Patryk Sokołowski i jego historia
Wielu z was może kojarzyć Patryka Sokołowskiego z roli eksperta Viaplay ds. analiz technicznych F1. Jeszcze do niedawna absolwent Politechniki Lubelskiej był jednym z nielicznych polskich inżynierów w królowej motorsportu. Jego pasja do motoryzacji oraz sportów motorowych narodziła się poniekąd przy okazji rozgrywek w grach komputerowych. Nic dziwnego, że dziś simracing i e-sport to jego nieodłączne części życia. Po drodze jednak była też edukacja. Pierwotnie plan zakładał tworzenie gier wyścigowych, ale z czasem okazało się, że informatyka nie do końca mu odpowiada. I właśnie tak Patryk Sokołowski zdecydował się na ważne zmiany. Tym sposobem wszystko zostało przekierowane na mechanikę i budowę maszyn. Następnie pojawiły się różne projekty i prace, dzięki którym udało się zdobyć cenne doświadczenia i rozpocząć pracę dla Scuderii Ferrari.
Oczywiście zanim to nastąpiło, Sokołowski pracował dla Plastic Omnium Auto Inergy Poland czy EDAG. Tam był konstruktorem i odpowiadał za wiele rzeczy, tj. tworzenie modeli 2D i 3D, poznanie i obcowanie z oprogramowaniem wykorzystywanym także w motorsporcie czy też kontakt z OEM. Jeszcze przed pracą w zawodzie polski inżynier miał epizod z pracą w brytyjskiej restauracji czy też przy projekcie studenckim, a dokładniej to zespole startującym w Shell Eco Marathon. Właśnie w tym drugim przypadku było sporo projektowania oraz przeprowadzonych badań, symulacji CFD. Natomiast od czerwca 2018 do grudnia 2022 roku nasz rodak zajmował się obszarem aerodynamiki w F1. Historia Patryka Sokołowskiego to inspiracja do działania dla każdego, dlatego już nie przedłużając, zapraszamy do wywiadu.
Zachęcamy do śledzenia Patryka Sokołowskiego – koniecznie zajrzyjcie na jego kanał YouTube oraz profil na platformie X (Twitter). Znajdziecie tam sporo analiz, ciekawostek technicznych i wiele innych smaczków dla fanów F1.
Gry komputerowe mogą być inspiracją dla inżyniera F1
Jak rozpoczęła się twoja przygoda z motoryzacją i motorsportem?
Patryk Sokołowski: Trudno powiedzieć. Już w dzieciństwie grałem w gry wyścigowe na Comodore 64. Oglądałem jakieś przebitki z F1 w wiadomościach. Dopiero jak mój brat kupił pierwszy komputer i mogłem grać w gry wyścigowe, jakoś się to rozkręciło. Seria Need for Speed, Toca, F1 Challenge i tak zostało do teraz.
Co sprawiło, że zdecydowałeś się obrać ścieżkę inżyniera? Jak duży wpływ miał wcześniejszy kierunek informatyczny?
Nie miałem na siebie w ogóle pomysłu. Najpierw myślałem, że pójdę na informatykę, po to, żeby nauczyć się programować, aby później tworzyć gry. To zdecydowanie nie wypaliło, strasznie mnie to nudziło i nie byłem po prostu w tym dobry. Pojechałem na zmywak do Anglii. Zostałem tam kilka miesięcy, mieszkając u mojego drugiego brata. Po powrocie zdecydowałem, że pójdę na politechnikę na mechanikę i budowę maszyn na studia zaoczne, a w międzyczasie znajdę pracę związaną z motoryzacją. Lubiłem F1 i samochody. Ostatecznie przez jakiś czas na studiach pracowałem w salonie Seata jako pomoc ogólna – przynieś, wynieś, pozamiataj.
„Nie warto się poddawać w dążeniu do celu”
Już przy okazji innych wywiadów z tobą była wzmianka o epizodzie z tzw. zmywakiem, czyli pracą, którą podejmuje wiele młodych osób przy pierwszym wyjeździe za granicę. Tym większe uznanie wzbudza fakt, że walczyłeś o marzenia i zostałeś inżynierem F1 zajmującym się aerodynamiką. Które doświadczenia na twojej drodze najwięcej cię nauczyły? Czy na ich bazie mógłbyś coś doradzić młodym osobom podążającym za Formułą 1?
