Włoch był szefem Michaela Schumachera w czasach Benettona i Fernando Alonso w Renault. Z obydwoma wywalczył po dwa mistrzowskie tytuły. Biorąc pod uwagę fakt, że Flavio Briatore pracował z każdym z nich, jest jedną z niewielu osób, która może jasno stwierdzić, który z nich jest lepszy.
69-latek zaznaczał, że kariera Alonso w F1, która trwała 17 lat, nie była w pełni satysfakcjonująca. Wszystko z powodu złych wyborów, który dokonał hiszpański zawodnik. Briatore do dziś jest menadżerem Fernando Alonso, dlatego ponosi taką samą winę w błędnych decyzjach, do których sam go przekonywał.
Najpierw Hiszpan trafił do zespołu Ferrari, którego był zawodnikiem w latach 2010-2014. Ekipa z Maranello nie była w stanie przygotować konkurencyjnego samochodu, którym pokonałby Red Bulla. Dwukrotny mistrz świata F1 potrafił jednak wygrywać pojedyncze wyścigi i stawiać na podium, czego efektem jest wicemistrzostwo świata w sezonie 2010, 2012 i 2013.
Następnie w sezonach 2015-2018, zawodnik z Oviedo trafił z powrotem do McLarena, który akurat w tym momencie zaczął przechodzić najgorszy okres w swojej historii. Najwyższym miejscem zajętym przez Fernando Alonso było zaledwie piąte miejsce.
W podcaście Beyond the Grid, Briatore twierdzi, że statystyki Schumachera to jedno. Za to poziom obu kierowców był po prostu identyczny.
– Kto jest lepszy, Messi, czy Ronaldo? Nie wiem. Fernando jest Hiszpanem, ale był mniej emocjonalnym kierowcą niż Michael. On (Schumacher – przyp. red.) dzięki swoim relacjom z mechanikami pchał wszystkich do granic możliwości. Fernando to rodzaj Rottweilera, który nigdy się nie poddaje w trakcie wyścigu – powiedział były szef obu czempionów.
Błysk, kunszt i genialna jazda
Fenomenalnym wyścigiem, który Flavio Briatore zapamięta do końca życia jest GP San Marino 2005. Gdy do boksu zjechał Fernando Alonso, który był liderem wyścigu, na torze pozostał Michael Schumacher. Niemiec najpierw wyprzedził Jensona Buttona, a następnie rozpoczął szarżę i wykręcanie najszybszych kółek wyścigu. Gdy w końcu na swój ostatni postój zjechał 7-krotny mistrz świata, miał on mieć według wstępnych analiz wystarczający zapas, by wyjechać z powrotem na pozycji lidera. Tak się jednak nie stało. Niemiecki kierowca wyjechał tuż za Alonso.
Najbardziej utytułowany kierowca miał dużo lepsze tempo, dzięki czemu stoczył fenomenalną walkę z Alonso o pierwszą pozycję. Zawodnik Renault przez wszystkie kółka, które pozostały do końca rywalizacji bronił się w każdym zakręcie. I udało mu się dowieźć pierwsze miejsce do męty z przewagą 0,215 s nad Schumacherem.
– Dla mnie był jeden taki wyścig, który zadecydował o moim zdaniu. To Imola 2005. Wygraliśmy, zaś Michael zajął drugie miejsce. Obaj mistrzowie w walce jeden na jednego. Przez prawie 20 kółek, Schumacher był tuż za Alonso. Fernando nie popełnił żadnego błędu, a był naciskany. Michael nie popełnił żadnego błędu, a naciskał. Niesamowite, niesamowite, niesamowite! To był ten wyścig. Świetni kierowcy – przyznał Flavio Briatore.
Czy „Nando” byłby jeszcze w stanie namieszać? TAK!
Były szef Benettona i Renault wciąż pozostaje menadżerem Hiszpana i ma duży wpływ na jego ewentualny powrót do stawki. Włoch został zapytany: czy Alonso nadal byłby czołowym zawodnikiem i mógłby zdobyć mistrzowski tytuł w sezonie 2021 w konkurencyjnym zespole?
– Na sto procent! To Rottweiler, ale zobaczymy. Szczerze mówiąc nie wiem, czy wróci. Wiele kontraktów kończy się z tym rokiem, a cześć kierowców planuje zmienić zespoły. Zobaczymy – z uśmiechem zakończył 69-latek.