Sytuacja w Ferrari od początku roku nie napawa optymizmem
Pierwszy sygnał pogarszania się relacji w zespole pojawił się już w trakcie weekendu wyścigowego w Austrii. Wtedy to Niemiec w rozmowie z motorsport.com przyznał, że „gdy [Matia Binotto – przyp. red.] powiedział mi, iż zespół nie ma dalszych planów co do mojej osoby to byłem oczywiście zaskoczony. Nie dyskutowaliśmy na ten temat, nie otrzymałem żadnej oferty kontraktu”.
Atmosfera zaczęła szybko gęstnieć, czemu z pewnością nie przeszkodziła kolizja 4-krotnego mistrza świata z Charlesem Leclerkiem. Tym razem winny był Monakijczyk, ale to żadne pocieszenie dla zespołu, który nie zdobył wtedy żadnego punktu. Poprawie relacji nie pomagają także przeciętne wyniki niemieckiego kierowcy, który do tej pory punktował w wyścigach o GP Austrii (10. miejsce), GP Węgier (6. miejsce) oraz GP Wielkiej Brytanii (10. miejsce) gromadząc zaledwie 10 punktów w klasyfikacji generalnej. Dla porównania jego zespołowy kolega Charles Leclerc
dwukrotnie stanął na podium i ma 45 punktów.
Apogeum podczas wyścigu o GP 70-lecia F1?
Vettel mógłby mieć nieco więcej punktów, gdyby nie kolejna porcja przepychanek. Podczas wyścigu o GP 70-lecia Niemiec szybko zaliczył spina, co wyeliminowało go z walki o czołowe pozycji. Miał jednak nadal szansę nawet na 7. miejsce, jednak stratedzy Scuderii Ferrari po raz kolejny podjęli niezrozumiałe decyzje. Najpierw tak wyliczyli pit-stop Niemca, że wyjechał on w samym środku długiego „pociągu” kierowców, gdzie wyprzedza się niezmiernie trudno. Co więcej, kierowca ponownie dostał twardą mieszankę, na której przejechał zaledwie 11 okrążeń i został ponownie sciągnięty do boksu. Wtedy założono mu już pośrednie opony, na których dojechał do mety przejeżdżając dwa razy większy dystans niż na twardej mieszance.
Po Grand Prix 70-lecia Vettel zarzucił ekipie z Maranello błędną strategię i faworyzowanie Leclerca: „Może nie mieli odwagi, by pozwolić Charlesowi na wyprzedzenie mnie. Strategia nie była świetna. Zrobiliśmy dokładnie to, czego chcieliśmy uniknąć. Nie wiem, co myśleli sobie w tamtym momencie”. Matia Binotto szybko odpowiedział na te zarzuty stwierdzając, że „jego wyścig skomplikował się na stracie. To był kluczowy moment, a nie zastosowana strategia”.
Sytuacja w Ferrari tematem rozmów całego światka F1
Gerhard Berger, były kierowca Ferrari, w wypowiedzi dla sport1.de zasugerował, że ze względu na nastroje panujące między Vettelem a włoskim zespołem, najlepiej by było, gdyby Niemiec
już teraz odszedł z ekipy. Innego zdania jest mistrz świata sezonu 2016, Nico Rosberg: „Komunikaty radiowe Seba pokazują, jak napięta jest sytuacja w Ferrari. Ale teraz powinien walczyć, dając sygnał dla ewentualnych przyszłych zespołów. Musi uderzyć pięścią w stół i poprosić Ferrari o nowy bolid. Sebastian jest jednym z najlepszych kierowców wszechczasów, nie jest wolniejszy o pół sekundy od Charlesa Leclerca. Z samochodem musi być coś nie tak”.
Na weekend wyścigowy GP Hiszpanii, 4-krotny mistrz świata otrzyma nowe podwozie w swoim SF1000. Simone Resta kierujący działem podwozi w Scuderii Ferrari stwierdził, że to z powodu „niewielkiej usterki spowodowanej uderzeniem w krawężnik”.
Ustabilizowanie formy jest nie tylko w interesie niemieckiego zawodnika poszukującego miejsca w stawce na przyszły sezon, ale przede wszystkim włoskiego zespołu, który borykając się z problemami na różnych płaszczyznach zajmuje obecnie 3. miejsce w klasyfikacji konstruktorów, wyprzedzając McLarena zaledwie o 2 punkty.