zawody, nie tak błyskotliwe jak Norris, lecz nadal imponujące. Trzynaście sekund straty wobec zespołowego partnera nieco zakłamuje obraz – Australijczyk zwyczajnie później zjeżdżał do boksu.

Najlepszy zespół: McLaren

W tej kategorii nie może być wątpliwości. Po znakomitej czasówce obaj kierowcy pomarańczowych maszyn utrzymali się za Maxem Verstappenem i starali się odgonić zagrożenie ze strony Ferrari. Scuderia nie była szczególnie aktywna w pierwszej fazie zawodów, umożliwiając Brytyjczykom spokojne wyrobienie przewagi. Zabawa zaczęła się dopiero w okolicach 30. kółka.

ZOBACZ TAKŻE
Najciekawsze trofea w F1. Wiele z nich może was zaskoczyć

Wtedy to Norris, dysponujący zdecydowanie lepszym tempem na oponach twardych niż Piastri, domagał się poleceń zespołowych, by znaleźć się przed Australijczykiem. Debiutant przepuścił lidera ekipy, ale manewr ten nie wynikał z chęci gonienia Verstappena, lecz obrony pozycji przed Georgem Russellem. Mercedes zdecydował się zmienić strategię i puścić Brytyjczyka na dwóch kompletach opon w opozycji do zwyczajowej taktyki trzech pakietów.

Ośmiokrotni mistrzowie świata konstruktorów przed kilkanaście kółek zapewniali najlepszą rozrywkę. Russell usiłował czystym tempem wyprzedzić Lewisa Hamiltona, ten jednak bronił się zawzięcie. Obaj kierowcy znaleźli się w wyniku tej walki poza torem na zakręcie Spoon, lecz nie zaliczyli niepotrzebnego kontaktu. Finalnie ich strategia nie wypaliła – Hamilton dał radę przebić się tylko przed Sainza; Russell, jadąc na jeden pit-stop, stanowił jeszcze mniejsze zagrożenie. Rywale połykali go na nowych oponach praktycznie bezproblemowo.

Mercedes Suzuka

Fot. F1 / Twitter

Największe zaskoczenia: Liam Lawson i Esteban Ocon

Nowozelandczyk tak intensywnie pracuje na miejsce w przyszłorocznej stawce, że aż trudno uwierzyć, iż może się w niej nie znaleźć. Po starcie z 9. pozycji (udało mu się utrzymać lokatę) toczył fenomenalną walkę z Yukim Tsunodą, broniąc się przed kolegą w esach-floresach 1. sektora. Tsunoda musiał początkowo ulec; Lawson poświęcił się budowaniu przewagi nad kierowcami z drugiej dziesiątki.

ZOBACZ TAKŻE
"Marshall musi mieć oczy szeroko otwarte". Maja Michalska zdradza kulisy pracy na torze

Na okrążeniu 20., po samochodzie bezpieczeństwa i VSC, zajmował 11. miejsce, ledwie 1,7 sekundy za Tsunodą. Następnie wyprzedził go dzięki innej strategii zjazdów do boksów i aż do końca zawodów utrzymywał przewagę nad Japończykiem, na swoje nieszczęście bez szans na zaatakowanie duetu Alpine. Nowozelandczyk pokazał jednak, że ma w sobie dość umiejętności, by pokonać swego partnera z ekipy w równych warunkach na dystansie całych zawodów. Godny podziwu występ.

Kierowcą, który znalazł się na mecie przed Lawsonem był Esteban Ocon. Francuz otrzymał od swej ekipy wyzwanie: miał przejechać niemal 30 kółek na twardych gumach, zjechać po nowy komplet i utrzymać się w punktach. Dziesiąte miejsce nie jest z pewnością szczególnie zadowalające, choć uwzględniając pozycję startową – 14. miejsce – nie powinno też być rozczarowujące.

Największe rozczarowania: Sergio Perez i Aston Martin

Meksykanin pracuje na miano największego rozczarowania całego sezonu. Ponownie nie zdołał zagrozić Maxowi Verstappenowi w kwalifikacjach, więcej – zajął dopiero 5. miejsce, co prawdopodobnie wzbudziło u Red Bulla lekką frustrację. Tę dało się wyczuć w sformułowaniu jego inżyniera Hugh Birda, który przed wyścigiem explicite stwierdził: powinniśmy być w pierwszym rzędzie.

ZOBACZ TAKŻE
Wielkie projekty F1, które zbyt pochopnie porzucono

Docelowo miało to zmotywować Pereza, zapewniając go o tempie Red Bulla. Tego jednak nie mógł wykorzystać. Po słabym starcie Meksykanin znalazł się w kanapce między Carlosem Sainzem i Lewisem Hamiltonem – sam stracił w niej boczną płytkę przedniego skrzydła, a Hamilton był zmuszony wjechać lewą stroną bolidu na trawę. Perez natychmiast zawitał do boksu, i wówczas rozpoczęły się prawdziwe kłopoty.

