Z zewnątrz
W przypadku Kadjara zdecydowano się na: szerszy grill z chromowanymi wstawkami, szersze zderzaki oraz nowe reflektory. Zdarza się, że facelifting modeli niewiele zmienia, ale tutaj różnice widać gołym okiem.
Zderzak został przeprojektowany, a atrapa chłodnicy nawiązuje do tej z Koleosa. Pojawiły się też chromowane wstawki nie tylko w grillu, ale również w okolicach świateł przeciwmgłowych, które pełnią również funkcję reflektorów doświetlających podczas jazdy w zakręcie lub skręcania.
Zmienił się także tył samochodu. Dorzucono do niego światła przeciwmgłowe oraz światła wsteczne. Poza tym znajdziemy tam też chromowane wstawki w miejscach imitujących układy wydechowe czy nieco przeprojektowane tylne reflektory.
W środku
We wnętrzu wprowadzono nowy panel klimatyzacji, który nawiązuje wyglądem do tego z Dustera oraz nowy wyświetlacz systemu inforozrywki. W końcu pojawiła się opcja CarPlay oraz Android Auto. Sterowanie i oprogramowanie zostało identyczne w stosunku do poprzedniej wersji, jednak w żadnym przypadku nie jest to wada – cały czas jest ono intuicyjne i dość proste w obsłudze.
Dodano też elementy imitujące chrom. Widać to między innymi w obudowie nawiewów, tunelu środkowym, czy w boczkach drzwi. Są też zmienione fotele, które otrzymały możliwość regulacji długości siedziska. Warto też wspomnieć, że siedzenia są – jak przystało na Renault – bardzo wygodne.
Niestety, choć materiały wykończeniowe zostały poprawione, to niektóre z nich cały czas nie są najlepszej jakości. Biorąc pod uwagę, że jest to auto z segmentu C, można by oczekiwać nieco staranniejszego wykończenia detali.
Kadjarem podróżuje się komfortowo. Wygodne fotele doskonale podpierają one ciało na zakrętach. Nie jestem natomiast fanem zastosowanej w tym modelu skokowej regulacji kąta oparcia, która jest mało wygodna.
Nie mam za to żadnych zastrzeżeń co do czytelności elektronicznych zegarów. Nowy jest też system multimedialny R Link 2 z 7-calowym ekranem dotykowym, który szybciej działa i lepiej reaguje na dotyk oraz jest w pełni kompatybilny ze smartfonami. Minus za dotykową regulację głośności.
Kadjar mierzy prawie 4,5 m długości, więc zarówno kierowca, jak i pasażerowie będą komfortowo podróżować nawet w dłuższych trasach. Z tyłu znajdziemy odpowiednio dużo miejsca na nogi i nad głową, a z przodu jest niemniej wygodnie i całkiem przestronnie.
Na pochwałę zasługuje też bagażnik o pojemności 472 litrów z dwupoziomową podłogą i zabezpieczeniami przeznaczonymi na mniejsze i narażone na uszkodzenie przedmioty.
Jak to jeździ?
Zmiany zaszły także pod maską. Od teraz podstawową jednostką napędową w gamie jest silnik 1.3 z turbodoładowaniem generujący od 140 do 160 KM. W wersji testowej mieliśmy do czynienia ze słabszą odmianą sprzężoną z automatyczną skrzynią EDC o 6 przełożeniach.
Osiągi jak na podstawę są zadowalające. 9,4-sekundy do pierwszej setki oraz 210 km/h prędkości maksymalnej. Co ciekawe, zużycie paliwa również pozytywnie zaskakuje. Średnie spalanie z testu wyniosło 8 litrów na 100 km. Kadjar ochoczo reaguje na pedał gazu i bardzo płynnie przyspiesza, a przy tym jest dobrze wyciszony.
Skrzynia automatyczna też jest bardzo dobra. O ile źle wspominam EDC sprzed kilku lat, o tyle obecnie przekładnie Renault sprawiają całkiem dobre wrażenie. Szybko „myśli”, dobrze reaguje na kickdown, a także nie zawiesza się.
Podsumowanie
Renault Kadjar po liftingu to bardzo udana konstrukcja. Dobrze wygląda, świetnie jeździ i oferuje wysoki komfort podróżowania. Posiada też ciekawe wyposażenie, któremu niczego nie brakuje. Na zdecydowaną pochwałę zasługują także nowe silniki.
78 900 zł – tyle trzeba zapłacić za wersję z silnikiem 1,3-litra o mocy 140 KM w odmianie wyposażenia Play. Do mocniejszego silnika (nad którym warto się zastanowić) trzeba nieco dopłacić. Z kolei do opcji z automatyczną skrzynią biegów trzeba dorzucić kolejne 7 000 zł. Najsłabszy diesel, czyli 1.5 Blue dCi został wyceniony na 95 000 zł.