Ferrari zacznie rywalizować z McLarenami i Verstappenem?
Warto wspomnieć, że na początku sezonu stajnia z Maranello wygrała dwa wyścigi, w Australii i Monako. To dlatego wymieniano ich jako kandydatów do zdetronizowania Red Bulla. Tymczasem to McLaren i Mercedes zaliczyły o wiele większy progres, przez co Ferrari miało trudności z pokonywaniem rywali. Nieoczekiwanie GP Holandii wypadło dla nich dobrze, ponieważ mimo gorszego tempa w treningach i kwalifikacjach, w wyścigu ich SF-24 ożyło. Charles Leclerc zdołał finiszować na podium po starcie z 6. pola, a Carlos Sainz awansował z 10. na 5. lokatę.
W zeszłym roku weekend na Monzy przyniósł poprawę w Scuderii. Carlos Sainz zdobył wtedy pole position, a w Singapurze wygrał wyścig. Jeśli kolejne poprawki zadziałają, to Włosi mogą wrócić do walki o zwycięstwa. Tego też spodziewa się ich były kierowca, Fernando Alonso.
– Myślę, że cztery najlepsze zespoły, może Mercedes, raz idą trochę w górę, a raz w dół, ale McLaren, Red Bull i Ferrari, są kandydatami na podium w każdy weekend. Na przykład w dwóch następnych wyścigach [nie licząc GP Azerbejdżanu – przyp. red.] Ferrari powinno mieć samochód gotowy pokonać każdego. To, co widzieliśmy w zeszłym roku w Monza i Singapurze, zwycięstwo Leclerca w Monako w tym roku, to w Singapurze, myślę, że będą faworytami – ocenił 2-krotny mistrz świata F1.
Alonso nie oczekuje cudów po swojej ekipie
W minionym GP Holandii Hiszpan wywalczył punkt za 10. miejsce. Znów Aston Martin nie miał tempa, które pozwalało mu walczyć z czołówką. Niepokojący dla nich jest fakt, że coraz większe trudności sprawiają im pozostali rywale ze środka stawki, m.in. Alpine czy Haasa.
– Prawdopodobnie nawet jeden punkt to trochę za dużo dla tempa, jakie mieliśmy. Ale dobrze nam poszło w kwalifikacjach i oczywiście wystartowaliśmy z P7, co dało nam możliwość zdobycia tego punktu. Musimy się poprawić. Jest już kilka wyścigów, w których mamy problemy z nadążeniem za niektórymi zespołami ze środka stawki. Musimy zrozumieć dlaczego i musimy się poprawić – podkreślił „Nando”.