Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Debiutanci F1 w Scuderii Ferrari. Nie tylko Bearman dostał taką szansę

Oliver Bearman nie był pierwszym kierowcą, którego debiut F1 odbył się za sprawą startu w Scuderii Ferrari. Przed nim było jeszcze 11 takich kierowców, z których spora część uzyskała lepszy rezultat niż 7. miejsce. Tutaj przybliżymy wam wszystkie przypadki.

debiutanci f1 w scuderii ferrari oliver bearman regazzoni ascari
Fot. Scuderia Ferrari / Oliver Bearman

Debiutanci F1 w Scuderii Ferrari. Szalony 1950 rok

Początek historii pt. „Debiutanci F1 w Scuderii Ferrari” dał inauguracyjny sezon królowej sportów motorowych. Wówczas stajnia z Maranello nie wzięła udziału w inauguracji sezonu 1950 w Wielkiej Brytanii. Jednakże już na drugą rundę, którą było GP Monako, byli gotowi. Przyjechali wówczas z 4 kierowcami. Jednakże ze względu na fakt, że Peter Whitehead walczył z usterkami silnika, które uniemożliwiły mu start, to tylko trójka mogła cieszyć się debiutem. Mowa tutaj o Alberto Ascarim, Lugi Villoresim i Raymondzie Sommerze. Ze wspomnianego grona najwyższe pole startowe wywalczył drugi z wymienionych. Villoresi ruszał z 6. miejsca, Ascari z siódmego, a Sommer z dziewiątego. Czołówkę stanowili wówczas Fangio, Farina (obaj z Alfy Romeo) i Gonzalez (Maserati).

Ascari Pedralbes 1951

Alberto Ascari po wizycie w boksie tak zaciekle gonił rywali, że wpadł w pułapkę żwirową i ponownie stracił grunt | Fot. RSF Motorsport / Twitter

Sam wyścig wyglądał już dużo lepiej dla Scuderii Ferrari. Alberto Ascari zdołał wywalczyć drugie miejsce, a Raymond Sommer czwarte. Luigi Villoresi nie ukończył tamtych zmagań przez awarię przekładni na 63. okrążeniu. Trudno jednak nie cieszyć się z podium w pierwszym starcie. Włosi mieli powody do radości, ale też i zmartwienia, ponieważ Juan Manuel Fangio zdołał wygrać dublując ich po drodze. 

Dalsze losy bohaterów

Jeśli chodzi o Petera Whiteheada, to miał on wystartować jeszcze w Szwajcarii, ale do tego nie doszło. Ostatecznie pierwszy przejechany wyścig odbył przy okazji GP Francji i od razu był trzeci. Niestety przez wcześniejsze zgłoszenia i obecność w klasyfikacjach, tego nie uznaje się za debiut Brytyjczyka, dlatego też zaliczamy jedynie wcześniej wymienioną trójkę.

Na pewno warto podkreślić, że Ascari doczekał się mistrzowskich laur już w latach 1953-1954. Włoch wygrał wówczas w sumie 12 wyścigów, podczas gdy w sumie odbyło się ich w obu kampaniach 17. Jego karierę przerwał śmiertelny wypadek podczas testów bolidu Ferrari na torze Monza w 1955 roku. Stąd też pojawiła się nazwa sekcji Variante Ascari, która czci jego pamięć jego śmierci w wieku 36 lat. Jeszcze wcześniej, bo w trakcie sezonu 1950 tragiczny los spotkał Raymonda Sommera, który zginął przez awarię układu kierowniczego w swoim bolidzie podczas jazdy na torze Cadours. Natomiast Luigi Villoresi to 8-krotny zdobywca podium, który nigdy nie wygrał wyścigu.

