Gładysz z punktami, Dobrzański na końcu
Ostatni wyścig weekendu zaczął się nietypowo – nie było tradycyjnego okrążenia formującego, zawodnicy ustawili się za samochodem bezpieczeństwa i tym sposobem przejechali dwa okrążenia po wilgotnym torze. Dla Polaków, ruszających z 9. i 36. pozycji, lotny start nie przyniósł żadnych szczególnie zaskakujących wydarzeń. Gładyszowi udało się awansować o jedną lokatę, Dobrzański zaś pozostał na miejscu, z którego ruszał.
Skuteczniejszy z naszych reprezentantów na tym nie poprzestał. Polak dołączył do Griffina Peeblesa oraz Mikela Pedersena i wykorzystał ich kłopoty na mokrym torze, by przedrzeć się na szóstą pozycję. Dokonał tego precyzyjnym atakiem po zewnętrznej i wewnętrznej sekwencji pierwszych zakrętów. Pedersen niebawem pozycję odbił i Gładysz zatrzymał się w swym pościgu na 7. pozycji. Dobrzański zaś nadal próbował przebić się z czwartej dziesiątki do trzeciej, ale bez efektów.
Gładysz obserwował, jak Pedersen stosuje kolejne manewry wyprzedzania i przebija się na podium, ale sam nie był w stanie powtórzyć wszystkich jego akcji. Do czasu. W samej końcówce zyskał bowiem na tempie, zbliżył się znacząco do Jamesa Egoziego i wyprzedził go. Zaraz potem usadowił się na skrzyni biegów Ernesto Rivery i jego też minął. Aż do mety naciskał jeszcze na Peruwiańczyka Cárdenasa; dwaj kierowcy walczyli do samej mety, bok w bok, ocierając się samochodami. Polak przegrał o 31 tysięcznych sekundy.
Najlepszy kierowca: Juan Cota
Hiszpan spisywał się zupełnie bez rewelacji w pierwszych dwóch rundach sezonu – raz był 10., raz 8. Kiedy jednak wywalczył pole position, wszedł nagle na wyższy poziom. Podczas gdy zawodnicy MP oraz Matheus Ferreira bili się o 2. miejsce niczym o niepodległość, Cota spokojnie budował przewagę. W efekcie zyskał niemal 6 sekund przewagi nad tercetem pozostałych młodziaków i tylko potężny błąd mógł odebrać mu zwycięstwo. Tego nie popełnił – i pierwszy triumf stał się faktem.
Za Hiszpanem o show dbał Mikkel Pedersen. Ten poczynał sobie nieźle, ale z początku nie zanosiło się na sensacyjny rezultat, trzymał się wszak blisko Gładysza. Później jednak Duńczyk przyspieszył i w przeciągu ledwie kilku minut minął Riverę, Cárdenasa i zaczął zbliżać się do Matheusa Ferreiry. Brazylijczyka także pokonał. Kapitalny rezultat i pierwsze w tym sezonie podium.
Najlepszy zespół: Drivex
To był wyścig Hiszpanów, choć – wyjąwszy wspomnianego wyżej Cotę – nie hiszpańskich kierowców. W czołowej piątce lokowało się jednak aż trzech jeźdźców ze stajni Camposa, zaciekle zresztą ze sobą walczących. Rivera, Cárdenas oraz Egozi przez moment toczyli bój o trzecie miejsce, mimo mokrego toru utrzymując się w granicach ok. 4 sekund od lidera zawodów. Rivera nie odpuszczał i niebawem kilkukrotnie nacierał na brazylijskiego asa z US Racing – Matheusa Ferreirę. Na 10 minut do końca zawodów przeskoczył zawodnika z Kraju Kawy, lecz ten zaraz się zrewanżował.
Trio walczyło ze sobą jeszcze przez kilka kółek, ale ich kalkulacje w kwestiach potencjalnych punktów przekreślił wspomniany Pedersen. Drugi z kierowców Drivexa wyminął wszystkich zawodników Camposa i przypieczętował niespodziewany dublet. W czołowej dziesiątce, pomijając dwie ekipy z płw. Iberyjskiego, uplasowali się jeszcze kierowcy US Racing (Ferreira) oraz MP Motorsport.
