Stabilizacja w Noale
Aprilia w ostatnich latach wykonała spory progres nie tylko pod kątem konkurencyjności, ale i pod kątem organizacyjnym. Po kilku latach współpracy z Gresini Racing włoski producent zdecydował się na wprowadzenie własnej ekipy fabrycznej do MotoGP. To prawdopodobnie przyczyniło się do tego, że cała operacja jest lepiej zorganizowana, ponieważ cały zespół znajduje się w jednym miejscu. Dzięki temu ekipa z Noale jest w stanie lepiej wykorzystywać potencjał motocykla RS-GP, którym Aleix Espargaro obecnie walczy o mistrzostwo świata.
Ojciec projektu zostaje w domu
Aleix Espargaro przeszedł bardzo długą drogę z tym motocyklem od momentu przyjścia do zespołu w 2017 roku. Wówczas ten motocykl nie pozwalał nawet na regularną walkę o punkty. Sytuacji nie ułatwiał także skromny budżet, który koncern Piaggio zwiększył dopiero w 2020 roku. Wtedy też maszyna RS-GP zaczęła szybciej piąć się w górę stawki czego efektem jest zwycięstwo Aleixa Espargaro w GP Argentyny. Obecnie Hiszpan zajmuje drugie miejsce w punktacji mistrzostw świata z niewielką stratą do liderującego Quartararo. Taki stan rzeczy zachęcił 32-latka do przedłużenia swojej współpracy z marką z Noale. Przez jakiś czas krążyły spekulacje odnośnie tego, że Hiszpan ma nie osiągnął porozumienia z zespołem w kwestii finansów. Jednak na dzisiejszej specjalnej konferencji przed GP Włoch Aprilia potwierdziła, że obaj zawodnicy zostają w ekipie do końca 2024 roku czym rozwiano wątpliwości.
– To potwierdzenie było właśnie tym, czego potrzebowaliśmy. Ciężko razem pracowaliśmy i razem dojrzewaliśmy. Już rok temu widzieliśmy wyraźne oznaki naszych kroków naprzód i teraz jesteśmy w stanie konsekwentnie walczyć z najlepszymi w stawce. Kontynuowanie tego z Aprilią jest dla mnie powodem do dumy. Możemy rozwijać się jeszcze bardziej i chcemy to pokazać na torze – powiedział 32-latek.
Vinales dostał kolejną szansę
Po kontrowersyjnym opuszczeniu Yamahy w zeszłym roku, Maverick Vinales znalazł się w sytuacji bez wyjścia. W jego wypadku jedynym wyjściem było dołączenie do Aprilii, z którą mistrz świata Moto3 dokończył sezon 2021. Teraz Hiszpan jest w połowie swojego pierwszego pełnego sezonu na motocyklu RS-GP. Czy zawodnik oraz zespół mogą być zadowoleni z dotychczasowej współpracy? Trudno powiedzieć. Z jednej strony motocykl Aprilii przez lata okazał się być trudną maszyną.
Tu warto wspomnieć, że Vinales jest już piątym partnerem zespołowym Espargaro na tym motocyklu i jest też piątym zawodnikiem, który przegrywa z nim pojedynek zespołowy na przestrzeni sezonu. Oczywiście obydwu zawodników różni poziom doświadczenia z maszyną RS-GP. Z drugiej strony należy pamiętać, co do tej pory osiągnął były zawodnik Yamahy. Wracając do przeszłości trzeba też dodać, że obaj panowie spotkali się już w Suzuki w latach 2015 i 2016, gdy wspólnie dosiadali motocykli GSXRR. Wówczas to Vinales rozniósł Espargaro, który potem omal nie wypadł ze stawki MotoGP. Podsumowując, do tej pory można było się spodziewać czegoś więcej po tym zawodniku. Jednak jak widać Aprilii obecne wyniki Hiszpana raczej wystarczą, ponieważ on również zostaje w zespole do końca 2024 roku.
– Jestem szczęśliwy, że mogę kontynuować moją pracę w Aprilii. Teraz nasze horyzonty się poszerzają i będziemy mogli nieprzerwanie pracować, aby osiągać ambitne cele. Wierzę w ten projekt i cieszę się, że mogę być jego częścią. Znalazłem fantastyczne środowisko w Aprilii, a to potwierdzenie dało mi spokój ducha, abym mógł rozwijać się w taki sposób, na jaki zasługuję ten zespół – podsumował były zawodnik Yamahy.
Co to oznacza dla rynku transferowego MotoGP?
Przede wszystkim Joan Mir i Alex Rins potencjalnie stracili właśnie jedną z opcji, o ile podejmowali jakiekolwiek rozmowy z Aprilią. Fabio Qartararo też ma coraz mniej opcji do wyboru i w tym momencie pozostanie na Yamasze wydaje się być niemal pewne. To było pierwsze poważniejsze ogłoszenie transferowe, które powinno pociągnąć za sobą kolejne. Oczywiście nadal czekamy na informację odnośnie tego, kto obsadzi motocykle Ducati w najbliższych latach. Podobnie sytuacja ma się w Hondzie. Tam pośród czterech motocykli jedynie Marc Marquez ma zagwarantowane miejsce na kolejny rok.
Dzisiejsze ogłoszenie dotyczyło jedynie zawodników zespołu fabrycznego. Jednak nadal pojawiają się pytania odnośnie ekipy satelickiej. Tu okazuje się, że jedyną opcją jest RNF. Nowy zespół kończy kontrakt z Yamahą po sezonie 2022 i jeszcze nie jest pewne jego przedłużenia. Doniesienia z padoku sugerują, że obecna umowa MotoGP z producentami przewiduje, że miejsce powstałe po odejściu Suzuki może wypełnić jedynie nowy producent.
Tak więc, gdyby do stawki chciała wejść nowa ekipa prywatna to raczej nie otrzymałaby ona miejsca w stawce. Obecnie nie ma szans na to, aby jakikolwiek nowy producent wszedł do sportu. Dlatego też najprawdopodobniej przez najbliższe cztery sezony będziemy oglądać stawkę złożoną maksymalnie z 22 zawodników.