Sebastien Bourdais i jego obiecujący początek
Sebastien Olivier Bourdais urodził się 28 lutego 1979 roku w znanej światu sportów motorowych miejscowości, Le Mans. Kariera Francuza rozpoczęła się na początku lat 90. w kartingu. Jego ojciec, Patrick, fundował i wspierał syna, a sam kilka lat wcześniej brał udział m.in. w wyścigu 24 Hours of Le Mans. Pierwsze sezony wyglądały bardzo obiecująco, gdyż Sebastien zdobył kilka tytułów mistrzowskich w rodzimej Francji. Poważnym krokiem w przód był rok 1995, ponieważ wtedy Bourdais dołączył do serii Formula Renault Campus. Tym samym wybrał ścieżkę single-seaterów. Wyniki w początkowych kampaniach nie były wybitne, lecz w 1997 roku nastąpił przełom. Bourdais został wicemistrzem kraju w Formule Renault, a tytuł przegrał o zaledwie jeden punkt. Następne lata to rywalizacja w Formule 3, która trwała do 1999 r. i zaowocowała mistrzostwem we francuskiej serii.
Wszystko nabrało rozpędu rok później, wówczas Sebastien Bourdais dołączył do zespołu Prost Junior Team w Formule 3000. Seria ta była wtedy zapleczem królowej sportów motorowych i to w niej głównie poszukiwano młodych talentów. Sebastien wziął udział w dziesięciu wyścigach i raz nawet stanął na podium, zajął drugie miejsce na torze Magny-Cours. To przełożyło się na jedynie dziewiątą lokatę w ogólnym rozrachunku. W kolejnym sezonie Francuz zmienił zespół na DAMS, co zaowocowało lepszymi rezultatami. Bourdais po raz pierwszy zasmakował zwycięstwa w serii, a ponadto jeździł dosyć równo. To poskutkowało awansem na czwarte miejsce w klasyfikacji końcowej.
Okazało się, że to nadal było mało dla ambitnego kierowcy, dlatego na następną kampanię znowu zmienił barwy. Tym razem postawił na Super Nova Racing u boku Tiago Monteiro i mimo niemrawego początku okazało się to strzałem w dziesiątkę. Nasz bohater został mistrzem Formuły 3000 z przewagą dwóch punktów nad Giorgio Pantano. Najciekawsze jest to, że tytuł powinien zdobyć Tomas Enge, który wygrał wyścig na Węgrzech, lecz został zdyskwalifikowany. Powodem dyskwalifikacji był pozytywny wynik testu na niedozwolone substancje.
Fot. Sbourdais.com
Sukcesy w Stanach Zjednoczonych
W tym samym roku Sebastien Bourdais otrzymał szansę przetestowania bolidów Formuły 1 dla zespołów Arrows i Renault. Tym bardziej ciekawa była jego decyzja, którą podjął sezon później. Francuz postanowił podbić świat za oceanem i dołączył do serii CART, która rok później została przekształcona w ChampCar. Debiut o dziwo nie był zły, a wręcz przeciwnie, Bourdais zaskoczył wiele osób i zajął czwarte miejsce w klasyfikacji końcowej. Ponadto zwyciężył w trzech wyścigach, a siedem razy stawał na podium. To wszystko przełożyło się na tytuł „Rookie of the Year”.
Od kolejnego roku rozpoczęła się istna dominacja Sebastiena w Stanach Zjednoczonych. Reprezentant zespołu Newman/Haas Racing aż cztery razy z rzędu zostawał mistrzem serii ChampCar. Sam fakt takiego dokonania jest ewenementem, a Bourdais po prostu robił swoje. Przez cztery lata wziął udział w pięćdziesięciu pięciu wyścigach, z czego wygrał aż dwadzieścia osiem razy. To daje ponad pięćdziesiąt procent wygranych we wszystkich startach! Największym pokazem siły Francuza była kampania z 2006 roku, ponieważ jego przewaga nad drugim Justinem Wilsonem była bliska stu punktów. Znakomite rezultaty zauważył zespół Scuderia Toro Rosso, który wówczas zaprosił naszego bohatera na testy, które zaowocowały awansem na stanowisko kierowcy testowego. Dwa lata testowania opłaciły się, Sebastien mógł spełnić swoje dziecięce marzenia i 10 sierpnia 2007 roku ogłoszono, że zostanie kierowcą etatowym w nadchodzącym sezonie.
