Na początek o samym zawodniku, który… ma wielki talent
Kyle Kirkwood to wybitnie utalentowany Amerykanin. W sezonie 2021 ówczesny protegowany Andretti Autosport dokonał czegoś, co wydawało się niemożliwe. Kierowca z USA w jednym sezonie Indy Lights wygrał bowiem 10 wyścigów i wyrównał tym samym osiągnięcie Grega Moore’a z 1995 roku. Nikt w jednym sezonie nie wygrał tylu rywalizacji w bezpośrednim przedsionku IndyCar, co oni.
Dobra postawa przez całą kampanię sprawiła, iż Kyle Kirkwood został zakontraktowany jako etatowy kierowca w najważniejszej single-seaterowej serii wyścigowej w USA. W sezonie 2022 Amerykanin w IndyCar będzie reprezentował zespół legendarnego A.J. Foyta.
👀 Behind the scenes from #INDYCARContentDay in Indianapolis 🎬 📸🎥#KLineInsulators | #WeAreROKiT | #INDYCAR pic.twitter.com/VBgiyh0G8S
— AJ Foyt Racing (@AJFoytRacing) January 17, 2022
„Miałem 11 lat, kiedy przestałem marzyć o F1”
Nasza redakcja motohigh.pl została zaproszona na przedsezonową konferencję NTT IndyCar Series. Jednym z kierowców, który pojawił się na niej był właśnie Kyle Kirkwood. Zawodnik został zapytany, czy kiedykolwiek marzył o F1, a także czy IndyCar jest krokiem ku próbie dostania się do królowej sportów motorowych.
– Generalnie to jest tak. Każdy młody kartingowiec marzy, by pewnego dnia dostać się do F1. Głównie są to 5-6 latki. Potem przychodzi jakby transformacja i to przemija. U mnie miało to miejsce, jak miałem gdzieś 11 lat. Potem zacząłem oglądać chociażby Indy 500 i stwierdziłem, że to jest to, co chcę robić. IndyCar jest serią bardzo elastyczną, w końcu mamy w stawce kilku byłych kierowców F1. Oni zawsze mówią, że jeżeli nadarzy się okazja, to żeby spróbować swoich sił tam. Jednak będąc szczerym wolę zostać tutaj w USA. Kocham wyścigi IndyCar i jest to mój najważniejszy cel przynajmniej na razie w mojej karierze. Nie mam żadnych planów, by awansować do F1 – zakończył swoją wypowiedź Amerykanin.
Jak widać aktualny mistrz Indy Lights ma podobną wizję taką, jak jego nowy pracodawca A.J Foyt. 7-krotny mistrz IndyCar przez całą karierę dążył do tego, aby zostać motorsportowym królem USA, a nie całego świata. Zresztą jeżeli przyjrzymy się bliżej to większość kierowców z Ameryki i Japonii pomimo początkowych chęci walki o F1, woli robić kariery w IndyCar/NASCAR czy Super Formule niż F1. Dobrym przykładem jest chociażby Graham Rahal, który pomimo związków z BMW wolał zostać w Ameryce. Kirkwood więc ma sporo racji w tym, co powiedział.
Najciekawsze kwestie, które zostały poruszone na konferencji prasowej IndyCar, przedstawimy w kilku oddzielnych artykułach na łamach naszego serwisu.