Niegdyś kombi kojarzyło się z praktycznymi, rodzinnymi samochodami, które jednak nie ujmowały stylistyką. Dotyczyło to zwłaszcza Volvo, które zasłynęło z wyjątkowo kanciastych, prostych stylistycznie kombi, które jednak ujmowały praktycznością (np. kultowe już 850). Obecnie coraz częściej można się spotkać ze stwierdzieniem, iż tego typu samochody są niemodne i lepiej wybrać bardziej wszechstronnego SUV-a. Szwedzi postanowili jednak nie rezygnować z posiadania w swojej ofercie praktycznych kombi. Obecnie jednak są one znacznie zgrabniejsze i przyjemniejsze dla oka niż kiedyś – czy zatem w parze z wyglądem idzie też ich praktyczność? Sprawdziliśmy to więc na przykładzie topowego modelu marki, jakim jest Volvo V90.
Volvo V90: Pierwsze wrażenie
Już na pierwszy rzut oka widać, że projektanci szwedzkiego kombi mocno postarali się, by stworzyć atrakcyjny wizualnie samochód. Patrząc bowiem na smukłe, wyjątkowo długie i „spłaszczone” nadwozie Volvo V90 można się nawet pokusić o stwierdzenie, że jest ono jedną z najładniejszych propozycji w segmencie. Co więcej, wydłużona linia boczna w połączeniu z pochyloną klapą bagażnika i równie zgrabnymi, zachodzącymi na boki tylnymi lampami mogą przywodzić na myśl nawet nadwozia typu shooting brake (połączenie kombi i coupe).
Z przodu natomiast samochód prezentuje się bojowo, w czym zasługa sporego, chromowanego grilla z wklęsłymi „żebrami”, agresywnych LED-owych reflektorów z charakterystycznym „młotem Thora” (wygląda on ciekawie zarówno za dnia, jak i po zmroku) i połaciami chromu na zderzaku. Warto dodać, iż mieliśmy do czynienia z egzemplarzem po liftingu, który wyróżnia się m.in. nieco zmienionym kształtem przednich lamp z dynamicznymi kierunkowskazami, nowym zderzakiem z chromowaną listwą, która przechodzi przez całą szerokość pojazdu oraz tylnymi światłami z odświeżoną grafiką.
Eleganckie i smukłe kombi, które jednocześnie jest praktyczne
Liczne chromowane wstawki oraz opcjonalne przyciemniane szyby tylne (2200 zł) świetnie komponowaly się ze śnieżnobiałym lakierem Ice White (1650 zł), dodając autu jeszcze więcej elegancji. Całość uzupełniały opcjonalne 19-calowe felgi Matt Graphite Diamond (2820 zł). Warto dodać, że Volvo V90 to naprawdę duży samochód. Mierzy ono bowiem 4,94 m długości, 1,88 m szerokości oraz niecałe 1,48 m wysokości. Spory jest też rozstaw osi wynoszący 2,94 m, co znajduje swoje odzwierciedlenie w kabinie. Nim jednak zaczniemy się rozwodzić nad aspektami praktycznymi flagowego kombi Volvo, pora powiedzieć kilka słów o samym odbiorze kabiny… a jest o czym.
Volvo V90 – wnętrze klasy premium
Wsiadając do Volvo V90 w bogato wyposażonej wersji Inscription można się poczuć niczym w wygodnym, luksusowym mieszkaniu. Zewsząd otaczają nas bowiem najwyższej jakości materiały w postaci wysokogatunkowej skóry, drewnianych oklein (z prawdziwego drewna o ciekawej fakturze) oraz aluminium, z którego zrobiono nawet obudowy bardzo dobrej jakości sprzętu audio firmy Harman Kardon. Jasna tapicerka świetnie komponowała się z drewnianymi i aluminiowymi wstawkami oraz skórzanymi przeszyciami na desce rozdzielczej i drzwiach. Co ważne, dzięki swojej porowatej strukturze jest ona stosunkowo łatwa do utrzymania w czystości.
