W grze o fotel są obecni zawodnicy Saubera
Valtteri Bottas i Guanyu Zhou chcieliby zostać w stawce F1. To nie ulega wątpliwości. Jednakże od sezonu 2022 ten duet nie pokazał nic nadzwyczajnego. Były kierowca Mercedesa miał pociągnąć ekipę do przodu i być jej liderem. Tymczasem obecnie Fin zajmuje ostatnie, 22. miejsce w klasyfikacji generalnej. Przed nim plasują się Oliver Bearman i Franco Colapinto, którzy do tej pory zaliczyli po jednym starcie w wyścigu F1. Ten stan zmieni się już w GP Azerbejdżanu, ponieważ Brytyjczyk zastąpi Kevina Magnussena w Haasie, a Argentyńczyk będzie kontynuował jazdę dla Williamsa do końca sezonu. Oczywiście bolidy Saubera też nie są konkurencyjne i trudno cokolwiek zdziałać. Tylko, że Bottas oraz Zhou też nie są w najlepszej formie. Obaj wnoszą do zespołu swoich partnerów, ale tutaj ten drugi w tej materii przeważa. Sezon 2025 miałby być jednak budową podstaw do sukcesów z Audi w kolejnych latach.
Trudno wyobrazić sobie, aby skład Hulkenberg/Bottas lub Hulkenberg/Zhou dawał coś extra. O ile Niemiec jest w niezłej formie i dysponuje niezłym tempem, co pokazuje w Haasie, to nadal mówimy o kierowcy związanym z F1 od 2010 rok, który to ani razu nie stał na podium. Fin ma więcej sukcesów za czasów startów w Williamsie oraz Mercedesie, ale nie widać w nim tego głodu sukcesu. Nie mamy już Bottasa 2.0 czy 3.0, który jeszcze kiedyś potrafił pokonywać Hamiltona w kwalifikacjach. Rzekomo Mattia Binotto, który będzie też tymczasowym szefem ekipy do czasu przyjścia Jonathana Wheatley’a, nie skreślił jeszcze fińskiego kierowcy. Wydaje się jednak, że lepszym scenariuszem byłoby postawienie na kogoś młodego.
Theo Pourchaire. Może to ostatni gwizdek?
Przez długi czas wiele akademii zespołów F1 było krytykowanych za to, że wstrzymuje młodzież. Tymczasem Mercedes zaryzykował z Andreą Kimim Antonellim, a Alpine zrobiło to samo z Jackiem Doohanem. Sauber również ma swoją akademię, z jej najjaśniejszą gwiazdą niewątpliwie jest Theo Pourchaire. Mistrz Formuły 2 z sezonu 2023 nie otrzymał szansy w stajni z Hinwil i musiał znów godzić się z rolą kierowcy rezerwowego i testowego. Postanowił się o niego upomnieć świat IndyCar i Francuz pojechał 6 wyścigów dla McLarena, całkiem nieźle sobie radząc. Możliwe, że inny zespół z amerykańskiej serii lub ktoś z endurance będzie chciał pozyskać Pourchaire’a. Ten wciąż jednak marzy o Formule 1. Jego angażu nie wykluczał Mattia Binotto. Niezbędni do przekonania zespołu mogą być sponsorzy, których według samego zainteresowanego nie ma zbyt wielu.
Obecnie Theo Pourchaire ma 21 lat. W wieku 17 lat został najmłodszym triumfatorem wyścigu F2, co wydarzyło się w 2021 roku. Pierwszy rok w przedsionku F1 udało mu się zakończyć na 5. miejscu w klasyfikacji generalnej. Już wtedy wielu kibiców chciało, aby otrzymał szansę w królowej motorsportu. Zapadła jednak decyzja, aby został w Formule 2. W 2022 roku Francuz został wicemistrzem i wydawało się, że to musi wystarczyć. Ponownie nie było dla niego wolnego fotela, więc czekał go trzeci pełny rok na zapleczu. W końcu udało się wywalczyć mistrzostwo F2, ale i to nie gwarantowało osiągnięcia celu. Jeszcze póki Sauber będzie w F1 dobrze było, aby ich podopieczny otrzymał chociaż szansę pokazania się. Jednocześnie przez kolejny rok ekipa mogłaby szukać większego nazwiska i od tego uzależniała swoje dalsze kroki.
