Ogólne wrażenia: Nissan Ariya Evolve+ e-4orce 394 KM
Nissan Ariya Evolve+ – jest moc, jest rozmach. Trzeba oddać, że Japończycy potrafili stworzyć ciekawego elektryka, który jest dużo bardziej udany od Leafa. Model Ariya wpisuje się w rynkowe trendy, ponieważ jest elektrycznym SUV-em, który się wyróżnia dzięki ciekawej stylistyce, przy której robotę robi opadająca linia dachu. Samochód ma to coś, co wyróżnia go na tle konkurentów i jest to z pewnością futurystyczny styl i oryginalne wnętrze z ciekawymi rozwiązaniami. Przestronności w nim nie brakuje, ponieważ odpowiednia ilość miejsca jest praktycznie wszędzie. Mamy schowki otwierane i zamykane elektrycznie, nie ma po środku schodków, a tunel środkowy jest też przesuwany. Czuć klimat niczym w statkach kosmicznych ukazywanych na wielu filmach.
Oczywiście moc 394 KM nakazywałaby myśleć, że przy Ariyi nie brak sportowych pierwiastków. Jednakże poza opadającym dachem nie widać nic, co by ku temu skłaniało w samym wyglądzie. Raczej mówimy o eleganckim dużym SUV-ie, za którym ma iść nowoczesność. Sam fakt, że mamy napęd e-4orce, który już szerzej poznawaliśmy przy X-Trailu sugeruje, że z napędem 4×4 pojazd poradzi sobie też na gorszej nawierzchni. Oczywiście raczej przy najdroższej wersji Evolve+ nikt nie chciałby mieć nadzwyczaj brudnego nadwozia.
Zdecydowanie to, co cechuje tę wersję to precyzyjny układ kierowniczy oraz nieco większa twardość niż w innych wersjach modelu. Oczywiście odczuwalna jest masa ok. 2,2 tony. Trzeba jednak oddać, że mimo to sprint do „setki” zajmuje jedynie 5,1 sekundy! Tak, tak, to chce jechać! Nie ma żadnych opóźnień przy reakcji na gaz. Auto dość sprawnie łączyło dynamikę z komfortem, było przewidywalne. Do dyspozycji był oczywiście dobrze zestrojone tryby jazdy, choć równie dobrze mogłoby ich nie być. Standardowe ustawienie może sprawdzić się w każdej sytuacji.
Miłe odczucia z wnętrza
W samej kabinie jest bardzo cicho. Wnętrze jest sensownie wyciszone i za to należą się pochwały, ponieważ nie jest to częste w elektrykach spoza półki premium. Użyte materiały są dobrej jakości, a na uznanie zasługuje obszycie deski rozdzielczej alcantarą. Dodatek w postaci listew LED-owych też było tutaj na plus, ponieważ ambiente dodawał uroku. Podczas jazdy bardzo docenialiśmy rozbudowany zestaw cyfrowych zegarów i innych wskaźników. Już od FL Qashqaia i pojawienia się nowego X-Traila widać w Nissanie duży przeskok. Jeszcze, gdyby tak multimedia były ciekawsze, a nie jedynie udoskonaleniem tego, co już było. Przydałaby się tutaj nowoczesność na takim poziomie jak ta zastosowana w innych sekcjach Ariyi. Wgląd do wszystkich parametrów tj. ciśnienia w oponach itp. jest bardzo łatwo dostępny, nic się nie zawieszało.
Dane techniczne
Sercem testowanej przez nas wersji Nissana Ariyi był silnik elektryczny z akumulatorem o pojemności 87 kWh oferujący moc aż 394 KM. Maksymalny moment obrotowy był dzielony na obie osie (e-4orce) i wynosił 300 + 300 Nm, Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmowało nie więcej jak 5,7 s. Prędkość maksymalna wynosiła 200 km/h. Samochód ważył 2 218 kg.