Sebastien Bourdais wins the ’07 Champ Car title for @NewmanHaas (Actually, he’d wrapped it up by this race in Mexico!) pic.twitter.com/a44GBAnw
— RACER (@RACERmag) December 1, 2011
Ciężki orzech do zgryzienia
Sebastien Bourdais został partnerem Sebastiana Vettela, obiecującego Niemca, który rok wcześniej zadebiutował podczas GP USA w barwach BMW Sauber. Sezon rozpoczął się tradycyjnie w Australii na torze Albert Park. W kwalifikacjach Francuz odpadł już w pierwszej części czasówki, co było nieco rozczarowujące, zważając na fakt, iż Vettel zajął fenomenalne dziesiąte miejsce. Wyścig to jednak inna bajka, wielu kierowców zmagało się z problemami i odpadali z rywalizacji. Bourdais przez długi czas utrzymywał się na czwartym miejscu, aż na dwa okrążenia przed końcem jego silnik uległ awarii. Mimo to został sklasyfikowany na ósmej lokacie, a po dyskwalifikacji Barrichello awansował o jedno oczko. Tym samym zdobył swoje pierwsze punkty w królowej sportów motorowych. Kolejne wyścigi nie były już tak kolorowe, jego zespołowy partner częściej znajdował się przed nim aniżeli za nim. Poza tym zaczęły dochodzić głosy, że Sebastien nie potrafi okiełznać nadsterownych maszyn Formuły 1.
Kolejnym wyścigiem wartym uwagi było GP Belgii, w kwalifikacjach pokonał Vettela i startował z dziewiątego pola. Deszcz utrudniał pracę kierowcom, przez do dochodziło do wielu przetasowań w stawce. Przez moment największym wygranym wydawał się być właśnie Bourdais, który jechał na trzecim miejscu. Znowu do dramatu doszło pod koniec, na ostatnim okrążeniu pogorszyły się warunki, a Sebastien starał się dowieźć bolid w jednym kawałku do mety. To poskutkowało spadkiem o aż cztery pozycje. W wywiadzie po wyścigu o mało nie popłakał się. Wspomniał, że walczył o fotel na kolejny sezon i najzwyczajniej w świecie nie podołał zadaniu, przez co pluł sobie w brodę.
Jeśli myślicie, że jego limit pecha został wyczerpany to mylicie się, następnym startem było pamiętne GP Włoch na Monzie. Deszczowe kwalifikacje padły łupem Vettela, a Bourdais zajął znakomite czwarte pole. Po tym jak kierowcy rozpoczęli okrążenie rozgrzewkowe, bolid Francuza stał w miejscu i ostatecznie nie chciał ruszyć. Przez to nasz bohater był zmuszony startować z alei serwisowej, a to przełożyło się na przedostatnie miejsce w wyścigu. Do końca sezonu Sebastien ani razu nie punktował i w klasyfikacji końcowej zajął odległe siedemnaste miejsce, zaś Vettel był ósmy. Osiągnięcia zza oceanu nie przełożyły się na osiągnięcia na świecie.
Zespół dwóch Sebastienów
Mimo wszystko, w lutym 2009 roku zespół Toro Rosso ogłosił, że Sebastien Bourdais otrzyma fotel na nadchodzący sezon. Jego nowym zespołowym partnerem został szwajcarski debiutant, Sebastien Buemi. Początek był dobry, w Australii zarówno Szwajcar oraz Francuz zdobyli cenne punkty. Pierwsze problemy zaczęły się w Hiszpanii, tam Bourdais uderzył w samochód kolegi i obaj kierowcy odpadli z rywalizacji. Potem w Monako nasz bohater zdobył swój ostatni punkt w Formule 1.
