Max Verstappen niepokonany w kwalifikacjach
Wspomniany Brytyjczyk w kwalifikacjach czuł się o wiele lepiej niż w sesjach treningowych. McLareny stopniowo zyskiwały tempo i dzięki temu zdobywca 3. miejsca z GP Australii potwierdził swoją świetną formę. Strata 0,292 s pokazala, że być może Czerwone Byki będą jeszcze do złapania. Jeśli w wyścigu tempo Norrisa będzie dobre, to może on próbować rozdzielić kierowców Red Bulla. Nie będzie to łatwe zadanie, ponieważ Checo wyjątkowo nie ustępuje aż tak wyraźnie tempem Verstappenowi, jak to bywało w ostatnich weekendach.
VERSTAPPEN TAKES POLE IN SUZUKA!! 🇯🇵
Perez improves on his final lap but it’s not enough to deny Max a fifth straight pole position! #F1 #JapaneseGP pic.twitter.com/5BwC2aNDwc
— Formula 1 (@F1) April 6, 2024
McLaren, Ferrari i Alonso nie nadążyli za Red Bullem
Na pewno umiarkowanie zadowolony może być Carlos Sainz. Kierowca Ferrari zrobił wszystko, co się dało i zapewnił sobie 4. pole startowe. Patrząc na to, że Charles Leclerc był dopiero ósmy, to jest to świetny wynik. Zwycięzca GP Australii nie miał aż tak dobrego tempa jak w Melbourne. Mimo obiecującego piątku, bolidy SF-24 wyraźnie osłabły w sobotę, kiedy to było nieco chłodniej niż w piątek. Możliwe jednak, że w wyścigu Hiszpan powalczy o podium.
Warto jednak też nie skreślać 5. Fernando Alonso. Kierowca Astona Martina miał dobry rytm od początku FP3, co przełożyło się na kwalifikacje. Po Q1 i Q2 wydawało się, że może walczyć o Top 3, ale później dać o sobie dała rzeczywista strata AMR4 do McLarena czy Ferrari. Samo pokonanie Piastriego, Mercedesów czy Leclerca to dla „Nando” dobry prognostyk przed niedzielą. Tak naprawdę Alonso do P4 stracił zaledwie 4 tysięczne sekundy! Sainz miał dużo szczęścia, ponieważ jego druga próba w Q3 była kompletnie popsuta. Pięciu kierowców zmieściło się w 0,5 s, ale aż 8 w 0,6 sekundy! To pokazuje, jak nawet minimalny błąd mógł wpłynąć na pozycję startową.
Mercedes mógł liczyć na więcej
Treningi wyglądały naprawdę dobrze. Hamilton i Russell byli w Top 5 i zanosiło się na walkę o to, kto będzie zaraz za plecami Red Bulla. Niestety w kwalifikacjach obaj nie mieli już tak dużo argumentów. Wobec przyspieszających McLarenów, Ferrari czy Alonso byli niemalże bezradni. Pod koniec Q2 udało im się odzyskać tempo, ale niestety stracili po jednym komplecie świeżych miękkich opon. W finale Hamilton był nawet blisko rywali, ponieważ do 4. pola stracił zaledwie 0,084 s, co w połączeniu ze ścieśnioną stawką dało dopiero 7. miejsce. George Russell miał już jednak ponad 0,8 s straty do pole position, co zaowocowało dopiero 9. miejscem. Brytyjczycy mogą czuć spore rozczarowanie, ponieważ liczyli na znacznie więcej. Mercedes na Suzuce miał częściowo pozbyć się wielu wad, ale tak się nie stało.
Poza nimi w pewnym stopniu zawód mogą czuć 6. Piastri i 8. Leclerc. Obaj stracili do zespołowych kolegów. O ile Monakijczyk o mniej więcej 0,1 s uległ Sainzowi i po prostu miał pecha, że tylu kierowców zmieściło się pomiędzy nimi, tak Australijczyk może czuć zawód. Norris pokonał Piastriego o ponad 0,25 s, a to dość sporo. Niewykluczone jednak, że w wyścigu oba McLareny będą szybkie i dzięki temu szósty zawodnik dzisiejszej czasówki odrobi straty.
Największe zaskoczenie: Tsunoda
Yuki Tsunoda ponownie zdołał dojść do finałowego segmentu kwalifikacji. Japończyk awansował do Q3 z 10. rezultatem, pokonując o zaledwie 0,055 s Daniela Ricciardo. Australijczyk może być i tak zadowolony z faktu, że zdołał w końcu nawiązać walkę z zespołowym kolegą z Racing Bulls. Co ciekawe największym rywalem obu zawodników okazał się Nico Hulkenberg z Haasa. Niemiec wyciągnął, co się da z VF-24 i stracił niespełna 0,1 s do Q3, co dało mu 12. pole startowe. Na pewno trzeba będzie uważać na niego w wyścigu, ponieważ w Australii Haas pokazał, że walczy o punkty mimo dalszych lokat w kwalifikacjach. Za tą trójką znaleźli się Bottas, Albon i Ocon. O ile ten ostatni nie za bardzo mógł liczyć na coś więcej, patrząc na formę Alpine, to pozostali mieli szanse. Tym razem jednak Fin i Taj nie pokusili się o nic extra i musieli ulec bezpośrednim konkurentom z RB i Haasa.
Największe rozczarowania: Stroll, Gasly i Magnussen
Lance Stroll, Pierre Gasly i Kevin Magnussen odpadli już po Q1. W przypadku Kanadyjczyka z Astona Martina można mówić o sporym zawodzie, ponieważ ostatnio zbliżał się do tempa Fernando Alonso, który to do Q2 awansował z 2. czasem. Taki występ syna właściciela stajni z Silverstone to też pewien cios strategiczny w kontekście walki o wysokie lokaty. Ewidentnie ostatnia próba nie wyszła Strollowi i stąd dopiero P16. Za jego plecami znaleźli się Pierre Gasly i Kevin Magnussen, których tempo było niemalże na styku, jeśli chodzi o potencjalny awans do drugiego segmentu. Niestety obaj przegrali z zespołowymi kolegami o niespełna 0,3 sekundy i to zaważyło. Oczywiście szczęśliwi po Q1 nie mogli być jeszcze Sargeant i Zhou, ponieważ oni też nie wykorzystali okazji. Albon wszedł rzutem na taśmę z P15, ale za to Bottas wykręcił niezły 8. czas.
Czeka nas ciekawy wyścig
Już jutro, 7 kwietnia, o godz. 7:00 czasu polskiego odbędzie się wyścig o Grand Prix Japonii. Szansa na opady deszczu jest znacznie mniejsza niż przed rozpoczęciem weekendu, więc najprawdopodobniej czeka nas suchy wyścig. Faworytami rywalizacji są kierowcy Red Bulla, Max Verstappen i Sergio Perez, którzy świetnie czują się na Suzuce już od piątku. Wydaje się, że walkę z nimi spróbuje nawiązać Lando Norris z McLarena. Choć nie należy skreślać jeszcze kierowców Ferrari czy Fernando Alonso z Astona Martina. Pozostaje mieć nadzieję, że zawody dostarczą nam duże emocje.
Szczegóły transmisji F1 GP Japonii 2024 znajdziecie w osobnym artykule. Wystarczy kliknąć „zobacz także” powyżej.
Wyniki kwalifikacji do GP Japonii 2024