Scott McLaughlin to autorytet wśród kierowców z Nowej Zelandii
Zawodnik urodzony w Hamilton to jeden z najbardziej znanych zawodników na świecie. „Kiwi” w latach 2018-2020 3-krotnie z rzędu zostawał bowiem mistrzem serii Supercars. Jakby tego było mało w 2017 roku przeszedł do historii jako pierwszy kierowca, który zszedł poniżej bariery 2 minut i 4 sekund na torze Bathurst.
Dodatkowo w sezonie 2020 wygrał kontrowersyjne wirtualne Indy 500. Z kolei rok później McLaughlin zaskoczył wszystkich i został debiutantem roku w serii IndyCar. Wszystkie te osiągnięcia sprawiły, iż zawodnik ekipy Penske stał się bardzo rozpoznawalną postacią. Wielu kierowców wyścigowych z Nowej Zelandii stawia go sobie za wzór. Redakcji Motohigh.pl w czasie konferencji prasowej NTT IndyCar Series udało się zadać mu kilka pytań.
Bathurst czy Texas?
Pierwszym naszym pytaniem było co było dla niego bardziej szalone – wspomniane legendarne okrążenie w Bathurst czy drugie miejsce podczas jego debiutu na owalnym torze w Teksasie.
– Może nie od razu szalony, ale dosyć ciekawy był mój debiut na owalu w Texasie. Nigdy wcześniej nie rywalizowałem w czymś takim i wchodząc w pierwszy zakręt, widząc jak przede mną jest może z 10 innych facetów, to było inne doświadczenie niż kamienie czy gałęzie uderzające w moją szybę. Supercars było dla mnie dobrym okresem, czułem się tam komfortowo. Tutaj wiadomo jest trochę inaczej, ale też jest dobrze – odpowiedział na nasze pytanie McLaughlin.
Ciekawa opinia o Liamie Lawsonie
Ostatnie nasze pytanie dotyczyło członka akademii Red Bulla i aktualnego wicemistrza DTM. Postanowiliśmy jednak pójść nieco pod prąd i zapytaliśmy McLaughlina, czy jego zdaniem Lawson trafi w przyszłości do IndyCar.
– Szczerze mówiąc, to nie wiem. On jest na dobrej drodze, by wkrótce dostać się do F1. W końcu to nasza młoda nowozelandzka nadzieja na to. Mam nadzieję, że ciężko na to pracuje. Formuła 1 na ten moment jest jego głównym celem, życzę mu powodzenia w tym, bo jest bardzo utalentowanym kierowcą. Nowa Zelandia jest z niego dumna. Ale powiem, że byłoby ciekawie.Jeśli pewnego dnia zechce przyjechać do Indy i podjąć wyzwanie, na pewno przyjmiemy go z otwartymi ramionami. Myślę, że mógłby liczyć na wsparcie – zakończył kierowca Team Penske.
Jak widzimy sukcesy młodego Liama Lawsona doceniane już są także przez uznanych i dużo bardziej doświadczonych kierowców wyścigowych.