Obiekt pożądania nawet fanów F1
Malezyjski tor lezący w pobliżu stolicy kraju budzi bardzo dobre emocje pośród kibiców sportów motorowych. Szeroka nitka w połączeniu z dwiema długimi prostymi oraz kilkoma technicznymi sekcjami od lat dostarcza wiele pozytywnych emocji zarówno zawodnikom, jak i ich fanom. Zwykle w MotoGP do tego można jeszcze dodać emocje związane z licznymi manewrami wyprzedzania oraz niepewnością co do pogody w trakcie rywalizacji. Ta dość mocno sprzyjała zawodnikom w Australii, ale w ten weekend nie musi być tak kolorowo. Obecnie prognozy sugerują około 50% szans na opady deszczu w sobotę, w trakcie kwalifikacji. Natomiast w niedzielę przed wyścigiem to prawdopodobieństwo wzrośnie do aż 70%. Biorąc pod uwagę intensywność opadów, z których znana jest Malezja to można być niemal pewnym tego, że na pewnym etapie weekendu faktycznie w użyciu będą opony deszczowe.
Mówiąc o torze Sepang, należy także wspomnieć, że po raz ostatni MotoGP ścigało się tu w 2019 roku. Wprawdzie w 2020 oraz w tym roku odbywały się tutaj testy przedsezonowe. Jednak samego ścigania motocykli nie oglądaliśmy tu już od trzech lat! Za to moglibyśmy spróbować wytypować zwycięzcę w oparciu o pojedyncze czasy okrążeń. Jednak pamiętajmy, że od tamtej pory prawie każdy motocykl przeszedł sporo zmian. Dodatkowo zawodnicy przez te kilka miesięcy zdążyli znacznie lepiej poznać opony.
Tym samym to, co się działo na testach w Malezji względem nadchodzącego weekendu nie ma dla nas znaczenia. Niech dobrym przykładem będzie dyspozycja Hondy. Pol Espargaro czy Takagi Nakagami byli wówczas bardzo zadowoleni z tego, co przygotowała dla nich Honda. Jednak dziś już wiemy, że raczej nie powtórzą oni tamtych osiągów. Podobnie można powiedzieć o Suzuki, które też obiecująco prezentowało się na testach, a obenie jest, tam gdzie jest. Wprawdzie Alex Rins wygrał GP Australii przed tygodniem. Jednak należy pamiętać, że obiekt na wyspie Filipa posiada zdecydowanie inną charakterystykę względem toru Sepang.
Walka o wszystko
Rywalizacja o mistrzowską koronę w sezonie 2022 zmierza ku końcowi. Tym samym jesteśmy coraz bliżej momentu, w którym poznamy tegorocznego mistrza świata MotoGP. Po GP Australii liderem klasyfikacji generalnej został Francesco Bagnaia, który teraz ma 14 punktów przewagi nad Fabio Quartararo. Jednak to jeszcze nie oznacza, że tytułu nie mogą zdobyć Aleix Espargaro czy Enea Bastianini. Jednak oni tracą kolejno 27 i 42 „oczka” do „Pecco”. To oznacza, że obydwaj muszą zmniejszyć stratę do Bagnai tak, aby ta zmalała poniżej 24 punktów. Dla Bastianiniego oznacza to konieczność wygrania wyścigu oraz liczenia na finisz lidera punktacji poza czołową ósemką. Z kolei Espargaro może pozwolić sobie na finisz poza podium. Jednak musi on odrobić do zawodnika Ducati minimum trzy punkty.
W praktyce jednak należy się spodziewać walki Bagnai najwyżej z Quartararo. Tylko Francuz ma praktyczne szanse na pokonanie Włocha, którego forma w drugiej połowie sezonu jest bezbłędna. „Pecco” od momentu wywrotki w GP Niemiec tylko raz nie stanął na podium, a Quartararo wręcz odwrotnie. Obecna forma Yamahy pozostawia wiele do życzenia. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku zobaczymy nowy motocykl, ale nie z silnikiem R4, tylko V4. Koncepcja silnika rzędowego najwyraźniej doszła już „do ściany” i nie ma takiego potencjału, jak silnik w konfiguracji „V”.
Jeśli…
Zanim jednak to nastąpi to najpierw wspomniana dwójka stoczy ze sobą pojedynek o tegoroczne mistrzostwo świata. Francesco Bagnaia po GP Australii ma 14 punktów przewagi nad rywalem z Yamahy, co oznacza, że do szczęścia potrzebne będzie kolejne 11 „oczek” różnicy na jego korzyść. Jak „Pecco” może tego dokonać? W razie zwycięstwa zawodnika Ducati, Quartararo musiałby przyjechać poza podium. Finisz w pierwszej trójce niezależnie od pozycji Bagnai oznacza, że tytuł rozstrzygnie się w Walencji. Jeśli jednak Bagnaia byłby drugi to wtedy jego bezpośredni rywal musiałby ukończyć wyścig w pierwszej szóstce, aby zachować matematyczne szanse. Miejsca od siódmego w dół oznaczają tytuł dla „Pecco”. Chyba, że wyścig wygrałby Aleix Espargaro to wówczas Hiszpan przejmuje pałeczkę z rąk Quartararo.
Z kolei trzecia lokata aktualnego lidera dałaby mu tytuł, gdyby Quartararo finiszował poza Top 10, a Espargaro nie stanąłby na podium. Potem w przypadku czwartej lokaty Bagnai, Espargaro również potrzebowałby finiszu na podium. Jednak z kolei obecny wicelider musiałby dojechać minimum trzynasty, aby utrzymać się w walce o tytuł w GP Walencji. Ostatnia sytuacja, która mogłaby dać rozstrzygnięcie walki o mistrzostwo w GP Malezji to piąta lokata Bagnai i finisz Quartararo poza punktami oraz Espargaro dojeżdżający poza podium. Jeśli Włoch nie ukończy wyścigu w Top 5 to walka z Fabio Quartararo o mistrzostwo przenosi się do GP Walencji. Dodatkowo w przypadku, w którym Espargaro dowiózłby minimum czwartą lokatę to on także mógłby powalczyć o mistrzostwo.
Jednak, jak już wspomnieliśmy wyżej. Aktualna dyspozycja Bagnai na Ducati zestawiona z formą Quartararo na Yamasze wskazuje na to, że nawet Francuz ma marne szanse na zagrożenie Włochowi. Nawet jeśli w najbliższy weekend przewaga „Pecco” uległaby zmniejszeniu to w praktyce trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym Quartararo, lub Espargaro mogliby pokonać Włocha w końcowym rozrachunku. Wszystko rozstrzygnie się w niedzielę, 23 października, po godzinie 9:00 czasu polskiego.