Największe zaskoczenia: Mattia Colnaghi
Włoch odjechał zdecydowanie najspokojniejszy wyścig spośród całej pierwszej dziesiątki – może poza Cotą. Gdy Pedersen i Gładysz przebijali się w kierunku podium, a Peebles spadał jak kamień w wodę, Colnaghi po prostu…jechał. Ostrożnie, bezpiecznie, rozważnie. Taktyka ta zawiodła go na 7. pozycję, identyczną jak w pierwszym wyścigu tego weekendu. MP Motorsport może mieć z niego pociechę, o ile młody zawodnik będzie w stanie ustabilizować dyspozycję na tym poziomie.
Nieco zaskakujący, ale z innych powodów, był też wynik Pacome’a Weisenburgera. Francuz o zgoła niefrancuskim nazwisku przez połowę zawodów niestrudzenie utrzymywał za sobą całą karawanę kierowców. Ani Pradel, ani Rehm, ani Dedecker, choć pokazywali mu się w lusterkach co zakręt, nie znaleźli na zawodnika Camposa sposobu. Wątpliwe, czy 11. pozycja go satysfakcjonuje; bez wątpienia jednak Weisenburger dokonał czegoś niespodziewanego, uwzględniając fakt, że w deszczowych warunkach większość kierowców zmieniała lokaty niemal co kółko.
Największe rozczarowanie: Griffin Peebles
Lider klasyfikacji generalnej, znakomity o poranku, zupełnie nie poradził sobie w trudniejszych warunkach. Ruszał z miejsca 5, ale jego pomarańczowe MP Motorsport osuwało się w stawce. Peebles dał się minąć Gładyszowi, Pedersenowi, a w następstwie tych dwóch akcji stracił „równowagę” i prędko minęli go też Colnaghi oraz Akshay Bohra. Australijczyk usiłował odpłacić się pięknym za nadobne, lecz jego ataki na Bohrę, przyjemne dla oka, dopiero na ostatnim kółku przełożyły się na zmianę lokaty.
Klasyfikacje generalne: Maciej Gładysz umocnił się na P3
Powiedzieć, że pomysł niemieckich motorsportowych działaczy, aby powołać w zeszłym roku nową serię, spotkał się z uznaniem, to jak nic nie powiedzieć. W pierwszej rundzie tego sezonu wzięło udział aż 38 kierowców. Najwięcej punktów spośród nich ma Peruwiańczyk Andrés Cárdenas. Z 55 oczkami na koncie przewodzi on stawce, a w Walencji ambitnie gonić go będą Peebles i Gładysz. Tracą oni odpowiednio 9 i 12 punktów.
Wśród ekip, z których część jest doskonale znana, prowadzi MP Motorsport przed Camposem. Holendrzy mają 92 punkty, Hiszpanie – 72. Doskonały wynik kierowców Drivexu pozwala ich ekipie piąć się w górę stawki. Na ich koncie widnieją 62 punkty, 51 ma zaś US Racing z Niemiec.
Następna runda: Walencja
Już w najbliższy weekend, 16-18 lutego, stawka Formuły Winter Series przeniesie się na obiekt Ricardo Tormo pod Walencją. To właśnie tam rozegrana zostanie druga runda sezonu 2024. Maciej Gładysz zapewne będzie walczył o kolejne podia, ale niewykluczone, że doczekamy się podwójnego polskiego podium. Na drugą rundę przyjedzie Jan Przyrowski, który pojedzie w Camposie. 15-latek z Rossoszycy bardzo dobrze radził sobie na testach F4 i w dodatku znalazł się w konkurencyjnej ekipie, co może oznaczać duże szanse na niezły wynik. Miejmy nadzieję, że poprawią się także zespół Tecnicar oraz Wiktor Dobrzański, ponieważ w obu przypadkach po Jerez mamy zerowy dorobek punktowy. Tutaj też jest potencjał. Zapraszamy was na kolejne nasze analizy.
Wyniki 3. wyścigu Formuły Winter Series na torze Jerez