Gabriel Bortoleto. Talent McLarena i Alonso
Brazylijczyk jest mistrzem F3 z 2023 roku i obecnie walczy o mistrzostwo F2 w debiutanckim sezonie. Ostatnio Bortoleto wygrał wyścig na Monzy po starcie z ostatniej pozycji. Wielu chciałoby zobaczyć go w F1, a zapewne i kilku silnych partnerów z Brazylii udałoby się zachęcić do inwestycji. Sam zainteresowany był mile zaskoczony, że Binotto umieścił go na swojej liście. Jednocześnie podkreślał też, że jest związany z akademią McLarena i pozostaje wobec nich lojalny. Tylko, że Lando Norris i Oscar Piastri są związani z zespołem wieloletnimi kontraktami i wątpliwe, aby którykolwiek szybko zwolnił miejsce, biorąc pod uwagę formę zespołu. Organizowanie sesji testowych i trzymanie kolejnego talentu na ławce rezerwowych raczej nie jest dobrym rozwiązaniem na lata. Oczywiście, gdyby w tym roku Gabriel Bortoleto nie zostałby mistrzem F2, to mógłby pojechać tam jeszcze jeden sezon lub zespół znalazłby mu opcje w IndyCar czy Super Formule.
A moment @GaBortoleto85 will never forget.
THAT win in @Formula2! 👏 pic.twitter.com/mr6yVsoZ00
— McLaren (@McLarenF1) September 6, 2024
Fernando Alonso chciałby jednak, aby jego podopieczny otrzymał awans do F1 jak najszybciej. Dwukrotny mistrz świata F1 miał odbyć długie rozmowy z Zakiem Brownem, dyrektorem generalnym McLaren Racing. Amerykanin również myśli o przyszłości i zapewne obaj szukali rozwiązać. Z tego powodu „Nando” miał kilka razy zawitać do motorhome’u Saubera, gdzie miał przedstawiać Bortoleto jako najlepszą opcję. Brazylijczyk mógłby być wypożyczony i nie traciłby statusu podopiecznego akademii McLarena. Byłoby to podobne rozwiązanie jak z Alexandrem Albonem i jego wypożyczeniem z rodziny Red Bulla do Williamsa na 2022 rok czy kiedyś Carlosa Sainza z Toro Rosso do Renault w 2017 roku. Na pewno kolejny debiutant wniósłby do F1 sporo świeżości i być może, gdyby pokonał „Hulka” już w pierwszej wspólnej kampanii, otworzyłoby się kilka opcji.
Nikt nie chciałby stracić swojego wychowanka
McLaren mógłby obawiać się oddanie swojego talentu do konkurencji, ponieważ w 2025 roku ma dojść do całkowitego przejęcia Saubera przez Audi. Gdyby Bortoleto pokazał się ze świetnej strony, Niemcy chcieliby go pozostawić u siebie. Jednakże byłoby też rozwiązanie, które godziłyby potencjalny konflikt obu stron. Stajnia z Woking mogłaby wesprzeć ich technologicznie i np. udostępnialiby swój nowy tunel aerodynamiczny lub odsprzedawali elementy, które tylko mogą. Wiele mówi się, że ich skrzynia biegów jest niezła i tym wyróżniają się na tle klientów Mercedesa. Trudno jednak, aby ich rozwiązanie pasowało do silnika Audi. Poniekąd też współpraca technologiczna mogłaby pomóc Audi w pierwszych sezonach, zważywszy na ich opóźnienia oraz kompleks w Hinwil, który wymaga modernizacji.
