Ameryka, Holandia, a może Niemcy?
Odkąd stało się jasne, że Pierre Gasly przenosi się do Alpine w obozie AlphaTauri pilnie szukano zastępstwa za Francuza na rok 2023. Głównym kandydatem wydawał się być Colton Herta. Syn słynnego Bryana miał trafić do F1 w przypadku uzyskania superlicencji. Jednakże FIA nie przyznała jej Amerykaninowi i stajnia z Faenzy musiała zakontraktować kogoś innego. Po tym jak z wyścigu o miejsce u boku Yukiego Tsunody odpadła gwiazda IndyCar, zdecydowano się na zakontraktowanie Nycka de Vriesa. Holender znalazł się na ich celowniku po świetnym w jego wykonaniu GP Włoch. Zastępując chorego Alexa Albona w barwach Williamsa, mistrz F2 z 2019 roku finiszował jako 9. Rodak Maxa Verstappena wprawił tym samym w osłupienie wielu obserwatorów.
Ale był też inny kandydat, którego chciano sprowadzić do siostrzanej ekipy Red Bulla.
„Były pewne problemy polityczne”
Franz Tost wyznał bowiem w rozmowie z RTL, że do jazdy w jego zespole pod uwagę brany był także Mick Schumacher. Mistrz F2 z 2020 roku głównie poprzez wypadki wynikające z własnych błędów stracił miejsce w Haasie ma kolejny sezon na rzecz swojego rodaka Nico Hulkenberga. Zanim to oficjalnie potwierdzono okazję do sprowadzenia syna legendy F1 chciał wykorzystać szef AlphaTauri, lecz było to niemożliwe do zrealizowania.
– Osobiście był to dla mnie temat rozmów. Naprawdę chciałbym mieć Micka u siebie w zespole. Albowiem jestem przekonany, że jest utalentowany i ma wszystko, co potrzeba do tego, aby odnieść sukces w F1. Jednak nie mogło dojść do tego z kilku względów. Były też te polityczne. Mck był wtedy jeszcze juniorem Ferrari i wówczas nie doszło do żadnego zaangażowania. Osobiście natomiast darzę go sporym szacunkiem – stwierdził 67-latek.
Finalnie Niemiec trafił do Mercedesa, gdzie będzie pełnił rolę kierowcy rezerwowego. Transfer ten był możliwy, ponieważ stajnia z Maranello postanowiła nie przedłużać umowy z młodym Schumacherem. Zobaczymy, czy dzięki temu wróci on w przyszłości do F1 w roli etatowego zawodnika.