Między obowiązkami a pasją
Tony Brooks od najmłodszych lat wykazywał zainteresowanie szybkimi maszynami. Jako nastolatek jeździł po publicznych drogach, badając możliwości i ograniczenia w panowaniu nad kierownicą. Zdając sobie sprawę, iż poruszanie się po ogólnodostępnych trasach jest zbyt ryzykowne, postanowił przenieść się na tory i tam rywalizować. Anglik początkowo nie łączył swojej przyszłości z wyścigami – poszedł w ślady ojca i rozpoczął studia stomatologiczne. W tamtych czasach motorsport nie dawał stałego zarobku, kwestie bezpieczeństwa również pozostawiały dużo do życzenia. Dla Tony’ego wyścigi stanowiły coś bardziej na kształt hobby, priorytetem było ukończenie studiów i stabilny zawód. Jednak wszystko zmieniło się w 1955 roku.
Mocny debiut Brooksa i… zagubiony ząb
Obiecująca jazda w klubowych wyścigach zainteresowała brytyjski zespół Connaught i zupełnie odmieniła sytuację Brooksa. Telefon, z ofertą zespołu, zadzwonił akurat w czasie wykonywania przez Brytyjczyka zabiegu dentystycznego na oddziale stomatologii. Szef stajni, Rodeny Clarke chciał zobaczyć Brooksa na starcie w Grand Prix Syrakuz (choć nie należących do cyklu Mistrzostw Świata Formuły 1). Kierowca nie tylko przyjął ofertę, ale finalnie nie miał sobie równych i stanął na najwyższym stopniu podium. Warto dodać, że Brooks stał się też pierwszym brytyjskim zwycięzcą w brytyjskim aucie od prawie 31 lat!
Ze wspomnianym triumfem wiąże się też dość ciekawa historia. Brooks, który pierwszy raz zobaczył sycylijski tor na oczy, postanowił okrążyć go kilka razy na skuterze. Od kręcenia manetką gazu otarł dość mocno dłoń i musiał owinąć ją chusteczką. Po wyścigu Brytyjczyk znowu wsiadł na skuter, aby zdążyć na ceremonie podium. Ponownie musiał owinąć dłoń, jednak prowadząc jednoślad, był zmuszony zacisnąć opatrunek zębami. W efekcie Brooksowi wypadła korona. Nie chcąc szukać zęba na oczach setki widzów, szybko znalazł plan awaryjny- będąc studentem stomatologii, zawsze miał przy sobie sprzęt dentystyczny. Dzięki temu udało mu się założyć zapasową koronę i celebrować zwycięstwo. Tylko ze względu na brak kleju dentystycznego starał się zbytnio nie uśmiechać i uważać z mówieniem, by element zęba nie wypadł ponownie.
Zdjęcie archiwalne / Tony Brooks
Tony Brooks: Na granicy życia i śmierci
Znakomita postawa na Sycylii pozwoliła Brooksowi przebierać w ofertach na 1956 rok. Oczywiście pierwszym zainteresowanym był zespół Connaught. Jednak Tony postanowił zasiąść za kierownicą BRM u boku lidera, Mike’a Hawthorna. Niestety samochód okazał się bardzo zawodny-był wprawdzie lekki i posiadał ogromną moc, ale źle pokonywał zakręty i często psuły się w nim zawory. W efekcie Brooks nie zdołał wywalczyć ani jednego punktu do klasyfikacji generalnej.
Tego roku kierowca też pierwszy raz otarł się o śmierć . Podczas jazdy w Grand Prix na Silverstone, w BRM pękła linka przepustnicy. Brytyjczyk zjechał do boksu w celu szybkiej naprawy. Po powrocie na tor od razu poczuł, że coś jest nie tak. Wspomniana linka zacinała się, mimo to kontynuował jazdę. Kiedy trafił samochodem na śliską nawierzchnie zakrętu Abbey, musiał odpowiedniego wykonać manewr pedałem gazu. Wtedy linka zacięła się ponownie. Pedał gazu nie zadziałał i Brook uderzył z impetem o skarpę. Maszyna się obróciła, przeleciała przez tor na drugą stronę i przekoziołkowała. Kierowca został wyrzucony z auta i cudem przeżył – skończyło się „tylko” na złamanej szczęce i kostce.
Brooks i Moss, czyli niezapomniane Aintree
Po wydarzeniach na Silverstone Brook s bynajmniej nie zrezygnował ze ścigania, ale nadal traktował stomatologię jako najważniejszy cel. Lawirował między wyścigami, a egzaminami zawodowymi.
Najsłynniejsze zwycięstwo Brooks odniósł w Grand Prix Wielkiej Brytanii 1957 roku. Niecały miesiąc wcześniej zawodnik przeżył kolejny poważny wypadek. Podczas wyścigu w Le Mans, najechał Astonem Martinem na piaskowy nasyp, przekoziołkował autem i zatrzymał do góry kołami. Przejeżdżający obok zawodnik widząc uwięzionego pod samochodem Brooksa, uderzył lekko w maszynę, dzięki czemu ten mógł się wydostać.
Tym razem GP Wielkiej Brytanii było rozgrywane na torze Aintree. Brooks startował ponownie z Vanwallem (pozostałe maszyny zespołu prowadzili Stirling Moss i Stuart Lewis-Evans).
