Dzień, który zmienił wszystko
Robert Wickens uznawany jest za jednego z najlepszych i najbardziej wszechstronnych kierowców wyścigowych w XXI wieku. Kanadyjczyk odniósł wiele sukcesów w seriach juniorskich, które zaowocowały rolą kierowcy testowego w zespołach F1 Marussii i Lotusa-Renault. Warto dodać, iż barwach pierwszej z tych ekip nawet wystąpił w treningu przed GP Abu Zabi 2011. W latach 2012-2017 zawodnik z Kraju Klonowego Liścia rywalizował w serii DTM, gdzie wygrał sześć wyścigów.
W sezonie 2018 Wickens trafił do serii IndyCar, gdzie od razu zachwycał kibiców. Udany (przynajmniej do pewnego momentu) debiutancki rok zakończył się dla niego jednak szybciej niż powinien. W czasie wyścigu w Pocono Kanadyjczyk po kolizji z Ryanem Hunterem-Reayem został niemal wystrzelony w płot okalający obiekt. Jego bolid został doszczętnie zniszczony, a sam kierowca doznał poważnych obrażeń, takich jak złamanie obu rąk i nóg czy złamanie kręgosłupa w odcinku szyjnym.
Robert Wickens broke both legs, & his right arm in this #IndyCar crash yesterday. Sending him strength.
2 things – this crash kills him a few years ago but it’s also a reminder once more that we can’t get blasé about safety in motorsport. pic.twitter.com/NQi45J8fXD
— Jake Humphrey (@mrjakehumphrey) August 20, 2018
Kanadyjczyk wkrótce potem ogłosił, iż w wyniku wypadku doznał paraplegii, a więc schorzenia neurologicznego polegającego na porażeniu dwukończynowym.
Walka o powrót
Wickens pomimo ciężkiej sytuacji postanowił nie poddawać się i zawalczyć o powrót do wyścigów. Kanadyjczyk na swoich profilach w mediach społecznościowych regularnie zamieszczał materiały ze swojej rehabilitacji. To jednak nie wszystko. W 2019 roku były kierowca testowy F1 powrócił do padoku IndyCar. W czasie wyścigu w Toronto przejechał on bowiem kilka pokazowych okrążeń zmodyfikowanym samochodem. Dodatkowo to właśnie on dał komendę, aby zawodnicy odpalili swoje silniki i ruszyli do okrążenia formującego.
5 maja 2021 r., 989 dni po wypadku w Pocono, Wickens przetestował samochód zespołu Bryan Herta Autosport na torze w Mid-Ohio. Okazało się, iż Kanadyjczyk był w stanie utrzymywać dobre tempo podczas całego programu testów. To napawało optymizmem, a dodatkowo sam kierowca dał jasno do zrozumienia, iż możemy spodziewać się jego powrotu.
Plany na nadchodzący sezon
– Do tego momentu droga była długa, kręta i trudna, a podróż jeszcze się nie skończyła, ale na szczęście będziemy mogli rywalizować! W sezonie 2022 będę startował w IMSA z zespołem Bryan Herta Autosport. Czas w końcu coś wygrać – taki wpis pojawił się właśnie na jego profilu na Twitterze.
It’s been a long, winding, and difficult road to this point and the journey is not over, but thankful we’ll be able to move down the road with a bit more speed!
I’ll be joining @BHA for the 2022 @IMSA season and piloting one of their @hyundai Elantras.
Now, let’s go win. pic.twitter.com/hoPyoorJTO
— Robert Wickens (@robertwickens) January 14, 2022
W sezonie 2022 Robert Wickens na dobry początek po powrocie będzie rywalizował w IMSA Michelin Pilot Challenge. Jego partnerem z zespołu będzie Mark Wilkins. Celem Kanadyjczyka na nadchodzący rok jest wprowadzenie siebie na nowo w rytm wyścigowy. Nie będzie to jednak jego jedyne zajęcie. Oprócz jazdy dla BHA, Wickens będzie kontynuował swoją rolę jako trener i doradca kierowców w Arrow McLaren SP. Będzie także obecny na wszystkich wyścigach IndyCar, które nie są sprzeczne z jego harmonogramem IMSA.