Perez-Magnussen

Fot. F1 / Twitter

Checo zjeżdżał do mechaników w warunkach samochodu bezpieczeństwa i tuż przed linią boksów wyprzedził jadącego w korowodzie Fernando Alonso. Za to otrzymał karę 5 sekund. Aleję serwisową opuścił na 18. pozycji, toteż zaraz po wywieszeniu zielonej flagi rozpoczął pogoń. Zdołał przebić się na miejsce 12., kiedy to na jego drodze stanął Kevin Magnussen. Perez próbował minąć go w nawrocie (zakrętach 10-11), gdzie jednak zanurkował kompletnie bez pomyślunku, uderzając Duńczyka i ponownie niszcząc przednie skrzydło. Po tej eskapadzie bolid nr 11 został wycofany – uszkodzenia były zbyt duże.

Perez nie spisał się, lecz Red Bull i tak zdobył tytuł konstruktorów. Z kolei Aston Martin niebawem będzie musiał drżeć o 4. lokatę w tejże klasyfikacji. Lance Stroll walczył o dziesiątkę, gdy nagle został zawezwany do boksu na okrążeniu nr 22 i wycofany. Fernando Alonso przeżywał z kolei katusze walki w środku stawki. Hiszpan wystartował rakietowo i przebił się na 6. miejsce, lecz zespół pomylił się ze strategią. Alonso został ściągnięty na 12. okrążeniu, opony miękkie zamieniono na twarde i Hiszpan nie miał szans powalczyć już o czołowe pozycje. Sam wyraził to dosadnie. – Rzuciliście mnie lwom, ściągając samochód do boksu tak wcześnie! – dało się słyszeć.

Rozczarowań było więcej

Obok wyżej wymienionych należałoby skrytykować także strategię zespołu AlphaTauri. Stajnia z Faenzy szybko ściągała swoich kierowców, bo na okrążeniach nr 10 i 11, co ograniczyło ich tempo. Ogromna szkoda, ponieważ po odpadnięciu Sergio Pereza, Lawson i Tsunoda mogli liczyć na małe punkty. A tak zostali oni ograni przez duet Alpine, Gasly’ego i Ocona. W dodatku satelicka ekipa Red Bulla straciła do punktów ponad 20 sekund, co jest przepaścią.

Zadowoleni oczywiście nie mogą być kierowcy Williamsa, którzy mogli mieć apetyty na dobry wynik. Zwłaszcza Albon zapewne liczył na walkę o punkty, ale niestety Bottas z Alfy Romeo zniszczył jego marzenia już na dojeździe do zakrętu nr 1. Spory niedosyt mogą też czuć kierowcy Haasa i Zhou, którzy przy odpadnięciu 5 rywali i tak nie byli w stanie walczyć o punkty.

Klasyfikacje generalne po GP Singapuru: Red Bull MŚ konstruktorów, McLaren w pogoni za Astonem

Max Verstappen nie jest jeszcze mistrzem świata wśród kierowców, ale jego ekipa ma w garści puchar konstruktorów. Tytuł dla Holendra jest jednak tylko kwestią czasu. Kierowca z nr 1 ma równo 400 punktów, o 177 więcej niż Sergio Perez, którego powoli naciska Lewis Hamilton. Brytyjczyk po dzisiejszym 5. miejscu ma 190 oczek. Pełną klasyfikację generalną kierowców znajdziesz w osobnej sekcji, do której przejdziesz klikając w link poniżej.

ZOBACZ TAKŻE
Klasyfikacja generalna kierowców F1 2023. Aktualne zestawienie

Pominąwszy Red Bulla, wśród konstruktorów przewodzi Mercedes. Niemcy mają 305 punktów i 20-punktową przewagę nad Ferrari. Czołową piątkę uzupełniają Aston Martin (221) i goniący niczym chart McLaren (172). Brytyjczykom nie zagraża Alpine – Francuzi posiadają 84 oczka. Pełną tabelę znajdziesz w osobnym materiale – odnośnik poniżej.

ZOBACZ TAKŻE
Klasyfikacja generalna konstruktorów F1 2023. Aktualne zestawienie

Następna runda: GP Kataru

Już za niespełna dwa tygodnie, 6-8 października, stawka F1 zawita do Kataru. Po premierowej rundzie w 2021 roku tym razem kierowcy i zespoły zmierzą się ze zmodernizowanym torem Losail. Obiekt dostosowano bardziej pod wyścigi królowej motorsportu oraz samochodów, ponieważ wcześniej głównie chodziło o dobre ściganie, ale w MotoGP. Co prawda dwa lata temu mieliśmy całkiem niezłe ściganie i dużo zwrotów akcji, więc ciekawie będzie zobaczyć, jak będzie teraz. Bez wątpienia Losail powinno pasować Red Bullowi. Na nic wielkiego nie liczy tam Fernando Alonso z Astona Martina. I to pomimo, że weteran w premierowym wyścigu stanął tam na podium w barwach Alpine. W walce o niezły wynik możemy mieć jednak McLarena, Ferrari czy Mercedesa. W to wszystko wmieszać spróbuje się Alexander Albon z Williamsa, Alpine czy AlphaTauri. Pytani tylko: czy Max Verstappen pozwoli sobie na nawiązanie walki przez rywali? Przekonamy się, bowiem spore zamieszanie może pojawić się przez format sprinterski.

ZOBACZ TAKŻE
Kalendarz F1 2023. Miejsca i daty wyścigów w nowym sezonie

Wyniki wyścigu o GP Japonii 2023

wyniki wyścig gp japonii 2023 f1

Fot. Formula 1 / Twitter

Reklama