W parze z jakością materiałów szło także ich dobre spasowanie. co tylko utwierdzało nas w przekonaniu, że Volvo V90 zasługuje na miano premium. Co prawda dostrzegliśmy parę drobiazgów, które mogłyby być lepiej spasowane, jednak nie psuły one ogólnego pozytywnego odbioru kabiny. Wnętrze V90 wręcz obfitowało w różne ciekawe detale. Najciekawszym z nich była obudowa wybieraka skrzyni biegów przypominająca szkło. Robiła ona wrażenie zwłaszcza w nocy, przypominając w pewnym stopniu świecący się kryształ Svarovskiego. Jednocześnie była ona wygodna w użyciu, choć na początku jej obsługa wymagała przyzwyczajenia.
Magia detali
To jednak tylko jeden z wielu ciekawych akcentów w kabinie V90. Kolejnymi były m.in. napis na klamrze pasa bezpieczeństwa od kierowcy z napisem SINCE 1959 (wtedy Volvo stworzyło pasy) czy umieszczona na fotelach kierowcy i pasażera flaga Szwecji. Dość nietypowy był także przełącznik do odpalania pojazdu, który umieszczono – niczym kiedyś w Saabach – pomiędzy fotelami. Samochód zarówno odpala się jak i gasi przekręcając pokrętło w prawo. Trzeba zatem uważać, by przypadkowo nie wyłączyć silnika, zwłaszcza, że tuż obok umieszczono przełącznik trybów jazdy.
Kończąc temat wyróżników, warto bowiem wspomnieć o oświetleniu nastrojowym na desce rozdzielczej i drzwiach. Białe podświetlenie ambiente nadaje kabinie specyficznego skandynawskiego klimatu. Trochę szkoda, że nie da się zmieniać koloru i intensywności oświetlenia ambiente. W przypadku konkurencji jest to akurat na porządku dziennym, nawet w przypadku popularnych marek można konfigurować kolory i intensywność. Zważywszy na to, iż mamy do czynienia z marką premium, trochę może to dziwić, choć w zasadzie to drobiazg.
Volvo V90 – skandynawski minimalizm w nowoczesnym wydaniu
Mimo ponad 4 lat rynkowej obecności kabina Volvo V90 nadal wygląda nowocześnie. Centralnym punktem jest duży, 9-calowy ekran systemu infotainment, który skupia w sobie również obsługę klimatyzacji. Nie jest to zbyt wygodne, choć jak na dotykowe sterowanie klimą, nie jest źle. Grafiki są całkiem przejrzyste, reakcja na dotyk dobra, jednak menu jest dosyć zagmatwane a poszczególne funkcje za bardzo ukryte. Samo ich znalezienie a następnie wybranie spośród wielu małych, niekiedy dość chaotycznie umieszczonych ikonek, bywa wyzwaniem i odwraca uwagę kierowcy od drogi.
Multimedia do poprawy
To jednak nie koniec wad multimediów w Volvo V90. Pojawiały się notoryczne problemy z podłączeniem telefonu do zestawu głośnomówiącego. Podczas korzystania z Android Auto mapa nawigacji Google wyświetlała się tylko na połowie ekranu. Okazała się ona przydatna, gdyż fabryczna nawigacja nie „widzi” aktualnego ruchu na drodze, co akurat konkurencja potrafi. Trochę to razi w aucie marki premium. Na szczęście pozostawiono duże, wygodne w obsłudze pokrętło do regulacji głośności. Również sterowanie multimediami z kierownicy jest intuicyjne.
Generalnie jednak system infotainment to największa wada Volvo V90. Mamy nadzieję, że planowane od maja nowe multimedia, powstałe we współpracy z Google, będą znacznie lepsze. Na pocieszenie pozostają czytelne wirtualne zegary, które jednak miały dość okrojone możliwości konfiguracji wskazań.
Ach, ta przestrzeń…
Wspomnieliśmy wcześniej o tym, że duże wymiary nadwozia mają swoje odzwierciedlenie w kabinie. Miejsca jest sporo zarówno z przodu, jak i na tylnej kanapie. Przednie siedziska z elektrycznie wysuwanymi podnóżkami i typowymi dla Volvo zagłówkami są naprawdę bardzo wygodne. Swoje walory pokazują zwłaszcza podczas dłuższych tras. Komfort poprawia masywny podłokietnik, który płynnie przechodzi w skórzane obszycie tunelu środkowego.
