Hughes i Piastri górą w Barcelonie
Jake Hughes oraz Oscar Piastri zwyciężyli w dwóch wyścigach Formuły 3, rozegranych na torze w Barcelonie. Dla kierowcy zespołu HWA jest to pierwsze zwycięstwo w sezonie i drugie podium. Z kolei Australijczyk, dzięki dobrym wynikom zbliżył się i to znacząco do Logana Sargeanta w klasyfikacji generalnej kierowców. Na tym etapie możemy śmiało powiedzieć, że walka o końcowy prym rozegra się właśnie między tymi dwoma kierowcami.
Prema po raz kolejny nie zdominowała całego weekendu
W poprzednim sezonie, włoski zespół Prema wygrywał wszystko co się dało. Kierowcy tej ekipy – Robert Shwartzman, Jehan Daruvala oraz Marcus Artmstrong – pewnie zajęli w klasyfikacji generalnej kierowców trzy pierwsze miejsce. W tym roku nie mamy takiego monopolu i mimo, że Sargeant i Piastri znacząco odskoczyli rywalom to nie jesteśmy świadkami dominacji.
Co prawda Australijczyk wygrał drugi wyścig, lecz nie była to całkiem jednostronna walka. W kontakcie z protegowanym Marka Webbera byli chociażby Alex Peroni oraz Matteo Nannini. Zatem w tym roku, walka o czołowe miejsca jest bardzo ciekawa.
Najlepszy kierowca: Wyjątkowo szybki Matteo Nannini
Matteo Nannini to prawdziwa rewelacja ostatnich dni. Młody Włoch już podczas obu rund w Silverstone pokazywał dobre tempo. Kto jednak spodziewał się, że siostrzeniec byłego kierowcy Formuły 1 – Alessandro, namiesza w czołówce podczas wyścigu pod Barceloną?
17-latek w pierwszym wyścigu rozgrywanym niedaleko stolicy Katalonii zajął doskonałą, jak na formę zespołu, 10. pozycję. Z racji obowiązujących zasad, Nannini w niedzielny poranek miał wystartować z Pole Position.
Któż jednak się spodziewał, że kierowca szwajcarskiej ekipy biorąc pod uwagę możliwości jego ekipy, dowiezie miejsce na podium? Nie miał szans co prawda z szybszym Piastrim oraz Peronim, lecz jego bezbłędna i konsekwentna jazda pozwoliły ukończyć wyścig na doskonałym P3. Były to zarazem pierwsze punkty w sezonie zarówno dla Włocha jak i dla ekipy Jenzer. Jeżeli w dalszej części sezonu Nannini będzie w gazie, to istnieje spora doza prawdopodobieństwa, że w przyszłym roku ujrzymy go w barwach lepszego zespołu.
Wielki pech Frederika Vestiego
Frederik Vesti to prawdopodobnie najbardziej pechowy kierowca w stawce. W pierwszym wyścigu Duńczyk był zmuszony wycofać się z wyścigu, po tym jak w jego bolidzie doszło do problemów z elektryką. Z kolei podczas niedzielnej gonitwy młody rodak Kevina Magnussena nie był w stanie przebić się na czoło stawki i na metę wpadł na P21.
Duńczyk może mieć tylko na nadzieję, że w kolejnych wyścigach los się odwróci. Zwłaszcza, że Frederik to nietuzinkowy kierowca, a awarie i kolizje nie z jego winy zacierają ten obraz.
Jake Hughes- czyżby się przełamał?
Wyścig na torze pod Barceloną był bardzo szczęśliwy dla jednego z kierowców. Został nim Jake Hughes. Najstarszy kierowca w stawce (26-latek) miał bardzo ciężki początek sezonu. W pierwszych sześciu wyścigach tylko raz zdobył punkty. Było to podczas Grand Prix Styrii, gdzie podczas szalonego wyścigu Brytyjczyk zajął 10. miejsce.
Jednak od kilku rund Brytyjczyk systematycznie punktuje i owocem wzrostu formy było zwycięstwo odniesione w dobrym stylu. Zespół HWA bez wątpienia jest usatysfakcjonowany z tego faktu, lecz bez wątpienia nie mogą osiąść na laurach.
Klasyfikacje generalne
Po wyścigach w Barcelonie Oscar Piastri zbliżył się wyraźnie do Logana Sargeanta. Minimalny awans w klasyfikacji kierowców zaliczył Alex Peroni, który wyprzedził w niej Richarda Verschoora. Ciekawa walka kształtuje się pomiędzy Liamem Lawsonem oraz Davidem Beckmannem. Obu panów dzieli tylko 4,5 punktu.
W klasyfikacji konstruktorów z kolei zdecydowanym liderem jest zespół Prema. Ich przewaga nad drugim Tridentem wynosi prawie aż 190 punktów. Pomiędzy zespołami Trident, ART, Hitech oraz MP Motorsport może być ciekawa rywalizacja. Małe awanse zanotowały zespoły Jenzer oraz HWA.
Co nas czeka w niedalekiej przyszłości?
Już za 2 tygodnie karawana Formuły 3 przeniesie się na legendarny tor Spa-Francorchamps. Rok temu na torze położonym w Ardenach doszło do groźnego wypadku Simo Laaksonena. Finowi na szczęście nic się jednak nie stało. Miejmy nadzieję, że wyścigi rozegrane w Belgii tym razem nie zakończą się wizytą w szpitalu dla któregoś z kierowców.