Trudna przeprawa przez aktualną kampanię dla Francuza
Zarówno Pierre Gasly jak i Scuderia AlphaTauri, nie tak wyobrażali sobie tegoroczną kampanię. Poza pojedynczymi wyścigami ciężko bowiem szukać jakichkolwiek pozytywów. Ekipa z Faenzy chociażby regularnie popełnia błędy strategiczne. Dodatkowo w bardzo wczesnej fazie tego sezonu, zarówno Yuki Tsunoda jak i wspomniany Francuz mieli problemy z awariami. Reprezentant Trójkolorowych w tym sezonie punktował zaledwie 4 razy. Ostatni raz miało to miejsce podczas GP Belgii. Wówczas Gasly po starcie z alei serwisowej zdołał szturmem wbić się do czołowej 10.
– To był niesamowity wyścig – w końcu mój setny, więc był on wyjątkowy z wielu powodów. Jestem naprawdę zaskoczony tym, gdzie skończyliśmy, biorąc pod uwagę nasz nieoczekiwany start z alei serwisowej. Musimy więc być zadowoleni z takiego powrotu do pierwszej dziesiątki. Oczywiście, najpierw ustawiliśmy się normalnie na 8. polu, natomiast mieliśmy potem pewien problem i musieliśmy wrócić do garażu, aby go rozwiązać. Na szczęście uruchomiliśmy ponownie samochód i mogliśmy wystartować z boksu. Bolid wciąż nie spisuje się jednak tak jak chcielibyśmy. Nadal mamy kilka obszarów, nad którymi musimy koniecznie popracować. Cieszę się jednak z tego, że znów wywalczyliśmy jakieś punkty – zakończył swoją wypowiedź Francuz, który dojechał do mety na 9. lokacie.
Nadzieja na kolejny dobry wyścig we Włoszech?
Biorąc pod uwagę poprzednie zawody, można wysunąć wniosek, że zespół z Faenzy świetnie spisuje się na torach, gdzie liczy się prędkość maksymalna a nie docisk. Dobrym przykładem są tu zmagania w Baku. Wówczas Gasly zajął 5. miejsce. Z kolei Yuki Tsunoda do momentu awarii systemu DRS, podążał tuż za nim. Teza to potwierdziła się na torze Spa, gdzie obydwaj zawodnicy AlphaTauri po starcie z alei serwisowej, zdołali się przebić o wiele miejsc. Jeżeli status ten zostanie utrzymany, to zarówno Japończyk jak i Francuz powinni być bardzo groźni w zawodach na torze Monza. Czy tak będzie? Przekonamy się o tym za nieco ponad tydzień.