Connect with us

Czego szukasz?

Samochody

TEST | Renault Megane R.S. TCe 280 EDC – czy mogło być lepiej?

Nie ukrywam, że względem nowego Renault Megane RS miałem spore oczekiwania. Poprzednik był prawdziwym hot-hatchem wymagającym od kierowcy czegoś więcej niż umiejętność wciskania gazu. Czy nowa „rska” spełniła moje oczekiwania? Zapraszam do testu.

Gdy emocje sięgają zenitu

Kiedy dowiedziałem się o możliwości przetestowania nowej odsłony niemalże kultowego już hot-hatcha z Francji, znalazłem się w siódmym niebie. Byłem przekonany o tym, że francuscy konstruktorzy zrobili wszystko, aby nowe Renault Megane R.S. TCe 280 EDC spełniło oczekiwania wymagających kierowców i godnie zastąpiło swojego poprzednika. Prawie 600 km przejechanych za kierownicą tego auta pozwoliło mi wyrobić sobie zdanie na jego temat. Przejdźmy do konkretów.

Renault Megane R.S. TCe 280 EDC – co za sztuka!

Musicie przyznać, że ten samochód wygląda obłędnie. Zwróćcie uwagę jak pięknie jest narysowany, a masywne zderzaki jeszcze bardziej podkreślają wygląd tego auta. Od samego początku jest sportowo i agresywnie i od razu wiadomo, że nie jest to zwykły model Megane. Biały kolor nadwozia? Co kto woli. Z samego początku wciąż powtarzałem, że w tej konfiguracji auto wygląda zbyt neutralnie, a dla mnie tego typu wóz powinien jak najbardziej rzucać się w oczy – zmieniłem jednak zdanie.

Testowany przeze mnie egzemplarz osadzono na opcjonalnych, 19-calowych, czarnych felgach Interlagos, które wybitnie zgrywają się z białym nadwoziem. Zróbmy kilka kroków do tyłu, a naszym oczom ukaże się potężny dyfuzor z centralnie umieszczonym układem wydechowym i prawdziwe wyloty powietrza. Ładnie, prawda?

W środku staniki nie latają, ale..

Wszystko wygląda dobrze. Materiały wykończeniowe poprawnej jakości, bardzo wygodna kierownica obszyta alcantarą z czerwonymi przeszyciami i łopatkami do zmiany biegów, a także fantastyczne fotele kubełkowe znane już z wersji GT. W środku znajdziemy także system inforozrywki R-Link, który w każdym testowanym przeze mnie egzemplarzu Renault doprowadza mnie do białej gorączki. Jest nieintuicyjny, działa powoli, a jego obsługa podczas jazdy staje się niebezpieczna. Przestrzeń w środku jest wystarczająca i sprawia, że codzienne przemieszczanie się tym autem nie sprawia najmniejszego problemu. Z przodu sporo miejsca – z tyłu także.

Koniec ery downsizingu

Pod maską nowego wcielenia Megane R.S. znajduje się czterocylindrowy silnik 1.8 z turbo o mocy 280 KM i 390 Nm sprężony z sześciobiegową, dwusprzęgłową skrzynią EDC. To dokładnie to samo serce, które znajdziemy w Renault Espace, czy nowej Alpinie. Osiągi? Wystarczające, ale brakuje dołu, a turbo dziura czasem irytuje. Sęk w tym, że tej mocy nie czuć. W trybie komfortowym osiągi auta są dławione i każde wciśnięcie pedału gazu do oporu nie powoduje zaskoczenia. Moc rozwijana jest bowiem liniowo. Dopiero po przełączeniu w tryb sportowy lub race pokazuje się agresywniejsza strona pojazdu. Układ wydechowy zaczyna pracować głośniej, reakcja na gaz poprawia się o 100%, a skrzynia biegów w trybie ekspresowym przełącza każde następne przełożenie.

Utwardza się także zawieszenie. Co do odczuć akustycznych.. dźwięk auta wydobywa się z głośników, a wydech nie zrobił na mnie wrażenia, bo Akrapovic to nie jest. Natomiast przy każdej zmianie biegów na czerwonym polu zaczyna mocno strzelać, a schodząc z obrotów fajnie sobie „popyrkuje”. Do pierwszej setki samochód rozpędza się w 5,8 sekundy (według katalogu), a mierzalne przyspieszenie wynosi 6 sekund. Wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się przy około 243 km/h, a spalanie wciąż wzrasta. Przy spokojnej jeździe po mieście trzeba liczyć się ze spalaniem na poziomie 13-14 litrów, a przy agresywnej… nawet 25-30 l. Wcale nie narzekam, bowiem każdy, kto kupuje tego rodzaju pojazd musi liczyć się z dużym spalaniem, ale uważam, że to trochę za dużo.

Renault Megane R.S. TCe 280 EDC jeździ jak po sznurku

To, co pozytywnie mnie zaskoczyło to to, jak to auto sunie po drodze. Megane R.S. prowadzi się precyzyjnie i daje dużo frajdy. Układ kierowniczy jest dokładny, a więc doskonale czuć, co dzieje się z kołami. Zawieszenie jest twarde, ale nie męczące. R.S. opiera się na tym samym układzie zawieszenia, co wersja GT, ale jest niższy o 5 mm, i ma inny rozstaw kół (+45 mm z przodu, + 30 mm z tyłu). Do tego zastosowano amortyzatory z hydraulicznymi stoperami, stabilizującymi skok koła podczas przejeżdżania przez nierówności.

Największą robotę robi system czterech kół skrętnych 4 Control. Powoduje on, iż całość prowadzi się jak po sznurku. Gdy nnajdzie nas ochota na zarzucenie tyłkiem, to nie ma z tym najmniejszego problemu, ale przygotujcie się na ostrą kontrę. Jest jeden klocek, którego brakuje w tej układance, a jest to dzikość. Nowy R.S. jest do bólu przewidywalny, nie wyzwala wielu emocji i nie sprawia, że chce do niego wrócić. To taki zwykły daily car ze zwiększoną mocą. Inżynierowie z Francji z całą pewnością postawili na kompromis i uspokojenie auta względem poprzednika. Moim zdaniem to błąd, ale rynek rządzi się swoimi prawami.

To jeszcze nie koniec

Podstawową wersję Renault Megane R.S. wyceniono na 124 900 zł, co w kategorii hot-hatchy sprawia, że jest to niesamowita propozycja. Dokładamy automat EDC i kilka fajnych dodatków, a wystawiony rachunek od dealera skończy się na kwocie 165 700 zł. Nie wiem czy przy tej kwocie nie zdecydowałbym się na coś innego.

Z niecierpliwością czekam na możliwość przetestowania wersji ze skrzynią manualną i pakietem Cup w którego skład wchodzą: twardsze zawieszenie i szpera. Mam nadzieję, że wtedy ten samochód pokaże swoje prawdziwe oblicze. Na tę chwilę pozostaje niedosyt i zawód, bo liczyłem na więcej agresji oraz brak kompromisu, a okazało się zupełnie inaczej.

Oceń nasz artykuł!
Reklama