W kontekście podstawowych wymiarów wyróżnić należy: 4 595 mm (długość) x 2 172 mm (szerokość z lusterkami) x 1 660 mm (wysokość). Rozstaw osi wynosił 2 775 mm. Minimalna przestrzeń bagażowa wyniosła 415 litrów.
Zużycie energii
W tej sekcji obawialiśmy się poczucia dużego zawodu. Jednakże Nissan Ariya Evolve+ 394 KM e-4orce zaskoczył nas akceptowalnym zużyciem energii. W trasach z prędkościami do 120 km/h udało się zejść na 17,4 kWh/100 km, a przy 90 km/h dało się zejść na 16,2 kWh/100 km. W mieście, zwłaszcza w korkach, to zużycie rosło do różnych wartości. Przeważnie jednak udawało się osiągać 22 kWh/100 km. Suma summarum komputer pokładowy wykazywał nam średnie zużycie energii na poziomie 19,4 kWh/100 km.
Warto wspomnieć, że jeździliśmy bardzo spokojnie i zależało nam na bezstresowym pokonywaniu tras. Na dystansie Puławy – Poznań, czyli blisko 500 km doładowywaliśmy się tylko raz. Przeważnie trzymaliśmy się zasady, aby nie rozładowywać akumulatora poniżej 30%. Finalnie zasięg pozwalał na około 400 km. Możliwe, że latem przy świetnej pogodzie udałoby się zbliżyć i pod 500 km, ale to wymagałoby też tego, aby nigdy nie dać ponieść się „ciężkiej nodze”.
W Teslach da się osiągać zużycie 13-14 kWh/100 km, więc to pokazuje, że inni muszą jeszcze się poduczyć, ale nie jest źle. Średnio na szybkich ładowarkach, od 100 kWh, naładowanie Ariyi zajęłoby może z godzinę.
Nie może być tanio
Mimo że wersja Evolve+ sugerowałaby raczej, że za 309 900 zł mamy już wszystko, czego potrzebujemy, to tak nie jest. W konfiguratorze trzeba dobrać jeszcze kolor Aurora, który imituje efekt kameleona, zmieniając barwę w zależności od kąta i światła. Obok tego dopłaty wymagała tez skórzana tapicerka (10 tys. zł), co razem o 14 000 zł zwiększało wartość auta. Dlatego też, aby mieć topowa Ariyę 394-konna z e-4orce trzeba szykować blisko 324 tys. złotych.
Owszem można mieć Ariyę za znacznie mniejsze pieniądze. Wówczas mówimy o wersjach Engage za blisko 210 tys., Advance za 225 tys. czy Evolve 243 900 zł. W większość przypadków mówimy jednak o wersjach z akumulatorem o pojemności 67 kWh. Więcej sprawdzisz tutaj.
Podsumowanie: Nissan Ariya Evolve+ e-4orce 394 KM
Nissan Ariya Evolve+ e-4orce 394 KM
-
Stylistyka
-
Przestronność
-
Jakość materiałów
-
Wyposażenie
-
Multimedia
-
Komfort użytkowania
-
Przyjemność z jazdy
-
Silnik i napęd
-
Skrzynia biegów
-
Ekonomia i ekologia
-
Bezpieczeństwo
-
Cena w stosunku do jakości
Podsumowanie
Konkurentami dla Nissana Ariyi są Škoda Enyaq Coupe iV, Ford Mustang Mach-E Kia EV6, Tesla Model Y czy Volkswagen ID.5. Trzeba przyznać, że nowość od japońskiej marki pod względem zaawansowania i użytych technologii nie ustępuje rywalom. Bliżej jej jednak do Enyaqa czy ID.5, ewentualnie EV6, aniżeli Mustanga Mach-E czy Modelu Y. Oczywiście wciąż zużycie energii mogłoby być niższe i to by przekonywało większą rzeszę osób. Nie sposób jednak odmówić Ariyi pewnej unikalności, która może kusić. Nasze doświadczenia były pozytywne, ale to do was należy ostateczna decyzja o wyborze elektrycznego SUV-a segmentu D.