Amerykański zespół Formuły E tym samym zdecydował się na całkowitą zmianę składu kierowców. Dla Nico Müllera będzie to powrót do bolidów jednomiejscowych (single-seaterów), gdyż tuż przed swoimi startami w DTM rywalizował między innymi w GP3 i Formule Renault 3.5. Od dwóch sezonów był również testerem ekipy Audi w elektrycznej serii.
Szwajcar podkreślał, że kocha tory uliczne, ale zachowuje ostrożność w słowach, mając na uwadze iż będzie to jego debiut w Formule E. Jego podejście jest zrozumiałe, ponieważ wielu debiutantów musiało się przyzwyczaić do charakterystyki serii i w dużej mierze także do odpowiedniego zarządzania energią.
– Nie możemy się doczekać walki z tymi wszystkimi producentami. Będę wywierał presję od pierwszej rundy sezonu w Arabii Saudyjskiej – powiedział aktualnie wicelider klasyfikacji generalnej serii DTM.
Dragon Racing to zespół, który jest w Formule E od samego początku, wcześniej był obecny również w IndyCar. Ostatnio mieli trochę pecha i sezon 2019/20 ukończyli na dziesiątym miejscu w klasyfikacji generalnej. Jednak przed kolejną kampanią mają spore oczekiwania – szef zespołu zapowiadał walkę na torze z zespołami fabrycznymi.
Przypomnijmy, że po raz pierwszy 24 samochodów stanie na starcie do wyścigu już 22 listopada na ulicach w Arabii Saudyjskiej, gdzie wyjątkowo na inaugurację zaplanowano podwójna rundę.
Nie wiadomo, czy Nico Müller będzie kontynuował swój program w serii DTM w sezonie 2020 wraz z Audi. Wszystko może zależeć od różnych zobowiązań kontraktowych i oczywiście kalendarza niemieckiej serii (mogą pojawić się nakładki z FE). Szwajcar na pewno chce szukać nowych wyzwań. W tym roku uległ Rene Rastowi, ale suma summarum może być z siebie zadowolony.