Andretti nie będzie mógł zadebiutować w latach 2025-2027
W swoim oświadczeniu F1 oznajmiła, że dodanie 11. zespołu „samo w sobie nie zapewniłoby wartości mistrzostwom”. Jednocześnie to sprawiałoby, że Andretti nie byłby „uczestnikiem rywalizacji”. Ze strony władz pojawiły się obawy co do tego, że Amerykanie zbudowaliby bolid zgodny z przepisami na 2025 rok i potem byliby gotowi na rewolucyjny sezon 2026. Nic nie wniósł tutaj fakt, że Nick Chester i jego zespół inżynierów zbudowali bolid zgodny z regulacjami na 2024 rok i już testują go w tunelu aerodynamicznym Toyoty w Kolonii.
Dodatkowo przyznano, że konieczność zakupu jednostek napędowych od innych dostawców w pierwszych latach istnienia zespołu byłaby „szkodliwa dla prestiży i pozycji mistrzostw F1”. Co ciekawe wspomniano jeszcze, że pojawienie się 11. zespołu byłoby sporym obciążeniem dla promotorów wyścigów. Aby nie wyszło, że Liberty Media i zespoły nie szanują FIA i ich konkursu stwierdzono: „odmiennie spojrzelibyśmy na wniosek o włączenie zespołu do mistrzostw w 2028 r. z jednostką napędową GM. […] To wprowadziłoby do sportu nowego, prestiżowego producenta OEM”.
Uciążliwe rozmowy Amerykanów z F1 i innymi zespołami
Odkąd w październiku 2023 roku FIA ogłosiła, że popiera kandydaturę Andretti Global na 11. zespół, wywołało to burzę. I to mimo że faktycznie podejście Michaela i Mario Andrettich w motorsporcie jest wszystkim znane. Jeśli się za coś biorą, to chcą dążyć do triumfów. Dodatkowo wszyscy zaangażowani w projekt zapewnili o bezpiecznych finansach itd. Niestety entuzjazmu Międzynarodowej Federacji Samochodowej nie podzielali Liberty Media oraz zespołu z aktualnej stawki.
Rozmowy handlowe Andrettiego, mimo wsparcia General Motors, z Formułą 1 były bardzo trudne. Wszystkie ekipy były przeciwko wejściu kolejnego gracza, z którym należałoby się dzielić nagrodami pieniężnymi. Nie pomagał argument o wartości dodatniej dla serii, ściągnięcie wielkiego koncernu i potencjalnego wzrostu zysków. Nawet ogłoszenie GM i Cadillaca jako nowego producenta silników F1 nie pomogło.
Michael Andretti i jego ludzie pokazali, że stać ich już na rozwijanie zespołu F1 i dobre przygotowanie. Niedługo potem ich wniosek odrzucono. Marnym pocieszeniem jest fakt, że F1 jest gotowa przyjąć ich w 2028 roku, kiedy będą mieli własny silnik. W końcu wciąż część zespołów z aktualnej stawki nie ma jednostki na wyłączność. Nie dziwi więc reakcja wielu fanów, którzy nie zgadzają się z takim postępowaniem władz F1.
Gdyby nie pojawienie się Audi, które przechwyciło zainteresowanie Saubera, to pewnie dziś Andretti byłby już w królowej motorsportu. Wielu łączy go z przejęciem Haasa, który jest w tarapatach. Jednakże ostatnio trudno sobie wyobrazić, aby te dwie strony miały się dogadać.