Równie luksusowe warunki panują z tyłu, gdzie pasażerowie mają wręcz mnóstwo miejsca na nogi. Również na szerokość jest go sporo, choć nad głowami akurat rewelacji nie było, pomimo braku opcjonalnego panoramicznego dachu. Zaskoczył także wysoki tunel środkowy, mimo, iż auto miało napęd na przednią oś. Nieco za krótkie były też same siedziska kanapy. Nawiewy klimatyzacji sprytnie wkomponowano w obudowy słupków B.
Volvo V90, czyli kawał prawdziwego kombi
Na pochwały zasługuje także bagażnik szwedzkiego kombi, który nie dość, że był ustawny i ładnie wykończony, to jeszcze skrywał dojazdowe koło zapasowe (950 zł). Liczy on 560 litrów pojemności a dostęp do niego ułatwia elektrycznie otwierana klapa, która podnosi się na odpowiednią wysokość, ułatwiając komfortowy załadunek bagaży.
Wyposażenie bogate, choć nie topowe
Wyposażenie testowanego Volvo V90 było bogate, choć nie była to jeszcze maksymalnie doposażona wersja. Można mieć bowiem fotele ze skóry Nappa z wentylacją, lepszy system audio firmy Bowers&Wilkins, czterostrefową klimatyzację czy dach panoramiczny. Mimo to nie mieliśmy powodów do narzekania. Audio firmy Harman Kardon sprawdzało się bardzo dobrze, zestaw czujników i kamer 360 stopni (2310 zł) ułatwiał manewrowanie tym niemałym przecież kombi, Swoją drogą należy pochwalić kamerę cofania, gdyż zapewniała ona dobrą jakość obrazu zarówno za dnia, jak i w nocy.
Podróż umilał także pakiet Climate (2800 zł). Zawierał on podgrzewane dysze spryskiwaczy szyby przedniej, podgrzewaną kierownicę (aż 3 stopnie) oraz podgrzewane przednie siedzenia. Z kolei wspomniany system audio Harman Kardon wchodził w skład pakietu Navi Tech&Park Assist (6950 zł), zawierającego też przednie i tylne czujniki parkowania. Warto też wspomnieć o pakiecie Lighting za 4600 zł, zawierającym reflektory skrętne Full LED z technologią Active High Beam II (sprawdzały się świetnie podczas jazdy nocą) oraz wysokociśnieniowy układ oczyszczania lamp.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Volvo nie byłoby sobą, gdyby nie zaopatrzyło swojego samochodu w zestaw systemów bezpieczeństwa. Wchodziły one w skład pakietu Intellisafe Suround (czujniki ukryte pod sporą obudową lusterka wstecznego) za 3200 zł. Systemy działały zazwyczaj bez zarzutu. Na pochwały zasłużył zwłaszcza aktywny tempomat, którego obsługa za pomocą zaledwie paru przycisków na kierownicy była wręcz bajecznie prosta. Inni producenci powinni się uczyć tego od Volvo.
Zresztą sama kierownica z dwukolorowym wieńcem była bardzo wygodna i estetyczna. Bardzo przypadł nam do gustu także stylowy pasek w rogu lusterek bocznych, informujący o obiektach w martwym polu. Oczywiście o takich systemach, jak utrzymywanie pasa ruchu czy ostrzeganie przed przeszkodą nie będziemy pisać. Są one bowiem normą w tej klasie. Warto jednak wspomnieć o systemie przypominającym o sprawdzeniu, czy zabraliśmy wszystko z auta, w tym z tylnych siedzeń.
Co drzemie pod maską?
Dość już o wyposażeniu, czas na wrażenia z jazdy. Pod maską testowanego Volvo V90 znalazła się turbodoładowana jednostka benzynowa R4 o pojemności 2 litrów. Wyposażono ją w układ mild hybrid z 14-konnym silnikiem elektrycznym, stąd też oznaczenie B4. Co ciekawe, takie samo oznaczenie ma też wariant z dieslem o tej samej mocy i układem mild hybrid – jest to dość niezrozumiałe. Jednostka spalinowa wytwarza 197 KM i 300 Nm. Łączna moc układu wynosi zatem 211 KM. Napęd trafia na przednie koła za pośrednictwem 8-biegowej przekładni automatycznej Geartronic.
