Brad Binder startował w niedzielę z piętnastej pozycji. Na pierwszym okrążeniu uderzył w tył Jacka Millera na wejściu do drugiego zakrętu, przez co obaj odpadli z wyścigu. – Miałem dobry start. Dojechałem do środka w zakręcie pierwszym, a później zmieniłem kierunek. Nie wziąłem pod uwagę tego, że jest tłok i muszę szybko wytracić prędkość – tłumaczył Binder.
Zawodnik przyznał później, że popełnił błąd, nie zmniejszając prędkości. – Myślę, że powodem, przez który znalazłem się w takiej sytuacji, było to, że wjechałem w zakręt drugi z dużą prędkością. Nie wziąłem pod uwagę tego, że wielu zawodników było na zewnętrznym krawężniku w „jedynce”, dlatego w „dwójce” zwolnili. Ja z kolei jechałem tak, jakby to było normalne okrążenie.
Brad Binder przeprosił Jacka Millera
Oprócz Bindera, na poboczu – w wyniku tej sytuacji – znalazł się Jack Miller. Australijczyk jednak nie miał pretensji do rywala. – Naprawdę mi przykro, że zabrałem ze sobą Jacka. To druga taka sytuacja w tym roku w moim wykonaniu. Przepraszam wszystkich w Pramac Racing i Jacka za zepsucie ich wyścigu.
Wcześniej, podczas wyścigu w Jerez, Brad Binder w podobny sposób wyeliminował również Miguela Oliveirę. W efekcie sędziowie postanowili nałożyć na niego karę przejazdu długiego okrążenia w Walencji. – Wszystko, co mogę powiedzieć, to „przepraszam, kolego”. To był mój błąd i, niestety, kosztował również wyścig kogoś innego. To miłe ze strony Jacka, że był taki wyluzowany. Mam jednak nadzieję, że więcej tego nie zrobię.