W ten sposób McLaren nie martwiłby się o utratę juniora, a przy okazji w razie tarć z Mercedesem, który nie chce być pokonywany przez klienta, mogłaby otworzyć się możliwość zmiany jednostki napędowego. Tutaj jednak musiałby być sporo konfliktów, aby umowa ważna do 2030 roku została zerwana.
Teoretycznie Brazylia ma jeszcze Felipe Drugovicha, rezerwowego kierowcę Astona Martina. Zapewne jego menedżerowie też składają propozycje Sauberowi. Wydaje się jednak, że mistrz F2 z 2022 roku nie jest poważnie rozważany przez żaden zespół. Dlatego większa nadzieja organizatorów GP Sao Paulo pokładana jest nie w 24-latku, a w 19-latku, co nie powinno dziwić. Plan Bortoleto mógłby skomplikować jeszcze Colapinto, który po zdobyciu punktów w Williamsie, zyskałby na notowaniach. Argentyńczyk też cieszył się wsparciem ze strony Alonso.
Mick Schumacher
Mattia Binotto ceni sobie niemieckiego kierowcę, który za jego czasów w Maranello podlegał pod program Ferrari i to z jego inicjatywy mógł zadebiutować w F1. Mick Schumacher jeździł dla Haasa w latach 2021-2022 i finalnie nie pokazał się z aż tak dobrej strony jak oczekiwano. Zwłaszcza w drugim sezonie samochód stajni z Kannapolis pozwalał na więcej i przez to liczne kraksy oraz przegrane z Magnussenem wyrzuciły młodego „Schumiego” ze stawki. Rękę do syna 7-krotnego MŚ wyciągnął Toto Wolff, który zakontraktował go jako testera w Mercedesie. Jednocześnie w razie potrzeby po jego usługi mogli sięgać inni klienci niemieckiego producenta tj. McLaren, Aston Martin czy Williams. Ci drudzy z czasem mieli już swoją ławkę rezerwową, więc tam szanse na zastępstwo były najmniejsze.
Od 2024 roku Mick Schumacher startuje też w WEC w najwyższej kategorii Hypercar. Tam reprezentuje ekipę Alpine i pokazuje się z dobrej strony. Francuzi zgodzili się nawet rozważyć go jako opcję na partnera Pierre’a Gasly’ego. Finalnie jednak zdecydowano się na Jacka Doohana. Podobnie było z Williamsem i kokpitem po Loganie Sargeancie na resztę bieżącego roku, gdzie pierwszeństwo przypadło Franco Colapinto. Do tego doszły też słowa Jamesa Vowlesa, które obniżyły notowania 25-latka. Brytyjczyk przepraszał za to, że według niego „Niemiec nie jest wielkim kierowcą, a co najwyżej dobrym”. Mimo wszystko Sauber/Audi mógłby dać szansę mistrzowi F2 z 2020 roku. Póki co wydaje się to mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe.
Potencjalne ucieczki z rodziny Red Bulla. Perez, Ricciardo, Lawson lub Hadjar
Tutaj możemy mieć trzech kierowców, którzy trafiliby na listę Saubera/Audi i Matti Binotto. Gdyby Red Bull zerwał obecny kontrakt z Sergio Perezem w związku z wynikami poniżej oczekiwań, doszłoby do wielu zawirowań. Meksykanin mógłby stać się łakomym kąskiem ze względu na bogate zaplecze sponsorskie ze swojego kraju. Do tego też doświadczenie oraz sporo wiedzy o funkcjonowanie mistrzowskiej ekipy F1 kusiłoby zespół, który chce zbudować swoją potęgę. Oczywiście nawet, jeśli to dziś nie brzmi przez różne zawirowania po niemieckiej stronie.
