Liczne problemy Kazachstanu
Pierwsza wizyta MotoGP w Kazachstanie była zaplanowana jeszcze na lipiec 2023 roku. Zgodnie z oczekiwaniami (biorąc pod uwagę jak późno dodano ten tor do kalendarza) rundę tę odwołano. Obiekt Sokol International Racetrack nie był wówczas gotowy, aby ugościć rundę motocyklowych mistrzostw świata.
Sytuacja prezentowała się zdecydowanie bardziej optymistycznie na początku 2024 roku. Budowa toru faktycznie została zakończona, a personel MotoGP został przez Dornę poproszony o planowanie swoich wyjazdów do Kazachstanu. Niestety, na drodze stanęła kolejna przeszkoda, tym razem naturalna. Lokalne powodzie co prawda nie uszkodziły samego toru, ale ucierpiał na nim region Ałmaty. Organizowanie wyścigu w tym czasie uznano zatem za niewłaściwe, więc na początku maja MotoGP oficjalnie „odroczyło” tę rundę z nadzieją, że uda się ją wrzucić do kalendarza pod koniec roku. Przez brak dłuższych przerw w drugiej połowie sezonu, wyglądało to jednak na niemożliwe zadanie.
Jeszcze gorsza sytuacja Indii
Na ratunek Kazachstanu przybyły jednak Indie. Już od jakiegoś czasu pojawiały się plotki, że organizatorzy wyścigu wciąż nie zapłacili Dornie opłat za zeszłoroczne Grand Prix. Trwające ostatnio wybory parlamentarne w kraju jeszcze bardziej pobudziły chaos biurokratyczny, gdyż organizacja tego wyścigu jest bardzo silnie powiązana z hinduskim rządem.
Spekulacje o niewywiązaniu się z umów zostały dziś częściowo potwierdzone. Choć w żadnym punkcie oświadczenia nie ma o nich słowa, tak łatwo jest się domyśleć, co spowodowało formalne odwołanie Grand Prix Indii. MotoGP oficjalnie tłumaczy swoją decyzję „warunkami operacyjnymi” oraz „zaleceniami rządu”.
To jednak nie koniec motocyklowych mistrzostw świata w Indiach. Wręcz przeciwnie. Wraz z odwołaniem tegorocznego wyścigu, ogłoszono powrót Buddh International Circuit w 2025 roku. Termin Grand Prix Indii został również zmieniony z września na marzec. Decyzja ta rozwiązuje dwa problemy na raz. Przede wszystkim, temperatury w trakcie weekendu wyścigowego będą dzięki temu zdecydowanie niższe. Rok temu upalna pogoda była koszmarem dla zarówno zawodników, mechaników jak i nawet kibiców czy mediów.
Oprócz tego, nowy termin GP Indii rozwiąże ważny problem z przyszłorocznym kalendarzem. Ramadan – arcyważne święto w krajach arabskich – w 2025 będzie trwać od połowy lutego do początku kwietnia. Oznacza to, że Grand Prix Kataru nie będzie mogło odbyć się w swoim tradycyjnym terminie. Tor, który zazwyczaj otwiera sezony MotoGP ponownie będzie niedostępny. W 2023 roku problem stanowił remont obiektu, tym razem na drodze stają obrzędy religijne. Jest to jednak plus dla GP Indii, które odbędzie się teraz o znacznie lepszej porze roku. Na dodatek wyścig ten otworzy również sezon, choć pierwszeństwo Buddh w kalendarzu 2025 nie zostało w stu procentach potwierdzone.
Deska ratunkowa Kazachstanu
Odwołanie tegorocznej edycji Grand Prix Indii zwolniło miejsce w kalendarzu, którego wcześniej bardzo brakowało. Dzięki temu, Grand Prix Kazachstanu 2024 odbędzie się. W dniach 20-22 września Sokol International Racetrack otworzy „triple-header” składający się również z Mandaliki oraz Motegi.
Nie możemy być jednak absolutnie pewni takiego stanu rzeczy. O ile sam tor jest gotowy, tak rzekomo infrastruktura wokół niego dalej stanowi problem. Chodzi tu o między innymi drogi dojazdowe czy dostęp do Internetu. Organizatorzy mają finałowe 3,5 miesiąca, aby się z tym uporać.
Miejmy nadzieję, że jest to już finałowa zmiana w kalendarzu 2024. Po tym jak Grand Prix Argentyny odwołano z powodów politycznych, już chyba wszystkim wystarczy nam zamieszania harmonogramowego w MotoGP.