To koniec Audi w DTM, ale exodus marek rozpoczął się już dawno
Dwa lata temu stawkę DTM opuścił Mercedes, który przeniósł swoją koncentrację na produkcję samochodów elektrycznych i Formułę E. W tym sezonie na wyścigowych torach nie zobaczymy już aut Astona Martina, wystawianych przez prywatny zespół R-Motorsport.
Kolejnym ciosem wymierzonym w stronę promotora serii – firmy ITR – jest decyzja Audi, które w ubiegłym roku zdominowało rywalizację, zdobywając trzy mistrzowskie tytuły. Niemiecka marka jest też częścią DTM od momentu powstania mistrzostw, więc jej odejście boli podwójnie szefa serii, Gerharda Bergera. Producent z Ingolstadt postanowił obrać podobny kierunek jak Mercedes i chce skupić się w pełni na elektrycznej Formule E.
Szefowi serii grunt pali się pod nogami
Berger nie krył swojego rozczarowania decyzją Audi, zwłaszcza w obliczu panującej sytuacji i kryzysu, który dotyka wszystkie sektory, również motorsport.
– To trudny dzień dla sportów motorowych w Europie i Niemczech. Rozumiem, że Audi znalazło się w trudnej sytuacji, ale przekazanie tej informacji tak późno tworzy przed nami duże wyzwanie. Liczyłem na bardziej solidarne podejście, zwłaszcza w sytuacji, w której musieliśmy zmierzyć się z pandemią koronawirusa. Taka decyzja znacznie pogarsza sytuację naszej serii i przyszłość DTM jest aktualnie uzależniona od tego, jak na to wszystko zareagują nasi partnerzy oraz sponsorzy – przekazał w specjalnym oświadczeniu.
Tegoroczny sezon jeszcze z Audi w DTM, ale kierowcy już szukają nowej pracy
Kiedy tegoroczny sezon DTM wreszcie ruszy, na torach będzie obecnych dziewięć pojazdów Audi – szesnaście aut liczy cała stawka. René Rast, urzędujący mistrz serii i reprezentant marki z Ingolstadt, również wyraził rozczarowanie decyzją swojego obecnego pracodawcy. Jednocześnie przyznaje jednak, że pozostanie w wyścigach i nie zamierza kończyć swojej kariery.
– To najgorszy scenariusz dla kierowcy wyścigowego. Zostanę jednak w motorsporcie. Mocno w to wierzę. Przekonamy się jednak, w jakiej formie. Nie jestem osobą, która chowa głowę w piasek i mówi, że to już koniec. Wychodzę z założenia, iż po każdym kryzysie wraca się silniejszym – powiedział dla serwisu autosport.com.
Rast dodał, że nie był zbytnio zaskoczony decyzją Audi, bo domyślał się jej od pewnego czasu. Jednak takie informacje zawsze są bolesne, kiedy zostaną już ogłoszone. – Były pewne dyskusje, plotki, a w obliczu panującego kryzysu związanego z koronawirusem można było się spodziewać, że coś takiego się wydarzy. Jednak nawet jeśli jesteś przygotowany [na taką informację – przyp. red.], bywa trudno, kiedy decyzja stanie się faktem.
Co dalej z DTM?
Jeżeli DTM ma przetrwać, ITR i Gerhard Berger muszą doprowadzić do fuzji z inną serią lub namówić innych producentów na dołączenie do stawki. W obliczu obecnego kryzysu i większego zainteresowania niemieckich marek elektromobilnością wydaje się to być myśleniem życzeniowym. Możliwe, że niemieckie mistrzostwa zostaną przekształcone w kategorię aut GT. Jedno jest pewne – promotor serii zrobi wszystko, by mistrzostwa, w obecnej lub innej formie, przetrwały.
Tegoroczny sezon DTM miał rozpocząć się pod koniec kwietnia, ale promotor serii porzucił pierwotny kalendarz i niedawno zaprezentował nowy harmonogram. Zgodnie ze zmodyfikowanym kalendarium, mistrzostwa mają ruszyć w lipcu zawodami na Norisringu.
W obliczu restrykcji wprowadzonych przez niemiecki rząd, zakazujących organizowania imprez masowych w tym kraju przez najbliższe miesiące, organizatorzy najprawopodobniej po raz kolejny przesuną inaugurację sezonu. Rozegranie wyścigów bez kibiców na trybunach jest ostatecznością, ponieważ dochody serii zależą od imprez z udziałem publiczności.
W tym sezonie w niemieckich mistrzostwach zadebiutuje Robert Kubica. Polak będzie kierowcą prywatnego zespołu Orlenu, wspieranego technicznie przez francuską ekipę ART Grand Prix.