Zapowiedź GP Monako 2023: Nietypowy start europejskiej części sezonu
Oczywiście teoretycznie pierwszym wyścigiem na terenie Starego Kontynentu było GP Azerbejdżanu. Jednak w praktyce to Imola miała być gospodarzem weekendu, w trakcie którego zobaczymy największą ilość zmian w samochodach. Niestety z racji klęski żywiołowej, ten wyścig nie doszedł do skutku, przez co zespoły musiały podjąć trudną decyzję. Pierwszą opcją było opóźnienie ich do GP Monako. Jednak tu kłopotem jest to, że na ulicznym obiekcie łatwo jest uszkodzić nowy pakiet. Dlatego też można się spodziewać, że nie wszystkie poprawki pojawią się w samochodach w ten weekend. Najprawdopodobniej reszta zadebiutuje dopiero w GP Hiszpanii w czerwcu. To w połączeniu ze szczególnym wyzwaniem, jakie stawia przed kierowcami tor Monte Carlo może zaowocować niespodziewanymi rezultatami.
Jakie wyzwanie stawia przed kierowcami tor w Monako?
Przede wszystkim, jako że to jest tor uliczny, to zawodnicy muszą zwrócić uwagę na nawierzchnię toru i jej ewolucję. Ta na początku weekendu będzie niezwykle mało przyczepna. Jednak w kolejnych sesjach powinna się ona drastycznie poprawiać. Tutaj dodatkową pomocą będzie obecność kilku serii towarzyszących. Pojadą tu także F2, F3, w której rywalizuje Piotr Wiśnicki oraz Porsche SuperCup. Dzięki temu przyczepność powinna poprawić się znacząco w trakcie weekendu. Z tego też powodu można spodziewać się ciekawego Q1 i Q2, podczas których asfalt będzie stale zyskiwał na przyczepności i zawodnicy będący w środku stawki będą musieli bardzo uważać na to, jak bardzo poprawiają się rywale z tyłu.
Jednak asfalt to nie wszystko. Wspomnijmy jeszcze słowem o charakterystyce obiektu. Ten zdecydowanie premiuje samochody, które są w stanie dobrze wydobyć przyczepność z opon przy użyciu zawieszenia, a także potrafią one dobrze trzymać się toru przy użyciu docisku aerodynamicznego. Dodatkowo przyspieszenie jest tu ważniejsze od prędkości maksymalnej.
Jednak tutaj to niekoniecznie samochód jest najważniejszy. Oczywiście na prawie każdym torze dobry kierowca jest w stanie zrobić różnicę względem przeciętnego partnera zespołowego. Dobrym przykładem na prawdziwość tej tezy jest tegoroczny pojedynek zespołowy między Fernando Alonso a Lancem Strollem. Dobre poczucie się w samochodzie przelatującym na milimetry między barierami to klucz do dobrego wyniku w ten weekend. Do tego dochodzi jeszcze umiejętność wyczucia przyczepności w deszczu. Ten zwiastuje nam aktualna prognoza pogody, która sugeruje, że w sobotę oraz niedzielę w godzinach wczesnopopołudniowych możemy spodziewać się deszczu. Czy ten ostatecznie nadejdzie? Nie wiemy, ale możemy powiedzieć, że jego obecność zagwarantuje nam świetne show oraz walkę o minimalizację błędów. Jeśli jednak nie spadnie deszcz to spodziewajmy się raczej procesji z jazdą na jeden postój przy użyciu mieszanek C3, C4 i C5.
Pod jakim znakiem upłynęła nam przerwa?
Przerwa przedłużyła się w związku z klęską żywiołową, która nawiedziła region Emilia-Romania. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że w Monako powinniśmy wrócić do starego porządku rzeczy. W tym czasie królowało nam kilka tematów. Przede wszystkim cały czas nie milkną spekulacje na temat tego, czy Nyck de Vries utrzyma się w Scuderia AlphaTauri. Oczywiście plotka o zastąpieniu go Danielem Ricciardo upadła, ale nadal istnieje szansa na to, że Holender nie dokończy sezonu. Jednak to nie jest największa sensacja transferowa.
Włoskie media na czele z La Gazetta dello Sport donoszą o tym, że Lewis Hamilton ma rozmawiać z Ferrari w sprawie kontraktu. Oczywiście takie spekulacje pojawiają się za każdym razem, gdy jakikolwiek mocny kierowca jest „dostępny” na rynku, a forma zespołu w danym momencie pozostawia wiele do życzenia. Dlatego nie należy się dziwić, że ta plotka jest obecnie tak popularna, bo zwyczajnie w świecie trafiła ona po podatny grunt. Jedną z ważniejszych kwestii, która miałaby tu interesować Brytyjczyka to pieniądze. Lewis Hamilton, mimo że od roku toczy boje głównie z George’em Russellem, nadal jest głodny ścigania oraz kolejnych pieniędzy. Ferrari może na pewno zagwarantować mu podwyżkę, na którą Mercedes obecnie nie jest do końca chętny. Nie można wykluczyć, że plotki o Ferrari to wyłącznie straszak na niemiecką markę, a z jazdy dla stajni z Maranello nic nie wyjdzie. Tego dowiemy się w najbliższych miesiącach.
Zapowiedź GP Monako 2023: Gorącym tematem jest sprawa silników
Tu jednak nie skończyło się na plotkach, ale na czynach. Swoją kooperację oficjalnie potwierdzili Aston Martin oraz Honda. Tym samym F1 zyskała szósty fabryczny zespół na sezon 2026. To spory ruch dla ekipy z Silverstone. Zaś dla Mercedesa oraz Red Bull Racing to znaczący policzek. Ci pierwsi stracą po 2025 roku istotnego klienta, który już w tym roku stawia opór fabrycznej ekipie w walce o pozycję w klasyfikacji konstruktorów. Natomiast Red Bull w takim układzie w najbliższych latach pożegna się z jakimkolwiek wsparciem japońskiej marki. Jednak im taka zmiana nie jest do końca straszna, ponieważ dysponuje on własnym silnikiem opartym o obecną konstrukcję… Hondy.
Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć, że szykuje nam się bardzo intensywny weekend w sportach motorowych. W GP Monako 2023, o którym traktuje ta zapowiedź zobaczymy F1 wraz z F2, F3 i Porsche SuperCup. W Niemczech inaugurację sezonu 2023 zaliczy DTM. Zaś na Spa-Francorshamps trzecią rundę sezonu zaliczy włoska F4, w której startuje Kacper Sztuka. Wreszcie w niedzielę po godzinie 17:00 czasu polskiego wystartuje 107 edycja Indianapolis 500 w serii IndyCar. Zapowiedź „największego spektaklu wyścigowego na świecie” będziecie mogli przeczytać w najbliższą sobotę.