Przyszłość DTM pod znakiem zapytania
Exodus producentów w niemieckim serialu wyścigowym zapoczątkował Mercedes. Dwa lata temu marka ogłosiła odejście z DTM i przeniosła swoją koncentrację na elektromobilność oraz Formułę E. Drogą marki ze Stuttgartu podążyło Audi, które wycofa się z mistrzostw wraz z końcem sezonu 2020. Stawkę serii opuścił także Aston Martin, który w ubiegłym roku spisywał się zdecydowanie poniżej oczekiwań i notował ogromne straty do pozostałych producentów.
– Przechodząc do sedna, czas zastanowić się nad przyszłością DTM. Jeśli żadna z niemieckich marek nie będzie gotowa [aby przystąpić do mistrzostw – przyp. red.], trudno będzie wspierać taką platformę i serię – stwierdził Gerhard Berger na łamach austriackiej telewizji Servus TV.
W związku z tym, że przyszłość DTM stoi pod dużym znakiem zapytania, władze serii muszą podjąć radykalne kroki. Kolejne decyzje promotora mistrzostw – firmy ITR – będą kluczowe w kontekście dalszego funkcjonowania DTM.
DTM rozważa zmianę specyfikacji samochodów na GT3 lub LMDh
Gerhard Berger, przewodniczący cyklu wyścigowego, od kilku tygodni powtarza, że pozostanie przy obecnych przepisach technicznych jest mało prawdopodobne. Szefostwo mistrzostw bierze pod uwagę przekształcenie ich w kategorię aut GT3. Są one tańsze w utrzymaniu dla wielu producentów niż samochody Class One.
– Jeśli zdecydujemy się na kontynuację, powinniśmy przejść na auta GT3. To jedyna kategoria, która liczy tylu producentów. Łącznie jest ich trzynastu. Zmiana na samochody GT3 byłaby sensowna – powiedział Berger.
Atutem przejścia na samochody GT3 jest również fakt, że pojazdami tej specyfikacji dysponuje mnóstwo światowych producentów – wśród nich znajdują się Mercedes, Porsche i Audi. Marka z Ingolstadt miała wyrazić chęć pozostania w DTM, jeśli mogłaby używać aut tej kategorii.
Drugą z możliwości jest zastosowanie prototypów LMDh, które stanowią wspólne dzieło FIA WEC i IMSA. Na korzyść tego rozwiązania wpływa fakt, że IMSA i ITR żyją w dobrych stosunkach. W przeszłości obie organizacje starały się utworzyć amerykańską kategorię na wzór DTM.
Kluczowe w tym przypadku jest jednak to, że auta LMDh będą gotowe dopiero w 2022 roku. A władze niemieckich mistrzostw nie chcą wstrzymać rywalizacji na rok, o czym wielokrotnie wspominał Berger.
DTM powinien pójść w kierunku Supercars?
Według Timo Glocka, który od 2013 roku startuje w niemieckim serialu wyścigowym, istnieje jeszcze jedna opcja na uratowanie serii. Były kierowca Formuły 1 jest zdania, że DTM powinien spojrzeć w stronę Supercars.
– Przez lata mówiłem o tym, że gdyby to zależało ode mnie, wziąłbym dużo prostsze auta, coś w rodzaju Supercars. Tam jest znacznie mniej części aerodynamicznych, co ograniczyłoby koszty. To mogłaby być dobra droga dla serii – powiedział Niemiec.
Supercars Championship jest australijskim cyklem wyścigowym, w którym w zeszłym sezonie brali udział trzej producenci – Ford, Nissan oraz Holden – z własnymi modelami. Aerodynamika Supercars – jak przyznał Glock – jest bardzo prosta w porównaniu z obecnymi autami Class One i składa się z przedniego spojlera, progów oraz tylnego skrzydła.
– Moglibyśmy po prostu pójść w stronę wspólnego szkieletu i nakładać na niego różne karoserie. To uprościłoby nawet procesy związane z logistyką. Część zespołów mogłaby mieć swoje samochody w Europie, Australii i Azji, rywalizując tam w różnych seriach bez konieczności transportowania pojazdów – dodał Glock.
Przyszłość DTM – kiedy należy spodziewać się decyzji?
Gerhard Berger kilkukrotnie powtarzał, że zamierza przedstawić plany promotora DTM dotyczące dalszego funkcjonowania serii przed rozpoczęciem sezonu 2020. Inauguracja tegorocznych zmagań odbędzie się na przełomie lipca i sierpnia na torze Spa-Francorchamps w Belgii.
Jak najszybsze przekazanie informacji związanych z przyszłością DTM jest kluczowe, jeśli władze mistrzostw chcą nawiązać współpracę z nowymi producentami, ponieważ większość z nich zaczyna planować już swój przyszłoroczny program startów.