Liam Lawson zawsze wierzył, że mu się uda
Niewątpliwie od czasu pojawienia się tego zawodnika w programie juniorskim Red Bulla jego celem musiał być awans do mistrzowskiego zespołu F1. Po 11 Grand Prix ta okazja się nadarzyła i przed nim wielka szansa na podia oraz zwycięstwa. Droga Liama Lawsona do głównej ekipy Czerwonych Byków była dość kręta. Po wicemistrzostwie DTM w 2021 r. i zajęciu 3. miejsca w F2 w sezonie 2022, nie mógł on liczyć od razu na kokpit w F1. Poniekąd w planach namieszał mu Nyck de Vries, który po niespodziewanym debiucie w Williamsie podczas GP Włoch 2022 zdobył punkty i przekonał do siebie Hemuta Marko. W kolejkę też wskoczył Daniel Ricciardo, który miał odbudować się po nieudanym epizodzie z McLarenem. Red Bull nie zostawił jednak Lawsona samemu sobie, dlatego zaangażowali go w Super Formułę, gdzie odwdzięczył się wicemistrzostwem.
Niestety sezon 2023 stał w większości pod znakiem pracy w roli kierowcy rezerwowego i testowego w Red Bull Racing i AlphaTauri. Niespodziewanie okazja przyszła podczas GP Holandii, kiedy to Daniel Ricciardo doznał kontuzji po uderzeniu w bandę. Liam Lawson wskoczył bez większych przygotowań i całkiem dobrze radził sobie w trudnych warunkach. Później otarł się o punkty na Monzy, a w Singapurze przebojem wdarł się do Q3 i to pokonując samego Maxa Verstappena. Później Nowozelandczyk wywalczył premierowy punkt w F1. W Japonii i Katarze już nie powtórzył tego, ale każdy zdawał sobie sprawę, że wtedy AlphaTauri miała jeden z najsłabszych samochodów w stawce. Od Austin wrócił już Ricciardo i tak wydawało się, że krótka przygoda jego kolegi z Oceanii dobiegła końca.
Życie bywa jednak przewortne
„Danny” nie radził sobie zbyt dobrze na tle Yukiego Tsunody i po GP Singapuru 2024 wypadł ze stawki. W jego miejsce umieszczono Liama Lawsona, który na nowym dla siebie obiekcie CoTA wszedł z przytupem imponując w kwalifikacjach do sprintu, a potem wdając się w przepychanki z Fernando Alonso. Później przez liczne kary za nadprogramowe podzespoły startował z końca stawki i już wtedy pokazał kunszt. Finalnie GP USA dla 22-latka zakończyło się świetnym, 9. miejscem. Dobre wrażenie zatarło się po GP Meksyku, kiedy dał ponieść się emocjom w walce z Sergio Perezem. Obaj panowie utrudnili sobie wyścig i wymieniali się wulgarnymi gestami. Lawson trafił na przysłowiowy dywanik, ale zbyt wiele nie stracił na tej akcji.
Już w Sao Paulo kierowca RB wywalczył kolejne punkty za 9. miejsce. Niestety była to ostatnia zdobycz, ponieważ w ostatnich 3 rundach Racing Bulls nie radziło sobie zbyt dobrze. Przez to też byłą zagwozdka o to, kto bardziej zasłużył na fotel u boku Maxa Verstappena. Finalnie Czerwone Byki postawiły na Liama Lawsona, który nie ma jeszcze na koncie ani jednego pełnego sezonu w F1. Tymczasem wymarzony zespół zaufał mu, wiążąc długoterminowe nadzieje. Umowa zapewne jest wieloletnia, ale zapewne ma klauzulę obejmującą 1+1 i wszystko wyjaśni się po połowie sezonu 2025.
Wrażenia po ogłoszeniu „Kiwiego” w Red Bullu
– Bycie ogłoszonym jako kierowca Oracle Red Bull Racing jest dla mnie spełnionym życiowym marzeniem. To jest coś, czego chciałem i nad czym pracowałem odkąd miałem osiem lat. To była niesamowita podróż. Chcę bardzo podziękować całemu zespołowi w VCARB za ich wsparcie, ostatnie sześć wyścigów odegrało ogromną rolę w moich przygotowaniach do następnego kroku – powiedział Liam Lawson.
– Chcę również podziękować, Christianowi, Helmutowi i całej rodzinie Red Bull za wiarę we mnie i danie mi tej okazji. Jestem bardzo podekscytowany, że mogę pracować u boku Maxa i uczyć się od mistrza świata. Nie mam wątpliwości, że nauczę się dzięki jego wiedzy. Nie mogę się doczekać! – dodał 22-latek.
Welcome to the Team, @LiamLawson30 🇳🇿 Stepping up to Oracle Red Bull Racing for 2025 ⬆️
— Oracle Red Bull Racing (@redbullracing) December 19, 2024
– Z przyjemnością ogłaszam, że Liam Lawson dołączy do zespołu w 2025 roku. Występy Liama w ciągu jego dwóch okresów w Visa Cash App Racing Bulls pokazały, że jest on nie tylko zdolny do dostarczania dobrych wyników, ale także jest prawdziwym zawodnikiem. Nie boi się walczyć z najlepszymi i wejść na szczyt. Jego przybycie kontynuuje długą historię zespołu w zakresie promocji w ramach programu Red Bull Junior Team. W ten sposób podąża śladami mistrzowskich i wyścigowych kierowców, takich jak Sebastian Vettel i oczywiście Max Verstappen – powiedział Christian Horner.
– Nie ma wątpliwości, że ściganie się u boku Maxa, czterokrotnego mistrza i niewątpliwie jednego z największych kierowców, jakich kiedykolwiek widziano w F1, jest zniechęcającym zadaniem. Jestem pewien, że Liam może sprostać temu wyzwaniu i zapewnić nam wyjątkowe wyniki w przyszłym roku – dodał szef Red Bull Racing.