Jeszcze jeden. Dorino Serafini

Jak już jesteśmy przy sezonie 1950 to nie można pominąć Dorino Serafiniego. Mistrz Europy w wyścigach motocyklowych z 1939 roku od czasu do czasu lubił sprawdzać się w konstrukcjach z 4 kołami. Podczas GP Włoch 1950 przyszło mu dzielić bolid z Alberto Ascarim, co zaowocowało 2. miejscem. Był to jego jedyny start w MŚ F1, ponieważ pozostałe nie były zaliczane do punktacji.

Alfonso de Portago. GP Francji 1956

Hiszpan zadebiutował w Formule 1 podczas GP Francji 1960. Niestety nie było mu dane ukończyć tego wyścigu. Jednakże już w GP Wielkiej Brytanii zajął 2. miejsce, startując na zamianę z Peterem Collinsem. Co ciekawe, Alfonso de Portago bardziej był znany jako bobsleista. W 1956 roku wystartował igrzyskach olimpijskich w Cortina d’Ampezzo, w trakcie których był czwarty w rywalizacji dwójek. To, co nie udało się wtedy wróciło podczas bobslejowych mistrzostw świata w Sankt Moritz, gdzie wspólnie z Luisem Muñozem wywalczył brązowy medal w dwójkach.

 

Niestety de Portago nie na długo cieszył się łączeniem obu pasji. 12 maja 1957 roku wraz z pilotem Edmundem Nelsonem zginęli w wyniku wypadku podczas Mille Miglia. 

ZOBACZ TAKŻE
Pole position w debiucie F1. Tylko 4 kierowców tego dokonało

Debiutanci F1 w Scuderii Ferrari. Wolfgang von Trips. GP Włoch 1956

Niemiecki kierowca zaliczył swój debiut w barwach Scuderii Ferrari podczas GP Włoch 1956. Finalnie nic z tego nie wyszło, ponieważ przez wypadek na początku weekendu, Wolfgang von Trips nie miał samochodu zdolnego do udziału w kwalifikacjach i wyścigu. Mimo wszystko ten debiut mu się zalicza. Jego kolejny start przypadł na GP Argentyny 1957, gdzie wspólnie z Collinsem i Pedrisą wywalczył szóste miejsce. W tym samym roku pojawiło się pierwsze podium, 3. miejsce w GP Włoch.

Wolfgang von Trips

Fot. Pinterest / Wolfgang von Trips w swoim Ferrari

Kolejne lata nie przynosiły sukcesów aż do czasu sezonu 1961. Wtedy to Wolfgang von Trips wygrał dwa wyścigi i był faworytem do mistrzostwa świata. Niestety tragiczny wypadek po kolizji z Jimem Clarkiem, Niemiec poniósł śmierć. Jego Ferrari przekoziołkowało kilka razy, z dużym impetem wyrzuciło samego kierowcę. Po drodze zginęło też 15 kibiców, a 60 innych poniosło obrażenia. Ten przypadek szerzej opisywaliśmy w materiale o liderach klasyfikacji generalnej, którzy zginęli.

ZOBACZ TAKŻE
Liderzy klasyfikacji generalnej F1, którzy zginęli w trakcie sezonu

Willy Mairesse. GP Belgii 1960

Kariera Belga w motorsporcie wystartowała już w 1956 roku. Po drodze zaliczył on starty w rajdach oraz wyścigach endurance. W 1960 roku podczas GP Belgii otrzymał szansę od Scuderii Ferrari. Już w kwalifikacjach okazało się, że dużo traci do czołówki, stąd 11. pole startowe. Niestety w wyścigu nie było szans na poprawę, ponieważ w jego bolidzie doszło do awarii na 23. okrążeniu. Willy Mairesse otrzymał kolejne szanse i za trzecim razem, podczas GP Włoch 1960 stanął na najniższym stopniu podium. Niestety nie zaliczył nigdy pełnego sezonu, przez co trudno ocenić, czy stać go było na więcej.