Trzy ostatnie wyścigi były istną katastrofą, młody Buemi okazał się lepszym w STR. Na domiar złego Sebastien w Wielkiej Brytanii spowodował kolizję z Heikkim Kovalainenem, co nie poprawiło jego sytuacji. Po fatalnych kwalifikacjach w Niemczech, w których przegrał ze Szwajcarem o ponad sekundę oraz wyścigu, w którym doszło do awarii, zespół podjął decyzję. 16 lipca 2009 roku Franz Tost ogłosił, że Sebastien Bourdais zostanie zastąpiony przez Jaime Alguersuariego. Francuski kierowca chciał wnieść pozew przeciwko Toro Rosso, ponieważ jego kontrakt nadal był aktualny. Ostatecznie zespół z Faenzy zapłacił mu ponad dwa miliony dolarów, aby załagodzić sytuację. Tak zakończyła się przygoda obiecującego Bourdaisa z królową sportów motorowych.
I expect to see everything in Barcelona-Cataluña F1 GP except as in 2009 between Bourdais and team-mate Buemi 😫 #F1 pic.twitter.com/Dqi6sAMgKa
— Abdijabar (@Abdijabaar44) May 12, 2016
Sebastien Bourdais wraca do USA
Po istnym blamażu w Formule 1, Sebastien wrócił do Stanów Zjednoczonych, jednak zanim tam zawitał wziął udział w Superleague Formula. Tam reprezentował barwy zespołu Olympique Lyonnais oraz Sevilla FC. Zwyciężył w trzech wyścigach, jednak dla niego ważniejsze było odbudowanie reputacji. Po odejściu z Formuły 1 wiele osób uznało go za słabego kierowcę, przeciętniaka. Dlatego też w 2011 roku dołączył do IndyCar. Poza tym warto wspomnieć, że od 1999 stale uczestniczył w wyścigach 24 Hours of Le Mans, gdzie trzykrotnie kończył drugi w kategorii LMP1.
Co do serii IndyCar, nasz bohater nie odnosił tam ogromnych sukcesów, gdyż najlepszym rezultatem było siódme miejsce na zakończenie rywalizacji w 2018 roku. Jego największym osiągnięciem po 2009 było bez wątpienia zwycięstwo w wyścigu w Le Mans w 2016 roku. Wraz z Joeyem Handem i Dirkiem Mullerem zwyciężyli w klasie GTE Pro. Oprócz tego nie można nie wspomnieć o fatalnej kraksie, jaką Bourdais zaliczył podczas kwalifikacji do wyścigu Indy 500 w 2017 roku. Sam wypadek wyglądał okropnie, jednak Francuz bardzo szybko doszedł do siebie i wrócił na ostatnie trzy wyścigi sezonu. Od sezonu 2020, Sebastien Bourdais stale bierze udział ponadto w serii IMSA. Obecnie zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i reprezentuje barwy zespołu JDC-Mustang Sampling Racing.
Podsumowanie
Czytając ten artykuł wiele osób może zastanawiać się nad tym, dlaczego umieściłem Sebastiena Bourdaisa w serii o największych niewypałach Formuły 1 obok takich kierowców jak Taki Inoue, czy Narain Karthikeyan. Odpowiedź jest prosta, Francuz to generalnie bardzo dobry kierowca, jednak przygoda w królowej sportów motorowych pozostawiła trwałą rysę na jego dorobku. Niektórzy słysząc nazwisko Bourdais wspominają jedynie o tym, że był przeciętny w Toro Rosso, a zapominają o innych dokonaniach. Takich jak czterokrotne mistrzostwo w serii ChampCar lub zwycięstwo w wyścigu w Le Mans. Ponadto miał ogromnego pecha, kilka razy jechał na wysokich pozycjach, lecz coś spowodowało, że nie dowoził dobrych rezultatów. Podsumowując, Sebastien po prostu nie poradził sobie w ogromnym świecie F1. Nie można mu ujmować umiejętności oraz osiągnięć, ale dołączenie do STR w perspektywie czasu było fatalne w skutkach.
jedlin12
3 maja 2021 at 11:40
Pozwolę sobie zwrócić uwagę na błąd w tekście. Opisywany kierowca dołączył w 2003 jak jeszcze seria nazywała się CART i dopiero po 2003 roku zmieniła nazwę na Champ Car. A tak poza tym niezły artykuł, pozdrawiam.