Patryk Sokołowski: Jako nastolatek miałem mnóstwo pomysłów na karierę, ale jednocześnie nie miałem żadnego. Myślę, że to jest dość normalne, że na początku dorosłego życia nie ma się pojęcia, co się chce robić – jeśli ktoś wie, to zazdroszczę! W każdym razie uważam, że trzeba ryzykować i się nie bać, szukać różnych rozwiązań. Przed trafieniem do Ferrari też miałem kilka rozmów w innych zespołach F1, więc nie warto się poddawać w dążeniu do celu.
Patryk Sokołowski pierwsze pojazdy budował już na studiach
Jeszcze w trakcie studiów na Politechnice Lubelskiej miałeś okazję zajmować się badaniami z zakresu mechaniki płynów. Jak dobrze pamiętam byłeś w zespole studenckim, który budował różne konstrukcje w serii, której partnerem była marka Shell. Mógłbyś zdradzić, co później przydało się tobie w pracy w Formule 1?
Patryk Sokołowski: Tak, wspólnie ze znajomymi tworzyliśmy od zera pojazd na zawody Shell Eco Marathon. Właściwie wszystko, czego się nauczyłem w tamtym czasie, przydało mi się w dalszej karierze inżynierskiej. Robiliśmy świetne rzeczy. Od wstępnego projektu koncepcyjnego, designu aerodynamicznego, badań CFD, po konstrukcję monokoku, konstrukcję felg karbonowych, badania wytrzymałościowe, rysunki produkcyjne, testy na platformach badawczych itd. Pierwsze testy wykonywaliśmy na ramie złożonej z profili aluminiowych, bez napędu. Poszliśmy po prostu do Ogrodu Saskiego w Lublinie i zjeżdżaliśmy z górek testując układ kierowniczy, pozycję za kierownicą i stateczność konstrukcji.
Moje pierwsze skrzydło do bolidu F1. Projekt ma już ponad 10 lat. Projektowane na podstawie regulaminu technicznego z 2013 roku do pracy inżynierskiej 😄 #F1PL #ViaF1 pic.twitter.com/jyMcYjDMz9
— Patryk Sokołowski (@patryksoko) January 16, 2024
Zanim przejdziemy do twoich ról w królowej sportów motorowych, chciałbym dopytać się o współpracę z Plastic Omnium Auto Inergy Poland i EDAG w Lublinie. Pracowałeś wówczas przy wielu projektach, mających potem wpływ na samochody drogowe. Co z tego okresu wspominasz najlepiej i dlaczego?
Ludzi. Na każdym etapie mojej kariery spotykałem odpowiednich, bardzo inspirujących ludzi, z którymi można było się rozwijać i współpracować. Pomimo tego, że czasami projekty były bardzo wymagające, szczególnie jeśli chodzi o terminy, gdyż nierzadko zdarzało się tak, że musieliśmy poprawiać projekty po innych. Pomimo tego zawsze dobrze się bawiłem pracując jako konstruktor.
Wielka szansa. Aerodynamics Engineer w Ferrari
W czerwcu 2018 roku zostałeś oficjalnie pracownikiem Scuderii Ferrari. Formalnie byłeś tam jako Aerodynamics Engineer, zajmowałeś się tylną sekcją bolidu, CFD i wieloma innymi aspektami. Jak wspominasz moment przeprowadzki do Maranello?
Patryk Sokołowski: Sama przeprowadzka to podróż w moim BMW E46 330Ci zapakowanym po sam dach i z bagażnikiem wypchanym moim komputerem i innymi rzeczami – 22 godziny jazdy non stop, bo w Austrii akurat była zablokowana autostrada przez wypadek, więc jechałem górskimi wioskami. Całkiem przyjemnie to wspominam, ale jak wysiadłem z auta uderzyła mnie fala niesamowitego gorąca, a był wieczór i godz. 22! Oczywiście mnóstwo spraw formalnych trzeba było załatwić, a bez znajomości włoskiego nie było to łatwe. Teraz doceniam to, że w Polsce można prawie wszystko załatwić elektronicznie z urzędami i nie tylko.