Tony startował z pierwszego pola, jednak kontuzja odniesiona we Francji mocno dawała o sobie znać. W tym samym czasie Moss miał problemy ze swoją maszyną. Znając sytuacje Brooksa, tuż przed wyścigiem, zawarto układ, iż w przypadku problemów w samochodach Evansa i Mossa, Tony odda swoją maszynę. Jak się okazuje u Stirlinga przerywał zapłon, więc doszło do zamiany i to Moss przekroczył linię mety jako zwycięzca. Wzięto jednak pod uwagę ogromny wkład Tony’ego i obaj panowie oficjalnie stanęli na najwyższym stopniu podium.
Tony Brooks: Między sukcesami i tragediami
Testy z nowym zespołem Vanwall zbiegały się zaliczeniami w szpitalach. Jak się okazuje w obu przypadkach Brooks osiągał coraz większe sukcesy, uzyskał tytuł chirurga stomatologii, a dla zespołu Tony’ego Vandervella walczył o coraz wyższe lokaty – w sezonie 1958 zakończył sezon na 3 miejscu.
Brooks odnosił coraz większe sukcesy, ale też coraz bardziej czuł jak cienka jest granica między wyścigową rywalizacją a śmiercią. Warto tutaj wspomnieć choćby o Grand Prix Niemiec 1958. Brytyjczyk startował mając pełny zbiornik paliwa co oznaczało wolniejszą jazdę jego Vanwalla. Jednak z okrążenia na okrążenie zyskiwał prędkość. Zbliżał się do lepiej sytuowanych samochodów Ferrari, gdzie kierowcami byli Mike Hawthorn i Peter Collins. Brooks redukował kilkuminutowe straty. Udało mu się wyprzedzić Hawthorna, i powoli zaczął doganiać Collinsa. Batalia była zacięta, ale i z niej Brooks wyszedł zwycięsko. Niestety zaraz po walce, Collins próbując dogonić Vanwalla wyjechał poza tor i uderzył w drzewo- jego obrażenia okazały się być śmiertelne. Brooks wygrał z przewagą ponad 3 minut, ale triumf ten okazał się być niezwykle gorzki z powodu śmierci przyjaciela.
Fot. Motorsport Images / Brooks po zwycięstwie w GP Niemiec 1958
Zdrowie ważniejsze niż tytuł
Rok 1959 miał być tym najważniejszym w karierze Booksa. Co ciekawe nie było w pewnym momencie wiadomo czy jego starty dojdą do skutku. W styczniu Vanwall ogłosiło wycofanie się z wyścigów. Na ratunek jednak przyszło Ferrari. Zespół zapytał czy Brooks nie byłby zainteresowany startami dla ich ekipy. Rozmowa trwała krótko i Tony został kierowcą stajni z Maranello. Z nową ekipą Brooks zgarnął zwycięstwa we Francji i w Niemczech. Niestety w Grand Prix Wielkiej Brytanii zastrajkowali mechanicy Ferrari, a Grand Prix Belgii odwołano. Kwestia mistrzowskiego tytułu miała więc rozstrzygnąć się na amerykańskim Sebring.
July 5, 1959 – At the #FrenchGP in Reims, Tony Brooks takes his 5th F1 career win, his 1st for #Ferrari #redseason pic.twitter.com/cog008Y6Du
— Scuderia Ferrari (@ScuderiaFerrari) July 5, 2015
Brooks walczył z całych sił i był bliski osiągnięcia historycznego sukcesu. Jednak problemy zaczęły się już na pierwszym okrążeniu- to Wolfgang von Trips wjechał w tył Ferrari. Wydawało się, że to tylko stłuczka mimo to Brytyjczyk postanowił zjechać do boksów na kontrolę- po wcześniejszych wypadkach, przysiągł sobie, iż przy jakimkolwiek incydencie na torze sprawdzi samochód. Wiedział, że traci przez to nie tylko zwycięstwo w wyścigu, ale też mistrzostwo świata. Zdrowie okazało się ważniejsze od walki na śmierć i życie. Po kontroli wyszło, iż samochód był cały, ale czasu nie dało już się nadrobić. Brytyjczyk zawody ukończył na trzecim miejscu, a tytuł zgarnął Jack Brabham. Brooks jednak nigdy nie żałował swojej decyzji.
Ostatnia prosta Brooksa
Kolejne sezony już nie były tak owocne. Brooks trafił na samochody, które nie były jeszcze gotowe na techniczne rewolucje (m.in. redukcje pojemności silników). Wprawdzie zdobył jeszcze w 1961 roku trzecie miejsce i najszybsze okrążenie w Grand Prix Wielkiej Brytanii, ale było to już praktycznie pożegnanie z Formułą 1.
Warto dodać , iż poza F1 Brooks startował z sukcesami w wyścigach długodystansowych. Zwyciężał m.in. w 1000 km na Nurburgring. Był jednym z faworytów do zwycięstwa w 24- godzinnym Le Mans.
Fot. Twitter / Le Mans 1956
Tony Brooks: Epilog
Tony Brooks- człowiek, który mógł zostać mistrzem świata F1, który nie raz ocierał się o śmierć, dla którego wyścigi były pasją, ale nie obsesją. Brytyjczyk często pozostaje w cieniu takich kierowców jak Striling Moss czy Mike Hawthorn, ale przynajmniej nie odstawał od nich swoimi umiejętnościami.
Fot. Raves Instytute / Tony Brooks
Tony Brooks w lutym 2022 r. skończył 90 lat. Niestety odszedł 3 maja tego samego roku. Był ostatnim żyjącym zwycięzca Grand Prix lat 50. Oprócz wicemistrzostwa F1, doczekał się pond 50- letniego małżeństwa, pięciorga dzieci i dziesięciorga wnucząt.