Volvo V90 – wrażenia z jazdy
Ku naszemu zaskoczeniu jednostka ta okazała się w zupełności wystarczająca do ważącego ponad 1800 kg kombi (dokładnie 1820 kg). Zapewnia ona bowiem przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 7,9 sekundy. Subiektywne odczucia potwierdziły, że jest to dynamiczny samochód, nawet w komfortowym trybie. Dostępne są bowiem tryby Eco, Comfort (najlepszy na co dzień), Dynamic oraz Individual. Silnik okazał się elastyczny a skrzynia biegów zazwyczaj zmieniała biegi płynnie i całkiem sprawnie. Niekiedy jednak (co dziwne najczęściej w trybie Dynamic) potrafiła się pogubić. Mimo to nie narzekaliśmy na osiągi.
Spalanie
Volvo V90 zapewniało przy tym całkiem rozsądne spalanie. Średnio w teście oscylowało ono w granicach 9 l/100 km, co należy uznać za dobry wynik zważywszy na gabaryty, masę i osiągi szwedzkiego kombi. Dodajmy do tego bak liczący 60 l, a otrzymamy zatem całkiem niezły zasięg, dochodzący do 700 km. Nawet podczas dynamicznej jazdy zużycie rzadko przekraczało 11 l. W mieście spalanie dochodziło do 10 l/100 km, zaś podczas spokojnej jazdy drogami lokalnymi można było uzyskać też wyniki z 7-ką z przodu. Samego działania układu mild hybrid jednak zbytnio nie odczuliśmy, podobnie jak funkcjonowania rekuperacji.
Komfort jak przystało na klasę premium
Tym, co wyróżnia się Volvo V90, jest wysoki komfort jazdy. Samochód wybiera nierówności płynnie i gładko, sprawia wrażenie stabilnego nawet przy wyższych prędkościach. Sprawia zatem, że nawet długie godziny spędzone w nim nie męczą. Jest to także zasługa dobrego wyciszenia – nawet przy 140 km/h można swobodnie rozmawiać, a szumy powietrza nie dają się we znaki. Zresztą V90, jak każde nowe Volvo, nie jest autem do szaleństw na autostradach. Ma ono bowiem elektroniczną blokadę przy 180 km/h, niezależnie od wersji silnikowej. Przeznaczeniem szwedzkiego kombi są trasy i zapewnienie podróżującym komfortowej podróży. Nie przeszkadzały w tym nawet opony o profilu 40.
Jednocześnie samochód jest stabilny także podczas jazdy po zakrętach, choć nie skłania do szaleństw. Zapewnia jednak odpowiedni poziom bezpieczeństwa, w czym pomagają mu też przyzwoite hamulce i odpowiednio skalibrowany do charakteru pojazdu układ kierowniczy. Nie jest to oczywiście poziom BMW, jednak jak na stateczne rodzinne kombi, jest naprawdę dobrze.
Volvo V90: Kosztowna przyjemność?
Na koniec pozostaje sobie zatem odpowiedzieć na pytanie, ile kosztuje ta przyjemność. Otóż Volvo V90 B4 w bazowej odmianie Momentum kosztuje od 234 900 zł. Wariant Inscription oznacza już wydatek na poziomie 251 900 zł. Nasz egzemplarz z kilkoma opcjami wyceniono dokładnie na 281 180 zł. Zważywszy na to, iż mamy do czynienia z dużym kombi segmentu E marki premium, jest to rozsądna kwota. Samochód jest wart tych pieniędzy, gdyż jest to dopracowana konstrukcja, a jego konkurencja bywa wręcz droższa.
Volvo V90 B4 Inscription: Podsumowanie
Volvo V90 B4 Inscription - podsumowanie
-
Wygląd zewnętrzny
-
Wnętrze
-
Przyjemność z jazdy
-
Multimedia
-
Wyposażenie
-
Jakość materiałów
-
Zawieszenie
-
Silnik
-
Spalanie
-
Cena w stosunku do jakości
Podsumowanie
Volvo V90 B4 udowodniło, że szwedzki producent naprawdę zasługuje na miano marki premium. Potwierdziła to jakość materiałów, wykończenie wnętrze, bogate wyposażenie, układ napędowy i stylowe nadwozie. Co równie ważne, Volvo pokazało, że wciąż potrafi robić rodzinne kombi z prawdziwego zdarzenia, a więc z przestronnym i praktycznym wnętrzem i sporym bagażnikiem. Przy tym jest ono bardzo atrakcyjne dla oka. Z takim samochodem przyjemnie się obcuje i połyka kolejne kilometry. Właśnie takie kombi lubimy!