Czy możesz opowiedzieć coś o odczuciach oraz włoskim podejściu do pracy?
Nie mam pojęcia, jak wygląda włoskie podejście do pracy, bo jednak zespół F1 to inna bajka. Wszystko było na bardzo wysokim poziomie. Właściwie po zmianie środowiska, która wydawać by się mogło, że jest nie do porównania, okazało się, że tak naprawdę od pierwszego dnia mogłem normalnie pracować. Nie było trudniej, a było wręcz łatwiej niż mi się wydawało. Myślę, że większość z nas ma jakieś kompleksy, szczególnie zaczynając pracę w Ferrari można by się ich nabawić, bo w głowie ma się takie nazwiska jak Ross Brawn, Rory Byrne i inne. Ostatecznie praca konstruktora w F1, nie różni się od pracy konstruktora w motoryzacyjnym biurze konstrukcyjnym w Polsce. Znałem środowisko, w którym Scuderia Ferrari projektuje swoje bolidy i mogłem skupić się na rozwijaniu aerodynamiki.
Patryk Sokołowski. Powrót do Anglii, ale już jako inżynier McLarena
Po 7 miesiącach twoja współpraca ze Scuderią Ferrari dobiegła końca. Jednak już w styczniu 2019 byłeś inżynierem McLarena. Tam również odpowiadałeś za kwestie związane z aerodynamiką, ale już bardziej wokół przedniej sekcji. 4 lata pozwoliły na to, abyś miał wpływ na modele z lat 2019-2023. Z którego bolidu byłeś najbardziej dumny i dlaczego?
Patryk Sokołowski: MCL35M był ciekawym projektem. Wiadomo, że wygrał wyścig [nawiązanie do GP Włoch 2021 – przyp. red.], ale czysto od strony projektowej był to bolid rozwijany w środku szalejącej pandemii – w większości z domu. W w moim przypadku w 100% z domu. Ze względu na to, że poprzednie regulacje techniczne były dość otwarte, mogliśmy poeksperymentować z różnymi konceptami w naszym obszarze bolidu. Poziom zaawansowania geometrii i ilość detali naprawdę robiły wrażenie! Za to pod względem inżynierskim MCL36A był na pewno ogromnym wyzwaniem i też zapadł mi w pamięci – niekoniecznie miło, bo mieliśmy problemy z temperaturami hamulców. Biorąc jednak pod uwagę sam aspekt inżynieryjny uważam, że to były wyżyny naszego kunsztu inżynierskiego, szczególnie jeśli chodzi o reakcję na wyniki z toru i jak szybko byliśmy w stanie naprawić te problemy.
Czy w trakcie swojej pracy w zespołach F1 poznałeś innych Polaków?
Tak, wielu. Bezpośrednio razem ze mną pracowało kilku w dziale aero McLarena, a także kolejne osoby w innych działach.
Simracing i e-sport. Tutaj jest potencjał
Po powrocie do Polski zająłeś się m.in. dalszym rozwojem w simracingu. Skąd pasja do wirtualnych zmagań? Twoja marka FATBLACKCAT dba o to, aby powstało odpowiednie oprogramowanie i sprzęt komputerowy wysokiej jakości. Czy w Polsce możemy doczekać się większej liczby unikalnych symulatorów wyścigowych?
Patryk Sokołowski: Mam nadzieję! Nad swoimi produktami zacząłem pracować, kiedy zaczęła się pandemia i nie było wiadomo, co będzie dalej z F1. Po powrocie nabrało to tempa. Mam nadzieję, że już niedługo będziemy w stanie zaprezentować pierwszy nasz produkt na rynku!
Patryk Sokołowski. Rola eksperta technicznego w Viaplay
Poza rozwojem swojej marki, równolegle rozpoczęła się twoja przygoda z Viaplay Polska. Miałeś przyjemność tłumaczyć wiele zawiłości technicznej nie tylko poprzez oznaczenia na obrazkach, ale i liczne eksperymenty. Jak czułeś się w tej roli?
