Najlepszy kierowca: Max Verstappen
Holender, do czego się już przyzwyczailiśmy, nie miał sobie równych. Ruszył doskonale, jeszcze przed pierwszym zakrętem minął Norrisa i odjechał w kierunku horyzontu. George Russell z początku trzymał się w odległości sekundy od kierowcy Red Bulla, ale nie był w stanie obronić się przed jadącym za nim rywalem z McLarena.
Norris nie potrafił za to zagrozić liderowi. Przewaga Holendra wahała się co prawda w zakresie 1,4-1,8 sekundy, ale Verstappen miał wszystko pod kontrolą i raczej dbał o ogumienie. Sergio Perez, po walce z Mercedesami, nie miał już tempa, aby zbliżyć się i powalczyć o drugie miejsce, zabezpieczając przez to dublet. Finalnie mistrz świata nie potrzebował jednak wsparcia. Rację miał Jolyon Palmer, że Verstappen bawi się z młodszym kolegą; pod koniec zbudował nad Norrisem przewagę ponad 4 sekund.
Najlepszy zespół: Red Bull
Pierwsze i trzecie miejsce – solidny wyścig, taki, jakiego Red Bull oczekiwał, i jakiego Sergio Perez potrzebował. Czternaście punktów nie ma dla Austriaków żadnego znaczenia w zakresie klasyfikacji, ale stanowi niezłą podbudowę dla jutrzejszych zawodów. Verstappen ruszy z pole position – wątpliwe, by dał się zaskoczyć. Perez dla odmiany, z dziewiątej pozycji. On ma pracę do wykonania.
Dla kontrastu, sprintu do udanych z pewnością nie zaliczą zawodnicy Mercedesa. Ze startu duet Brytyjczyków wyskoczył wręcz perfekcyjnie – obaj przeskoczyli przed Pereza, Russell zaskoczył jeszcze Norrisa na krótszej prostej po łukach Senny. Błyskawicznie jednak zaczęli tracić tempo. Hamilton skapitulował przed Perezem jeszcze na 3. kółku, zaraz potem Meksykanin zbliżył się do Russella.
Brytyjczyk wybronił się świetnie na okr. 8., ale dwa kółka później Perez po prostu go połknął. O kontrze Mercedes myśleć nie mógł – celem stało się obronienie lokat przed awansami Charlesa Leclerka i Yukiego Tsunody. Kierowcy Ferrari i AlphaTauri nie byli jednak w stanie przełamać bariery kilku dziesiątych sekundy straty, i to pomimo posiadania DRS-u okrążenie po okrążeniu. Dopiero na 21. okrążeniu Hamiltona wyprzedził Leclerc, a chwilę później – również Tsunoda. Brytyjczyk dojechał na metę prawie 30 sekund za Verstappenem.
Największe zaskoczenia: AlphaTauri i Fernando Alonso
Powiedzieć, że tempo siostrzanej ekipy RB się odrodziło, to jak nic nie powiedzieć. Tsunoda i Ricciardo od startu trzymali się w pierwszej dziesiątce, i nie musieli swych pozycji desperacko bronić. Przeciwnie – Japończyk naciskał na Leclerca (regularnie ok. 8 dziesiątych za Monakijczykiem), Ricciardo na Sainza (tu ok. 4 dziesiątych). Hiszpan przypadkiem wykreował reminiscencję tzw. pociągu Trullego – przez słabe tempo ustawiło się za nim 4 kierowców.
Sainz jednak walczył, jak mógł. Na okrążeniu 12. odparł Ricciardo kontrą do zakrętu nr 4, powtórzył to na okrążeniu nr 14. Australijczyk zaangażował się w walkę do tego stopnia, że nie dostrzegł, jak po wewnętrznej wcisnął mu się Oscar Piastri. Za plecami Ricciarda kapitalną batalię prowadzili Alonso, Gasly oraz Lance Stroll. Hiszpan i Francuz wymieniali się pozycjami kilkukrotnie, ostatecznie na czoło wyszedł Alonso.