Gdy w Red Bull Racing pozostanie aktualny skład, wówczas w Visa Cash App RB obok Yukiego Tsunody zobaczymy najprawdopodobniej Liama Lawsona. Wtedy to zwolni się Daniel Ricciardo, który mógłby ubiegać się o chociaż roczną szansę w Sauberze. Australijczyk nie chce się nigdzie wybierać, ale raczej trudno wyobrazić sobie, aby od tak poddał się i nie spróbował. Oczywiście pod warunkiem, że w Hinwil nie przypieczętują składu szybciej jak Red Bull podejmie ważne decyzje.
Liam Lawson ma obiecane starty w F1 od 2025 roku. Christian Horner i dr Helmut Marko nie chcą wypuszczać go z rodziny Red Bulla. Gdyby jednak puzzle inaczej się poukładały, Nowozelandczyk mógłby pójść do Saubera. Audi wyrażało zainteresowanie jego osobą, a obok Nico Hulkenberga miałby idealny sprawdzian.
Hadjar musi liczyć na rezygnację Red Bulla z Ricciardo i Pereza. Niewielkie szanse na Saubera/Audi
W przypadku pozbycia się zarówno Pereza, jak i Ricciardo z zespołów Red Bulla, pojawiłaby się szansa dla Isacka Hadjara. Francuz jest obecnie liderem „generalki” F2 i jakby dowiózł mistrzostwo byłby argument do tego, aby np. Yuki Tsunoda lub nawet sam Liam Lawson jeździł obok Maxa Verstappena, a do Racing Bulls trafił 19-latek. Jeśli nie dojdzie do tego, Hadjar też mógłby trafić na radar z Hinwil. Tylko, że Red Bull raczej aż tak by w tej kwestii nie pomagał.
Jeszcze jest Iwasa
Jeszcze ciekawiej jest z Ayumu Iwasą, którego dr Helmut Marko nie chce od tak pomijać. Japończyk spisywał się dobrze w F2 przez dwa sezony i dobrze radzi sobie w debiucie w Super Formule. Jednakże jest to też jednocześnie junior Hondy i w rodzinie Red Bulla może nie być priorytetem. Poniekąd to często odczuwa jego rodak Tsunoda, który krytykował fakt, że mimo niezłej jazdy pomija się go przy walce o kokpit obok Verstappena. Raczej też nikt inny nie będzie zabiegał o Iwasę w F1.
Wielki comeback Sebastiana Vettela do F1?
Ponoć „nigdy nie mów nigdy”, ale raczej taki scenariusz jest mało prawdopodobny. Czterokrotny mistrz świata F1 odszedł ze sportu po sezonie 2022 i skupił się na rodzinie. W tym roku testował hypercara Porsche, ale bardziej dla zabawy, aniżeli zgłaszając plan powrotu na tor. Oczywiście marketingowo dla Audi byłoby świetnie, bo jeśli Sebastian Vettel wróciłby w niezłej formie, to sporo by zyskali. Niemiec był jednak zmęczony ostatnimi latami w królowej motorsportu, kiedy to w 2020 roku otrzymał kiepski bolid od Ferrari, a w latach 2021-2022 Aston Martin też nie domagał. Widząc, co dzieje się wokół Audi i ile jest zamieszania, 37-latek zdaje sobie sprawę z tego, ile zajmie poukładanie wszystkich puzzli. Jedyną szansą na jego powrót byłoby odrodzenie Saubera w 2025 roku, które dałoby nadzieję, że wraz z rewolucją techniczną 2026 już jako Audi stajnia z Hinwil będzie czołową ekipą.
Możliwe jednak, że Vettel wróciłby do sportu w innej roli. Binotto oraz Wheatley mogliby widzieć go jako konsultanta lub ambasadora. Niemiecki weteran mógłby być w podobnej roli, jak do niedawna Alain Prost w Renault. Zatem jeszcze wiele może się wydarzyć.