Patryk Sokołowski: Praca w telewizji w porównaniu z pracą w F1 jest o wiele trudniejsza! Właściwie musiałem całkowicie opuścić swoją strefę komfortu i wybrać się na drugi koniec świata. Na początku nie było łatwo, szczególnie po powrocie z Anglii, gdzie komunikowaliśmy się głównie po angielsku, więc też myślenie o F1 i inżynierii u mnie odbywa się po angielsku. Strasznie trudno było mi się przestawić na język polski z tłumaczeniem zawiłości i skomplikowania mechanizmów kryjących się za tym, jak działają bolidy F1, a także z mówieniem płynnie po polsku na wizji na żywo! Szczególnie biorąc pod uwagę, że często w pracy w McLarenie przez cały dzień nie mówiłem dosłownie nic, bo siedzieliśmy w domach i tylko pisaliśmy na komunikatorach, dlatego rysowanie i mówienie jednocześnie było wyzwaniem. Po kilku wejściach na antenę było lepiej, ale każde wejście na żywo to wciąż dla mnie wyzwanie!
Czy możemy spodziewać się kontynuacji twoich analiz w sezonie 2024?
W tym sezonie też będzie można posłuchać moich analiz technicznych w Viaplay, będzie jeszcze więcej rysowania i mam nadzieję, że zespoły dostarczą nam dużo ciekawych rozwiązań do wytłumaczenia.
Oczekiwania wobec sezonu 2024
Jak już wspomnieliśmy o nowej kampanii, to warto by zapytać cię o coś jeszcze. Jakie są twoje oczekiwania na 2024 rok?
Patryk Sokołowski: Mam nadzieję, że zarówno walka o mistrzostwo kierowców, jak i konstruktorów, będzie rozgrywała się do samego końca sezonu, bo jednak o to chodzi w Formule 1 – o emocje i mam nadzieję, że będziemy mieć ich jak najwięcej.
Czy kwestia dotycząca późniejszej aktualizacji regulaminu technicznego w obszarze dodatkowego wlotu powietrza chłodzącego kierowcę może namieszać?
Jeśli chodzi o ten dodatkowy wlot powietrza, to nie wydaje mi się, żeby to był element, który może namieszać w stawce. Jak do tej pory nie widzieliśmy go ani w Sauberze C44, ani w Haasie VF-24. Głównym powodem jest to, że regulacje te zostały wprowadzone bardzo późno, w momencie, kiedy zespoły miały już zaprojektowane i wyprodukowane monokoki. Zaprojektowanie i wprowadzenie takiego wlotu wymaga zintegrowania go z monokokiem właśnie, co dla wielu zespołów może być niemożliwe ze względu na konieczność modyfikacji geometrii monokoku i przejścia ponownych testów zderzeniowych.
Tak tylko przypomnę. Jak na razie na żadnym z zaprezentowanych bolidów nie widzieliśmy wlotu chłodzenia kierowcy. Pisałem o tym jakiś czas temu 😋 #F1PL #ViaF1 https://t.co/MSoAupbvki
— Patryk Sokołowski (@patryksoko) February 7, 2024
W jaki sposób zachęciłbyś Polaków do śledzenia Formuły 1 oraz serii juniorskich z Polakami w stawce?
Formula 1 is life, parafrazując Daniego Rojasa z serialu „Ted Lasso”! Najszybsi kierowcy pośród największego wyścigu technologicznego spośród wszystkich dyscyplin sportowych!
Czy widzisz potencjał na drugiego polskiego kierowcę F1?
Polscy juniorzy w F4 i F3 to tylko wisienka na tym ogromnym wyścigowym torcie! Potencjał jest, ale każdy z nich potrzebuje waszego wsparcia. Wystarczy śledzić ich profile, lajkować posty i zwiększać wyświetlenia, to zawsze pomaga przekonać potencjalnych sponsorów. Rywalizację naszych juniorów będzie można śledzić na antenie Viaplay oczywiście, a od 21 lutego tydzień przed pierwszym Grand Prix rozpoczynamy sezon F1 2024 transmisją z oficjalnych testów w Bahrajnie! Wysyłamy na tor w Sakhir Mikołaja Sokoła i Michała Gąsiorowskiego, a ze studia w Polsce będziemy jak zawsze przygotowywać szczegółowe analizy, jest na co czekać!