 

Zawodnik ten zmarł w wieku zaledwie 40 lat. Po poważnym wypadku w 24h Le Mans 1968 Mairesse wrócił do sprawności fizycznej, ale niestety podupadała jego psychika. W 1969 roku popełnił samobójstwo w pokoju hotelowym w Ostendzie.

Debiutanci F1 w Scuderii Ferrari. Ricardo Rodriguez. GP Włoch 1961

W 1960 roku Meksykanin zwrócił na siebie uwagę dzięki 2. miejscu w 24h Le Mans. To osiągnięcie wywalczył jako 18-latek. Później Ricardo Rodriguez dołożył do tego sukcesy w długodystansowych zmaganiach na Sebring i Nurburgringu, co zapewniło mu kontakt w Scuderii Ferrari w F1. Już podczas GP Włoch 1961 doczekał się wymarzonego debiutu. Miał wtedy zaledwie 19 lat i już w pierwszych kwalifikacjach o zaledwie 0,1 s przegrał pole position. Później nie ukończył wyścigu przez awarię systemu paliwowego po 13 okrążeniach. Tamte zawody wygrał Phil Hill, który nie mógł się cieszyć ze zwycięstwa w obliczu tragedii, o której opowiedzieliśmy przy sekcji poświęconej Wolfgangowi von Tripsowi.

Ricardo Rodriguez Twitter

Fot. CY Motorsprot / Twitter

Sam Ricardo Rodriguez przejechał jeszcze kilka wyścigów w 1962 roku. Był nawet czwarty w GP Belgii. Potencjał na dużo większe osiągnięcia był spory, ale i w jego przypadku dało o sobie znać tragiczne oblicze motorsportu. Podczas niezaliczanego do MŚ F1 wyścigu o GP Meksyku, Ricardo chciał się pokazać. Do tego celu wynajął bolid Lotusa i chciał ścigać się z Johnem Surtessem o najlepsze czasy. Niestety w trakcie jednej z prób wypadł w zakręcie Peraltada i zginął w wyniku odniesionych obrażeń. Szerzej to zdarzenie opisywaliśmy wraz  Kubą Mikołajczakiem przy okazji omawiania bohaterów F1 z Meksyku.

ZOBACZ TAKŻE
Bracia Rodriguez: Poznaj tragiczną historię patronów toru w Meksyku

Clay Regazzoni. GP Holandii 1970

Szwajcarski kierowca w 1970 roku został mistrzem Formuły 2 i tak otworzył sobie drogę do królowej motorsportu. Scuderia Ferrari postanowiła dać mu szansę w GP Holandii. Clay Regazzoni zajął wysokie 4. miejsce po starcie z 6. pola już w debiucie. Taki występ zaowocował dłuższą współpracą. Już w czwartym starcie udało mu się zdobyć podium, zajmując 2. miejsce w GP Austrii. W następny weekend wyścigowy, debiutant wygrał GP Włoch. Do końca sezonu wywalczył jeszcze dwa razy 2. lokatę i finalnie zajął 3. miejsce w klasyfikacji generalnej. Swoje osiągnięcie przebił dopiero w 1974 roku, kiedy był wicemistrzem świata po ciekawej batalii z Emersonem Fittipaldim z McLarena. W sumie wygrał w F1 pięć wyścigów i zdobył 5 pole position. Wielu uważa, że nie wykorzystał w pełni potencjału. 

Fittipaldi i Regazzoni F1 1974 taka sama liczba punktów finał

Fot. Twitter / Emerson Fittipaldi i Clay Regazzoni

Debiutanci F1 w Scuderii Ferrari. Ignazio Giunti. GP Belgii 1970

Kierowca z Rzymu zaliczył tylko cztery starty w F1. To jednak pozwoliło mu zapisać się na liście „debiutanci F1 w Scuderii Ferrari”. Giancarlo Giunti miał sukcesy w wyścigach samochodów sportowych tj. Targa Florio czy 24h Le Mans (4. miejsce). Jego debiut w królowej motorsportu przypadł na GP Belgii 1970. Wówczas Włoch wywalczył 8. pole startowe, a wyścig zakończył na wysokim 4. miejscu. Niestety w kolejnych 3 startach dla Ferrari nie poszło mu zbyt dobrze. Kariera Giuntiego zatrzymała się w 1971 roku przez śmiertelny wypadek podczas zawodów 1000 km Buenos Aires.