Dlaczego nie Yuki Tsunoda?
Japończyk otrzymał pierwszy pełny test w bolidzie Red Bulla dopiero w tym roku, podczas testów posezonowych w Abu Zabi. Wrażenia były pozytywne i wydawało się, że Honda przekona Hornera i Marko do ich wspólnego wychowanka. Tak się nie stało. Możliwe, że samuraj nie miał od początku dużych szans po decyzji rodzimego producenta o dołączeniu do Astona Martina. Wiele wskazywało na to, że być może Tsunoda otrzyma szansę. Wtedy jednak musiałby zerwać relacje z Hondą po sezonie 2025 lub od razu. Najprawdopodobniej jednak dotychczasowe występy Japończyka od 2021 roku nie przekonały głównego zespołu. Mimo że ten poprawiał się z roku na rok, a po odejściu Gasly’ego w 2022 roku został liderem satelickiej ekipy, to wciąż zdarzały mu się wpadki lub kontrowersyjne wypowiedzi.
Mimo wszystko Tsunoda zostaje w rodzinie Red Bulla, ponieważ ma ważny kontrakt w Racing Bulls. Gdyby Lawson zawodził, to Red Bull może spróbować ich podmienić. Ewentualnie mogą też szukać rozwiązań z innym kierowcą i np. wrócić do pomysłu z Franco Colapinto.
Sergio Perez winnym braku tytułu MŚ wśród konstruktorów dla Red Bulla
Zapewne Perez i jego menedżerowie negocjowali warunki rozstania dość długo. W grze byli też sponsorzy z Meksyku, którzy w przypadku ogłoszenia odejścia swojego rodaka stracili sens wspierania austriackiego zespołu. Meksykanin miał ważny kontrakt na sezon 2025 oraz opcję jego przedłużenia. Jednocześnie też Checo wnosił spore wsparcie sponsorskie. Część relacji zapewne się zakończy, a 34-latek otrzyma zadośćuczynienie. Media spekulowały o kwotach rzędu 16-18 mln USD. Ostatecznie nie dowiemy się, ile i czy faktycznie przy porozumieniu w grę weszła taka zapłata.
– Jestem niesamowicie wdzięczny za ostatnie cztery lata spędzone w Oracle Red Bull Racing i za możliwość ścigania się z tak niesamowitym zespołem. Jazda dla Red Bulla była niezapomnianym doświadczeniem i zawsze będę cenić sukcesy, które razem osiągnęliśmy. Pobiliśmy rekordy, osiągnęliśmy niezwykłe kamienie milowe i miałem przywilej poznać tak wielu niesamowitych ludzi po drodze. Serdeczne podziękowania dla każdego członka zespołu, od kadry zarządzającej, inżynierów i mechaników, działu gastronomii, gościnności, kuchni, marketingu i komunikacji, a także dla wszystkich w Milton Keynes. Życzę wam wszystkiego najlepszego na przyszłość – powiedział Sergio Perez. Pełną wypowiedź byłego już kierowcy Red Bulla znajdziecie w tym artykule.
Czerwone Byki były rozczarowane postawą Checo w sezonie 2024
Niejako jego obniżka formy przyszła już po GP Miami 2023, kiedy przestał wierzyć w walkę z Maxem Verstappenem. Nikt nie obstawiał jednak, że po całkiem solidnym początku kampanii 2024, Meksykanin znów straci tempo. Od GP Emilii-Romanii, kiedy to był dopiero ósmy widać było, że dzieje się coś niedobrego. I tak faktycznie było. Od tamtej pory do samego końca sezonu 2024 najwyższe miejsce Pereza to… 6. miejsce z GP Holandii. Do tego też wiele razy nie kwalifikował się do Q2. Drobny przebłysk u zeszłorocznego wicemistrza świata mieliśmy podczas GP Azerbejdżanu, gdzie czystym tempem walczył nawet o zwycięstwo. Niestety miał też wtedy wyścigowy incydent z Carlosem Sainzem, przez który obaj wykluczyli się z wyścigu w samej jego końcówce.
Gracias por todo Checo 💙
After four successful seasons together, Sergio Pérez and Oracle Red Bull Racing have reached an agreement to part ways for 2025. pic.twitter.com/NAZFN87aKi
— Oracle Red Bull Racing (@redbullracing) December 18, 2024
Max Verstappen wywalczył swoje 4. mistrzostwo świata, ale Red Bull zajął dopiero 3. miejsce. W porażce Czerwonych Byków z McLarenem i Ferrari miał udział nie tylko nieprzewidywalny momentami samochód RB20, ale też brak formy 8. Sergio Pereza.
Isack Hadjar najpewniej zadebiutuje w F1
Francuz będzie najprawdopodobniej piątym debiutantem w sezonie 2025. Oczywiście kierowcy tj. Oliver Bearman i Jack Doohan mają za sobą pojedyncze starty w 2024 roku. Wciąż jednak żaden z nich nie przejechał więcej jak 2 weekendów wyścigowych. Na pewno w kontekście Isacka Hadjara w Visa Cash App RB można mówić o zasłużonej szansie. 20-latek w tym roku do samego końca walczył z Garbielem Bortoleto o mistrzostwo w Formule 2. Poza tym miał on też sesje testowe i treningowe w bolidach Red Bulla oraz ich satelickiej ekipy z Faenzy. Niemal pewne było wtedy, że kolejny junior otrzyma kokpit w drugim zespole, gdy Czerwone Byki pożegnają Pereza. Tak też się stało. Niedługo więc kolejne ogłoszenie.