Na sam koniec Tsunoda i Ricciardo odżyli. Dobre zarządzanie oponami pozwoliło Japończykowi minąć Hamiltona. Ricciardo powtórzył ten manewr na Oscarze Piastrim, bez trudu wyprzedzając go na prostej startowej. Australijczyk do kreski ścigał Sainza, który z kolei finiszował o błysk szprychy za Hamiltonem.
Największe rozczarowanie: Haas
Amerykańska ekipa postawiła na użycie opon pośrednich, chcąc tym sposobem ustrzec się przed koniecznością zjechania do boksów (Haas na tyle szybko pożera opony, że na miękkich gumach nie dojechaliby do mety). Niestety dla nich, przełożyło się to na katastrofalne tempo. Hülkenberg i Magnussen opadli jak kamienie w wodę i po połowie zawodów byli już na 16. i 17. miejscu, zdolni powstrzymać tylko duet Alfy Romeo i Logana Sargeanta.
Ich plan, by wykorzystać zużycie miękkich opon u konkurencji, nie wypalił. Niemiec, który minął Magnussena, tracił kilka dziesiątych sekundy na okrążeniu do Alexa Albona i po chwili Haasy ponownie walczyły ze sobą, miast z liderem Williamsa. Trudno oceniać strategię Amerykanów z perspektywy widza, lecz przy tej degradacji gum, również ich wczorajsze świetne kwalifikacyjne tempo prawdopodobnie pójdzie w niedzielę na marne.
W tabelach bez większych sensacji
Max Verstappen nie musi martwić się punktami, ale z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że ma ich już 499. Drugi w tabeli Sergio Perez powiększył swą przewagę nad Lewisem Hamiltonem o 4 punkty. Ma ich teraz 246, a Brytyjczyk – 222. Pełną klasyfikację generalną kierowców ujrzycie po kliknięciu „zobacz także” poniżej.
Wśród konstruktorów znaczenie ma właściwie tylko wynik Tsunody. Japończyk zdobył 3 punkty, co daje AT 19 punktów. Włosi tracą tedy tylko 9 oczek do Williamsa i powiększają przewagę nad Alfą Romeo oraz Haasem. Pełną tabelę znajdziecie w osobnym wpisie, do którego odnośnik znajduje się poniżej.
Przed nami uczta: GP Sao Paulo
Już jutro, 5 listopada, o godz. 18:00 wystartuje wyścig o Grand Prix Sao Paulo. Zawodnicy ruszą wedle nieco innej kolejności startowej niż ustalono w piątkowej czasówce. George Russell, Esteban Ocon oraz Pierre Gasly – każdy z nich otrzymał karę przesunięcia o 2 pozycje. Nie będzie to miało wpływu na ścisłą czołówkę. W pierwszej linii ustawią się Max Verstappen i Charles Lecler, drugi rząd zajmą kierowcy Astona Martina. Lance Stroll i Fernando Alonso będą chcieli pokazać, że ich forma to nie przypadek, a bolid AMR23 wciąż stać na dobry wynik.
Za nimi podrażnione ambicje będą mieli kierowcy Mercedesa, choć Russell ruszy dopiero z P8. Nieźle namieszać mogą dysponujące niezłym tempem McLareny, którym szyki pokrzyżowała urywana sesja Q3. Na Interlagos Norris i Piastri bez wątpienia będą mieli sporo okazji do wyprzedzania. Skreślać też nie można Alexa Albona z Williamsa oraz kierowców AlphaTauri; powinni włączyć się do walki o punkty. Jedno jest pewne – będzie się działo! Szczegóły dotyczące transmisji weekendu F1 o GP Sao Paulo 2023 znajdziecie w osobnym materiale – link poniżej.
Wyniki sprintu przed GP Sao Paulo 2023