 

Arturo Merzario. GP Wielkiej Brytanii 1972

Arturo Francesco „Little Art” Merzario zasłynął bardziej jako bohater pamiętnego GP Niemiec 1976. Wówczas to Włoch wraz Guyem Edwardsem i Brettem Lungerem wyciągnęli Nikiego Laudę z płonącego bolidu. Jednak mało kto wie, że Merzario debiutował podczas GP Wielkiej Brytanii 1972 w barwach Ferrari. Wtedy też w kwalifikacjach uplasował się na 9. miejscu, a w samych zmaganiach awansował na 6. lokatę. Jego kariera w F1 nie potoczyła się tak jakby sobie tego życzył. W 1973 roku nie wykorzystał kolejnych okazji w Scuderii i musiał wędrować po ekipach tj. Williams, Fittipaldi, Shadow czy potem własnej Merzario, w których nie mógł liczyć na dobre wyniki. Mimo wszystko nie poddawał się aż do końca sezonu 1979.

ZOBACZ TAKŻE
Niki Lauda - talent i ciężka praca aż do perfekcji | Legendy motorsportu

 

Debiutanci F1 w Scuderii Ferrari. Oliver Bearman

Brytyjczyk dołączył do wielu legend F1 już po pierwszym starcie w F1. Jako pierwszy reprezentant rocznika 2005 miał on okazję zaprezentować się w królowej motorsportu. Bearman zastąpił Sainza, który zmagał się z zapaleniem wyrostka robaczkowego na początku weekendu o GP Arabii Saudyjskiej 2024. Junior Ferrari był obecny w Dżuddzie i nawet rywalizował w Formule 2. Tam w barwach Premy wywalczył pole position, z którego musiał zrezygnować na rzecz debiutu w Formule 1. Od trzeciego treningu 18-latek uczył się nowych rzeczy, co zaowocowało 11. polem startowym. Po otarciu się o Q3, Oliver Bearman był zmotywowany, aby zdobyć punkty. Finalnie wywalczył 6 „oczek” za 7. miejsce i został „Kierowcą Dnia”.

Trzeba było czekać blisko 52 lata, aby pojawił się 12. debiutant F1 w historii legendarnej ekipy z Maranello.

Ollie Bearman Ferrari GP Arabii Saudyjskiej 2024 debiut najmłodsi kierowcy F1

Fot. Scuderia Ferrari / Ollie Bearman podczas kwalifikacji do GP Arabii Saudyjskiej 2024

Ciekawostka. Niegdyś Ferrari przegapiło okazję

Sukcesy w wyścigach samochodów sportowych, Mille Miglia oraz Formule Junior zwrócił uwagę włoskiej organizacji Federazione Italiana Sport Automobilistici. To właśnie ona promowała młode włoskie talenty wyścigowe. W 1961 roku Giancarlo Baghetti otrzymał do dyspozycji bolid Ferrari, dzięki którem wygrał dwa wyścigi F1 niezaliczane do klasyfikacji generalnej. To nie mogło umknąć FISA, które wystawiło go także w GP Francji, gdzie ograł całą stawkę. Już w debiucie Włoch wygrał wyścig F1. Jednakże nie można zaliczyć go do debiutantów F1, którzy debiutowali w Scuderii Ferrari. W statystykach triumf jednak zalicza się ekipie z Maranello.

ZOBACZ TAKŻE
Debiutanci z podium F1. W XXI wieku mieliśmy 9 takich kierowców

 

5/5 (liczba głosów: 1)
Reklama